Przyłącze osądzone
Tadeusz Górski to znany oławski przedsiębiorca - handlowiec, rolnik i rentier w jednej osobie. Od wielu lat uprzykrza życie oławskim urzędnikom samorządowym, skarżąc się w wielu sądach i instytucjach na ich różne poczynania. Od jesieni 2007 wojuje z komunalną spółką Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Jako właściciel kilku budynków mieszkalno-usługowych przy ulicy Strzelnej w Oławie, przy próbie ich przyłączenia do miejskiej kanalizacji sanitarnej nie chciał wykonać zaleceń ZWiK. Spółka wodociągowa zażądała m.in. wykonania projektu technicznego. Górski nie chciał się na to zgodzić, bo uważał, że wszystkie biurokratyczne kwestie, dotyczące legalizacji jego przyłącza, są tylko „urzędniczą fanaberią”. Jego zdaniem całą niezbędną dokumentację wykonała gmina miejska Oława, jako inwestor budowy kanalizacji sanitarnej w rejonie ulicy Strzelnej.
Przyłącze „za dwa piwa”
Górski załatwił problem „za dwa piwa”, wręczone robotnikom kończącym budowę miejskiej kanalizacji. Uzbrojeni przez jego żonę w dwumetrowy kawałek rury bez większych trudności połączyli dwie studzienki kanalizacyjne. Jedna, przydrożna, należała do miasta, a druga znajdowała się na posesji Górskiego. Kanalizację na Strzelnej uruchomiono w grudniu 2007 i prawdopodobnie od początku jej funkcjonowania zrzucano do niej ścieki z nieruchomości Górskiego. Pewności w tej kwestii nie ma, bo pracownicy ZWiK przy udziale policjanta i strażnika miejskiego przeprowadzili stosowną kontrolę dopiero wiosną 2008. Wtedy stwierdzili, że przynajmniej w okresie od 7 do 11 kwietnia 2008, Tadeusz Górski odprowadzał ścieki ze swoich nieruchomości przy ulicy Strzelnej w Oławie do kanalizacji miejskiej, bez zawarcia umowy z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji. Stanowiło to naruszenie ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i groziło odpowiedzialnością karną. Polubowne załatwienie sporu między Górskim a ZWiK nie przyniosło efektu, więc sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Oławie, a stamtąd do oławskiego Sądu Grodzkiego. Na podstawie wniosku prokuratury z 22 grudnia 2008, sąd uznał Tadeusza Górskiego winnym zarzucanych mu czynów i 2 lutego tego roku w trybie nakazowym skazał na karę grzywny w wysokości 2 tysięcy złotych. Górski złożył jednak sprzeciw od tego wyroku i dlatego sprawa trafiła na normalną wokandę procesową.
O rozprawach, które odbyły się 26 marca i 9 kwietnia, pisaliśmy w tekście pt. „I sekretarz ZWiK?” („GP-WO” nr 15/2009). Przypomnijmy, że sąd przesłuchał wtedy kilku świadków - głównie pracowników Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Zeznawała też żona oskarżonego. Proces się wtedy nie zakończył, bo sędzia Anna Kochan postanowiła przyjrzeć się jeszcze kilku dokumentom i dokładnie je przeanalizować, dlatego odroczyła rozprawę do 14 maja.
Mowy stron
Podobnie jak w trakcie pierwszej rozprawy 26 marca, także teraz rozpoczęło się od sporów proceduralnych. Kilka dni wcześniej Tadeusz Górski złożył bowiem w sekretariacie sądu pismo, z którym sędzia Kochan miała pewien kłopot. - Jak mam to zakwalifikować, panie mecenasie? Czy jako pismo procesowe, czy może jako jakiś kolejny wniosek dowodowy? - pytała Pawła Żurawia, obrońcę Górskiego. Po krótkim wahaniu mecenas stwierdził, że pismo ma charakter „wyjaśniający”. Gdy więc ustalono, że strony nie wnoszą już żadnych dodatkowych wniosków procesowych, sędzia Kochan udzieliła głosu prokuratorowi. Ten podtrzymał wszystkie tezy zawarte w akcie oskarżenia, domagał się uznania Tadeusza Górskiego winnym złamania przepisów ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i ukarania go grzywną w wysokości 5 tysięcy złotych. Działająca w imieniu ZWiK jako oskarżyciel posiłkowy radca Ewa Jacuńska zażądała dodatkowej kary w postaci zapłaty nawiązki na rzecz spółki wodociągowej, łącznie w wysokości 5 tysięcy złotych (po tysiąc złotych za każdy miesiąc bezumownego odprowadzania ścieków). Jednocześnie zadeklarowała, że ta nawiązka zostanie przekazana przez ZWiK na rzecz stowarzyszenia „Tęcza”.
