Oława/Kurów Przysypany śniegiem
Chłód zimowego wieczoru potęgowała zamieć. Śnieg padał 15 lutego tak mocno, że kierowcy mieli problem z utrzymaniem się na trasie. Bartosz Lichota wraz z kolegą Bartłomiejem Nowakiem rozwozili towar. - Musiałem bardzo uważnie patrzeć na drogę, bo pogoda była fatalna - wspomina. - W pewnym momencie wydało mi się, że widziałem na poboczu jakiś cień. Powiedziałem do kolegi, że tam chyba był człowiek, ale odrzekł, że niczego nie zauważył.
Mimo to zatrzymali samochód i zaczęli szukać. Przypuszczenia okazały się prawdą. Kilka kroków za samochodem na poboczu drogi, przy rowie, klęczał skulony mężczyzna, przysypany śniegiem. - Ręce miał zwinięte pod siebie, głowę w kapturze pochylił do przodu - opowiada Bartosz. - Był siny. Zacząłem go szturchać i zadawać pytania, ale nie reagował. Patrzył tępo przed siebie. Myślałem, że zamarzł. Pochyliłem się niżej, by sprawdzić, czy oddycha. Ku mojemu zaskoczeniu, ledwo zrozumiałym głosem poprosił: "Zawieź mnie do domu!".
Nie mógł iść. Przykurcz mięśni był zbyt duży. Włożyli go do samochodu. Dopiero po dłuższej chwili zaczął odpowiadać na pytania. Nie chciał jechać do szpitala. Jeszcze raz poprosił, by odwieźli go do domu.
Mieszka sam, więc po odprowadzeniu go do domu, poprosili sąsiadkę, by za jakiś czas do niego zajrzała i sprawdziła, jak się czuje.
Dwa dni później sołtys Kurowa - Jadwiga Gąsiorowska - powiedziała nam, że 70-latek ma się dobrze. W środę wieczorem prawdopodobnie wracał pieszo z sąsiedniej wioski do domu.
Gdyby nie pomoc Bartosza i jego kolegi, mężczyzna by zamarzł. Zwłaszcza że było ciemno, nikt wcześniej go nie zauważył i nie zatrzymał się by mu pomóc. Bartosz nie czuje się bohaterem.- Jestem w trakcie szkoleń na przewodnika górskiego - mówi. - Wiem, co zrobić i jak się zachować w takiej sytuacji. Może przez to jestem bardziej wyczulony na takie zdarzenia, a może tak miało być. Najważniejsze, że wszytko się dobrze skończyło. Pamiętajmy, że to zależy od nas. Każdy zasługuje na pomoc, niezależnie od tego, jak wygląda czy pachnie. Najgorsza jest obojętność i brak zainteresowania drugim człowiekiem.
Wioletta Kamińska
Reklama
Był siny, nie reagował na głos i tępo patrzył przed siebie. Gdyby nie pomoc oławian, 70-letni mężczyzna prawdopodobnie by zamarzł
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze