Powiat Lepiej nie pić
Od stycznia wrocławska izba wytrzeźwień nie przyjmuje pacjentów z okolicznych powiatów. Trafiają tam tylko osoby z Wrocławia. Sytuacja ma związek z nieprawidłowościami, wykrytymi przez Najwyższą Izbę Kontroli. Co z mieszkańcami z naszego terenu, którzy wypiją za dużo? Kilkanaście osób już zna odpowiedź. Tylu w ciągu pierwszego tygodnia nowego roku trafiło do policyjnej izby zatrzymań. Według Jacka Gałuszki, komendanta powiatowego policji, cztery z nich powinny natychmiast trafić na izbę wytrzeźwień. - Nie trafiły i to jest problem - mówi komendant. - Co będzie, jeżeli taka osoba umrze na komendzie? Czy dopiero wtedy ktoś zainteresuje się problemem? Skierowałem pismo do starosty i wszystkich przedstawicieli samorządów lokalnych z prośbą o pilne spotkanie i podjęcie działań. Przyjmujemy pijanych do izby zatrzymań, ale co będzie, kiedy zatrzymamy kilku przestępców, a izba będzie zapełniona? Za bezpieczeństwo i porządek odpowiada samorząd, a ośrodki lub izby wytrzeźwień powinny funkcjonować na terenie powiatu. Nie wiem, czy nas stać na takie rozwiązanie, ale na pewno trzeba pomyśleć, co dalej?
Gałuszka ma kilka pomysłów. Zastanawia się, czy nie warto partycypować w kosztach i wspierać wrocławską izbę wytrzeźwień jakąś pulą w skali roku, w zamian za przyjmowanie mieszkańców z powiatu oławskiego. Wspomina też o podjęciu współpracy z którymś z czterech powiatów - brzeskim, oleśnickim, trzebnickim i strzelińskim. - Może trzeba się dogadać i w jednym powołać wspólną izbę wytrzeźwień? - pyta.
Pismo, w którym komendant informuje o niepokojącej sytuacji, wysłał do przedstawicieli samorządów 2 stycznia. Głównym adresatem jest starosta. - Należy pilnie podjąć wspólną debatę, by znaleźć dla takiej sytuacji właściwe i adekwatne do oczekiwań i potrzeb rozwiązanie - pisał Gałuszka.
Do 17 stycznia nie otrzymał odpowiedzi. Nie wyznaczono jeszcze terminu spotkania. - To świeża sprawa, podjęliśmy pewne działania - tłumaczy Zdzisław Brezdeń, starosta oławski. - Wkrótce zaproponuję datę spotkania z przedstawicielami samorządów i wspólnie zastanowimy się, co zrobić.
Czy izba wytrzeźwień powinna dalej funkcjonować w taki sam sposób, jak do tej pory? Po tym, jak w ubiegłym roku zmarło w niej kilku pacjentów, NIK ma całą listę zastrzeżeń. Jacek Sutryk, dyrektor departamentu spraw społecznych, nie chce likwidować izby, tylko doprowadzić do tego, żeby lepiej funkcjonowała. W Gdańsku znaleziono sposób na rozwiązanie problemu - izbę wytrzeźwień przekształcono w pogotowie socjalne dla osób nietrzeźwych. Prowadzi je organizacja pozarządowa. Miejsce jest profesjonalnie przygotowane na przyjęcie 30 pacjentów. Zatrudnieni są m.in. dwaj lekarze, osoby odpowiednio przeszkolone i specjaliści od uzależnień. Jeżeli zdarzy się, że ktoś kilkakrotnie trafi w to miejsce, ma okazję podjąć walkę z nałogiem. Co tydzień prowadzone są spotkania grup AA i zajęcia terapeutyczne dla osób bezdomnych. Koszt pobytu w takim pogotowiu to 30 złotych. Różnica jest ogromna, bo w izbie wrocławskiej płaci się 249 złotych. W ubiegłym roku z naszego powiatu trafiły tam 73 osoby. Część zapłaciła za zbyt upojną noc.
Kilka dni temu Jacek Gałuszka otrzymał pismo od policjantów z wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, w którym sugerują, że jest możliwość, aby izba znów była otwarta dla okolicznych powiatów. Warunkiem byłoby podpisanie porozumienia między zainteresowanymi samorządami a Wrocławiem. Każdy musiałby dołożyć jakąś pulę z budżetu. - To byłoby najrozsądniejsze wyjście, ale nie wiadomo, czy dojdzie do skutku, więcej dowiemy się po spotkaniu - mówi Zdzisław Brezdeń.
Jacek Sutryk nie potwierdza informacji o możliwości podjęcia współpracy między samorządami. Jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób zostanie rozwiązany problem mieszkańców z okolicznych powiatów, którzy powinni trafić na izbę wytrzeźwień. Pomysłów jest kilka, ale na realizację każdego potrzebne są pieniądze z budżetu.
Agnieszka Herba
Fot. Dmitry Belopolsky
Napisz komentarz
Komentarze