Mecenas Paweł Żuraw prosił w mowie obrończej o uniewinnienie Tadeusza Górskiego. Stwierdził, że spór jego klienta ze spółką ZWiK ma charakter cywilno-prawny i winien być rozstrzygany przed sądem cywilnym, a nie karnym. Przypomniał, że oskarżony kilkakrotnie i w różnej formie deklarował chęć zawarcia umowy na odprowadzanie ścieków, ale ZWiK nie reagował pozytywnie na jego wnioski, mimo iż jako instytucja użyteczności publicznej powinien bezdyskusyjnie uznać przyłącze Górskiego za legalne. Zdaniem obrońcy, ZWiK przekraczał tu swoje kompetencje, bo kwestię legalności lub nielegalności przyłącza może rozstrzygnąć tylko uprawniony organ, czyli Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. We wcześniej zawartej umowie między Górskim a ZWiK, zanim na Strzelnej uruchomiono kanalizację, istniał paragraf, regulujący odprowadzanie ścieków. ZWiK wystawił też Górskiemu fakturę, w której naliczył opłaty za ścieki.
- Wysoki sądzie, ten proces ujawnił ponurą wizję Zakładu Wodociągów i Kanalizacji jako organu dyktatorskiego, który wszystko wie i nie podlega żadnym przepisom prawa! - tak rozpoczął swoje „ostatnie słowo” oskarżony Tadeusz Górski. - Moja rzekoma wina polega na tym, że źle odczytałem i nie zastosowałem się do „intencji” tej firmy. Ona chciała i chce mi odebrać prawa obywatelskie, prawa do krytyki i do wątpliwości. Stosuje swoje prawo, niepisane prawo, prawo boskie! Jestem też ofiarą pokrętnych czynności PINB, który zamiast rozstrzygnąć spór prostą i jasną decyzją, poprzestał na wysłaniu „pisemka informacyjnego”. Proszę o uniewinnienie!
Winny!
Sąd ogłosił wyrok 20 maja. Uznał Tadeusza Górskiego winnym zarzucanych czynów i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 2 tysięcy złotych. Obciążył też Górskiego kwotą 200 zł z tytułu kosztów sądowych. Sąd oddalił natomiast wniosek oskarżyciela posiłkowego w sprawie nawiązki. - Przepis wyraźnie mówi, że nawiązkę zasądza się za każdy miesiąc nielegalnego odprowadzania ścieków, a w tym procesie Tadeuszowi Górskiemu udowodniono, że czynił to jedynie w okresie od 7 do 11 kwietnia 2008, a więc zaledwie przez kilka dni - tak uzasadniła swoje rozstrzygnięcie w tej kwestii sędzia Anna Kochan. Co do innych zagadnień uznała, że przepisy ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę oraz uchwalony na jej podstawie przez Radę Miejską regulamin jednoznacznie nakazują wykonanie przyłącza według określonych zasad. - Podmiot, który jest właścicielem lub zarządcą sieci kanalizacyjnej, musi wiedzieć kto, kiedy, jakie i w jakiej ilości ścieki chce do tej sieci wprowadzać, dlatego ma prawo żądać, aby przyłącze wykonane było zgodnie ze sztuką techniczną i budowlaną.
Anna Kochan podkreśliła, że wbrew pozorom wyrokowanie w tej sprawie nie było łatwe, bo sąd miał do czynienia ze stykiem kilku ustaw i przepisów. Na koniec stwierdziła, że strony mogą nadal prowadzić spór na drodze cywilnej.
- Nie wykluczamy takich działań - powiedział po rozprawie mecenas Paweł Żuraw. Zapowiedział też apelację od wyroku oławskiego Sądu Grodzkiego.
Tekst i fot.:
Krzysztof Andrzej Trybulski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze