- W Europie i w świecie szaleje kryzys gospodarczy, a u was jakby tego nie było. Budujecie nowe hale produkcyjne i magazynowe, zwiększacie zatrudnienie…
- Kryzys nas rzeczywiście bezpośrednio nie dotknął, co nie oznacza, że nie ma on żadnego wpływu na nasze funkcjonowanie. Na początku tego roku odczuliśmy go także w naszej fabryce, w postaci spadku popytu na nasze produkty. Na szczęście nie był on zbyt duży i w ostatnich tygodniach, czy nawet dniach, widać wyraźną poprawę. Znów więc jesteśmy w rynkowej grze i dlatego możemy śmiało kontynuować nasze plany inwestycyjne…
- Widać to gołym okiem. W ciągu kilku ostatnich lat znacznie rozbudowaliście oławską fabrykę…
- Mijają teraz dokładnie trzy lata od chwili uruchomienia w Oławie produkcji pieluchomajtek dla dorosłych, „Tena-slip”. Warto jednak przypomnieć, że jesteśmy tu już dość długo, bo od 1998 roku. Koncern Svenska Celulosa Aktiebolaget (SCA), którego częścią jest nasz zakład i nasza spółka SCA Hygiene Products, nabył wtedy od miasta prawie 40-hektarową działkę, użytkowaną ponad 50 lat przez wojska radzieckie. Miała tu powstać olbrzymia fabryka papieru higienicznego, w której mieliśmy zatrudnić co najmniej 1000 osób. Na początku na gruntach w rejonie ulicy 3 Maja wybudowaliśmy jedną halę, w której zatrudniliśmy około 80 osób do konfekcjonowania chusteczek higienicznych, a na sąsiedniej działce, przy ulicy Dzierżonia, powstał odrębny zakład koncernu, produkujący kartony i należący do dywizji Packaging. Plan dynamicznego rozwoju obu fabryk był wciąż aktualny, ale zła koniunktura gospodarcza na przełomie wieków w krajach Europy Wschodniej spowodowała, że koncern SCA gruntownie zweryfikował swoje oławskie zamierzenia inwestycyjne. Latem 2004 całkowicie wstrzymano produkcję chusteczek higienicznych i definitywnie zrezygnowano z pomysłu wybudowania tu fabryki papieru. Kilka miesięcy później okazało się, że inna dywizja naszego koncernu - Personal Care - poszukuje nowego miejsca do produkowania swoich wyrobów - pieluch dla dorosłych i dzieci. Wybór padł na Oławę, bo mieliśmy tu duży teren oraz zbudowaną od podstaw halę produkcyjną, zaplecze magazynowe i administracyjne. Personal Care przejęło oławski zakład 1 stycznia 2005, a produkcja nowych wyrobów ruszyła we wrześniu 2006...
- Czy udało się zrealizować wszystkie nowe plany inwestycyjne?
- Jestem w Oławie i kieruję zakładem od 1 maja ubiegłego roku. Nie znam więc aż tak dokładnie poszczególnych etapów rozwoju fabryki od września 2006, ale wiem na pewno, że podjęte wtedy zobowiązania, zwłaszcza w zakresie zainwestowanych środków finansowych, zrealizowaliśmy z dużą nawiązką. Początkowo zainstalowaliśmy jedną maszynę do produkcji pieluch dla dorosłych, potem kolejną. Niespełna rok później doszły dwie inne - do produkcji pieluch dla dzieci. Były to zupełnie nowe i prototypowe linie produkcyjne, niewystępujące dotąd w żadnej z fabryk Personal Care. W Oławie zaczęliśmy wytwarzać dziecięce pieluchy i pieluchomajtki, pod naszą marką własną „Libero” oraz pod markami sieci handlowych, z którymi współpracujemy. Od roku 2006 do dziś wybudowaliśmy trzy hale produkcyjne i magazynowe. Zamontowaliśmy w nich łącznie 6 maszyn, które pracują pełną parą. Teraz montujemy kolejną, siódmą maszynę, która wzmocni dział produkcji pieluchomajtek dla dzieci…
- W jednej z tych nowych hal umieściliście przeniesione tu z wrocławskich Maślic centrum dystrybucyjne…
- To się stało dwa lata temu. Centrum dystrybucyjne jest integralną częścią naszego zakładu. W magazynie wyrobów gotowych składowane są nie tylko produkty wytwarzane w Oławie, ale także w innych fabrykach naszego koncernu, np. znane pod markami „Zewa”, „Libresse” czy „Tork”. Tu są okresowo magazynowane, a następnie rozprowadzane na rynek Europy Centralnej i Wschodniej...
- Czy to prawda, że jednym z odbiorców waszych oławskich produktów są kierowcy Formuły 1, m.in. Robert Kubica?
- Nie jestem ani znawcą, ani szczególnym fanem Formuły 1, ale wiem, że startujący w niej mistrzowie kierownicy ścigają się przez kilka godzin i często w ekstremalnych warunkach, więc niewykluczone, że nasze produkty mogą być im potrzebne. Czy korzystają z nich Robert Kubica, Lewis Hamilton i Felipe Massa? Tego nie wiem. Jeśli tak, to z pewnością dzieje się to za pośrednictwem wyspecjalizowanych dostawców. Naszymi największymi odbiorcami są znane w Polsce, w Europie i na świecie duże sieci handlowe. Tam trafiają przede wszystkim produkty dla dzieci i są sprzedawane pod naszą marką „Libero” lub własną dystrybutora. Głównymi użytkownikami produktów „Tena”, a więc tych dla osób dorosłych, są przebywający w szpitalach i w domach opieki społecznej oraz indywidualni pacjenci. Hurtowo kupują je głównie instytucje zajmujące się profesjonalną opieką nad ludźmi obłożnie chorymi…
- Od kwietnia 2006 wasz zakład działa w ramach podstrefy Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jaki to ma wpływ na jego funkcjonowanie?
- Głównym atutem strefy jest możliwość uzyskania przez inwestorów ulg podatkowych. Ważne są też inne zachęty. Inwestując w WSSE, można otrzymać pomoc publiczną w wysokości do 40% kwalifikowanych kosztów inwestycji. Wejście naszej fabryki do specjalnej strefy ekonomicznej oznaczało wypełnienie ściśle określonych warunków, zawartych w zezwoleniu na prowadzenie działalności. Jednym z nich było zainwestowanie w ciągu 3 lat co najmniej 40 mln euro. To zobowiązanie zostało wykonane z nawiązką. Innym warunkiem było zwiększenie liczby zatrudnionych, co też udało się nam zrealizować. Z chwilą przejęcia oławskiego zakładu przez Personal Care była tu mała grupa pracowników, zatrudnionych w poprzedniej dywizji. Zaraz po rozpoczęciu działalności Personal Care w Oławie wyjechało kilkanaście osób do fabryki w Holandii - na szkolenie, które nadzorowałem. Wtedy właśnie bardzo dobrze się poznaliśmy, nie tylko zawodowo, lecz także prywatnie. Pod koniec 2006 roku w oławskim zakładzie pracowało około 140 osób i zatrudnienie systematycznie rosło. Dziś jest u nas 340 zatrudnionych na stałe, a więc bezpośrednio w koncernie, w tej kwestii nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Nie wykluczam, że być może kiedyś uda się nawet zrealizować plany z lat dziewięćdziesiątych i w oławskim zakładzie SCA Hygiene Products zatrudnimy ponad 1000 osób. Za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm od czasu do czasu korzystamy także z pewnej grupy pracowników tymczasowych…
- Kto ma szansę znaleźć u was pracę i jak się można o nią starać?
- Potrzebujemy głównie mechaników, elektryków, operatorów maszyn oraz magazynierów, potrafiących obsługiwać wózki widłowe. Płeć jest obojętna, nie mamy też specjalnych wymagań co do wieku. W przypadku kadry inżynieryjno-technicznej, oprócz fachowości wymagamy także znajomości angielskiego - przynajmniej w stopniu podstawowym. Pracowników rekrutujemy za pośrednictwem wyspecjalizowanej firmy, ale podania można także składać bezpośrednio w naszym zakładzie przy ul. 3 Maja w Oławie lub wysłać do nas pocztą zwykłą, bądź elektroniczną na adres: [email protected].
- Po okresie dość głośnego, by nie rzec szumnego wejścia SCA do Oławy jako „inwestora stulecia”, w ostatnim okresie jesteście jakby na uboczu, poza nurtem życia społeczno-politycznego miasta i powiatu…
- To chyba wynika z tego, że rzeczywiście w ostatnich dwóch, trzech latach byliśmy zajęci głównie sobą. Zakład rozrastał się dynamicznie, przyjmowaliśmy do pracy wciąż nowe osoby, więc głównie im poświęcaliśmy czas oraz w ich rozwój zawodowy angażowaliśmy wolne środki finansowe. Dostajemy jednak coraz wyraźniejsze sygnały, i to z różnych źródeł, że miasto czy powiat oczekują od nas większego zaangażowania się w życie społeczne poza płotem naszej fabryki. Nie jesteśmy na to głusi i dlatego od pewnego czasu czynimy rozeznanie w tej kwestii. Rozmowy w tej sprawie dopiero co ruszyły, dlatego jest jeszcze trochę za wcześnie, bym mógł już dziś coś konkretnego zadeklarować…
- Dziękując za rozmowę, życzę spełnienia wszystkich zamierzeń inwestycyjnych, a w imieniu naszych Czytelników liczę także na zrealizowanie zadeklarowanych wstępnie planów prospołecznego działania…
Napisz komentarz
Komentarze