Nawiązując do zdania: "Wójt Kownacki chce wysprzedać srebra rodowe gminy Oława", postaram się czytelnikowi wyjaśnić, że ta gminna infrastruktura to żaden skarb i żadne srebro.
Nie ma żadnych przesłanek i powodów do niepokoju i rozpaczy z tytułu podjętych przez gminę działań. Taki majątek trwały, jak część sieci kablowej i stacje transformatorowe, w tej konkretnej sytuacji nigdy nie będą przynosić gminie znaczącego dochodu. Raczej straty, a może co najwyżej nastąpić kompensacja tych dwóch wielkości. Uważam, że przyjęte przez gminę działania są prawidłowe. Jest możliwe rozwiązanie problemu z korzyścią dla gminy, a bez żadnej straty dla mieszkańców Stanowic, zasilanych z tej infrastruktury energetycznej. Rozwiązanie problemu wymagać jednak będzie pokonania wielu trudnych spraw i wielkiego zaangażowania.
W przypadku sprawy SVE wcześniejsze publikacje i listy nie odzwierciedlają obiektywnych faktów i prawdy, które powinny być fundamentem, czyli podstawą ferowania osądów i wyroków. Te publikacje tworzone są w celu osiągnięcia założonych celów, które dla przyzwoitego człowieka są niezrozumiałe Cała sprawa zasilania strefy ekonomicznej jest prawnie zawiła i trudna. Nie radzą sobie z tym prawnicy, trudność z osądami ma także sąd.
Ze znanych mi faktów, zawartych w źródłowych dokumentach, wyciągnąć można następujące główne wnioski: Gmina Oława założyła realizację i realizowała w dobrej wierze ambitny, ale trudny problem zasilania strefy ekonomicznej w Stanowicach. Miało to służyć rozwojowi i promocji gminy oraz przysporzyć jej w przyszłości korzyści finansowe. Czy gmina musiała realizować to przedsięwzięcie, tego nie wiem (można jednak założyć hipotetycznie, że gdyby gmina po pozyskaniu terenów podjęła działania w celu zbycia, czyli jednorazowej sprzedaży tego gruntu, to pozbyłaby się wszystkich kłopotów, począwszy od zagospodarowania, poprzez wszystkie pozostałe - prąd, drogi itd.). Z wielką pewnością można stwierdzić, że inwestorzy domków jednorodzinnych zderzyliby się w takiej sytuacji z o wiele trudniejszą rzeczywistością w trakcie prowadzenia procesu, związanego z budową domów.
Obydwaj partnerzy, gmina Oława i ESV, byli w bardzo niekorzystnej sytuacji finansowej, wobec czego wszystkie działania i warunki umowne w całym procesie inwestycyjnym oparte były na dużym ryzyku, ale z wielką nadzieją na znaczne zyski w przyszłości.
EVS Sp. z o.o, firma zatrudniająca fachowców z branży, od początku realizacji tej inwestycji miała pełną świadomość i wiedzę o poziomie ryzyka, w tym także w zakresie przyszłych zysków. Uwzględniła to w swoich praktycznych działaniach, ograniczając nakłady i przystosowując je w znacznym stopniu do realiów w zakresie horyzontalnego zapotrzebowania na moc elektryczną. Wynikało to także za świadomości, że to nie gmina będzie odbiorcą energii elektrycznej, bowiem nie ona jest podmiotem przyłączanym do sieci I. Nie z gminą będą podpisywane umowy na dostarczanie energii elektrycznej, lecz z każdym z tych podmiotów (wynikało to z obowiązującego podstawowego aktu prawnego, jakim jest prawo energetyczne). Aby sprostać oczekiwaniom i naciskom, głównie prywatnych inwestorów budowanych domów jednorodzinnych, w wyniku oporu i odmów EVS w zakresie inwestowania w infrastrukturę, gmina w ich interesie zmuszana była do ustępstw i do inwestowania w strukturę energetyczną. Podkreślić należy w nawiązaniu do listu "SMSM o ESV", że gmina nie jest zobowiązana do inwestowania w projekty energetyczne w zakresie nowych sieci, a wręcz jest to niewskazane, biorąc pod uwagę interes gminy i ogółu jej mieszkańców. Współpraca i ułatwienia, o czym wspomina autor, to nie to samo, co inwestowanie w nową infrastrukturę (nie wspominam o przepisach w tym zakresie).
Podkreślić trzeba, że nie wszystkie sprawy, w tym sądowe, pomiędzy stronami, toczone były za kadencji aktualnego wójta. Zapadały niekorzystne dla gminy werdykty, chociaż wcale tak nie musiało być, Być może wynikało to ze zbyt słabego wsparcia prawnego.
Nieprawdą i nadużyciem jest stwierdzenie że wójt gminy ma w nosie interesy mieszkańców. Czytając wszystkie listy, pisane przez SMSM (w różnych sprawach), nie można oprzeć się wrażeniu, iż w wielu przypadkach zawierają one również chore treści, które niejednokrotnie szkodzą gminie, a tym samym jej mieszkańcom. Zupełnie nie rozumiem takiego postępowania, jest ono naganne. Może budzić zdziwienie fakt, że brak jest sprzeciwu ze strony społecznych działaczy lub gminnej społeczności (zapewne daleko jej jeszcze do obywatelskiego społeczeństwa). Autorzy listów chyba nigdy nie słyszeli powiedzenia "oddaj cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie". Uważam, że publikowane treści, w takich wersjach i z takim sarkastycznym, często oszczerczym nastawieniem, to bezinteresowna promocja wójta gminy (nie podejrzewam, żeby o to autorom artykułów chodziło). W tej kwestii polecam fachową literaturę z zakresu psychologii społecznej. Moim skromnym zdaniem takie artykuły, jak ten pana Pieprza o niebanalnym pułapie intelektualnym, chyba nie zniechęci i nie odwiedzie autorów SMSM od przyjętego kursu. Może ostatnim ratunkiem jest prośba, żeby SMSM "przyszło po rozum do głowy". Piszcie Państwo - byle mądrze i w oparciu o prawdziwe i rzetelnie sprawdzone fakty - żeby treści waszych listów budziły zaufanie, uznanie i szacunek.
Na marginesie chciałbym wspomnieć, że nie jestem szczególnie i żywotnie związany z gminą oraz jej społecznością, nie jestem zainteresowany, aby pełnić rolę adwokata w sprawie, nic mnie do tego nie zobowiązuje, Jestem jednak stałym czytelnikiem "Gazety Powiatowej". a poruszany temat szczególnie mnie zainteresował.
Z pozdrowieniami dla czytelników
Józef Juszczak z Bystrzycy
Reklama
Gminna infrastruktura to żaden skarb i żadne srebro
- 02.04.2014 10:00 (aktualizacja 11.08.2023 15:02)
W nawiązaniu do publikowanych materiałów w "GP-WO" nr 8, 10 i 11: "ESV żąda kolejnego odszkodowania","SMSM o ESV" oraz "Tygodniowy Remanent Powiatowy"
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze