Życie Hansa Klossa także nie było usłane różami, bo przyszedł na świat w niemieckiej Ohlau 12 lipca 1938 roku. Gdy ledwie skończył roczek, wybuchła najbardziej krwawa i najbardziej wyniszczająca w dziejach ludzkości wojna światowa. Wojenne losy rzuciły rodziców małego Hansa, i także jego, do Liegnitz (dziś Legnicy).
Po wojnie, jako kilkuletnie dziecko, zamieszkał we wschodniej części Niemiec, w Sonnebergu (Turyngia). Znalazł się więc za żelazną kurtyną, ale w 1953 roku wykorzystał czas społecznego niepokoju w Niemieckiej Republice Demokratycznej i uciekł do Niemiec Zachodnich. Zamieszkał w Schwäbisch Gmünd koło Stuttgartu. Tam zapuścił korzenie na stałe.
Swoje artystyczne zainteresowania, które zaczął kultywować już w NRD, chodząc do szkoły zawodowej, gdzie uczył się wytwarzania gier i zabawek dla dzieci, kontynuował w RFN. W 1957 roku ukończył szkołę plastyczną w Pluederhausen, jako specjalista od malowania ceramiki. Potem były studia wyższe, a po nich działalność artystyczna. Specjalizował się w grafice i malarstwie. Szybko stał się popularny w swoim środowisku, co zaprocentowało wielokrotnym wyborem do lokalnej Rady Gminy. W 1962 roku otworzył w Schwäbisch Gmünd swoją prywatną galerię, która działa do dzisiaj. Hans Kloss jest autorem ilustracji do wielu książek, namalował też sporo obrazów, często bardzo dużych, pełniących rolę ołtarza w różnych kościołach niemieckich. Do dziś jest w pełni sił twórczych i wykonuje różne prace w różnych częściach Niemiec.
*
Po śmierci Stanisława Mikulskiego, który odtwarzał postać Hansa Klossa w słynnym polskim serialu telewizyjnym "Stawka większa niż życie", postanowiliśmy odnaleźć naszego oławskiego Klossa. Z sukcesem. Zapytaliśmy go, czy słyszał o polskim filmie ze swoim "imiennikiem" w roli głównej? Okazało się, że tak. - Ktoś z mojej rodziny we wschodnich Niemczech przysłał mi kiedyś kasetę z nagranymi kilkoma odcinkami serialu, ale nie miałem wtedy za wiele czasu na oglądanie filmów i zobaczyłem to tylko bardzo pobieżnie - opowiada prawdziwy Hans Kloss. - Wiem, że to film sensacyjny, opowiadający o czasach II wojny światowej, ale bliższych szczegółów nie pamiętam.
Zapytaliśmy także Hansa Klossa, czy odwiedził kiedyś po wojnie swoje rodzinne miasto: - Tak, ale to było bardzo dawno temu i niewiele już z tego pamiętam.
Obiecał, że zainteresuje się współczesną Oławą i nie wyklucza odwiedzin w naszym mieście. Dobrą okazją może być coroczny plener malarski, organizowany przez oławskie Centrum Sztuki. Jego szefowa Anna Ślipko chętnie zaprosi Hansa Klossa. On chce też nawiązać kontakt z grupą oławskich ziomków, by lepiej poznać polską Oławę, a także historię niemieckiej Ohlau, w której prawie 80 lat temu przyszedł na świat...
Napisz komentarz
Komentarze