- A jedzenie już było przygotowane - mówi szef restauracji Jan Nowicki. - Jedną imprezę nam odwołano w piątek wieczorem, drugą w sobotę rano. To jest ogromna strata. Generalnie w dużym stopniu utrzymywaliśmy się z imprez, poza tym robiliśmy catering. Teraz spadł bardzo. Woziliśmy ok.150 obiadów, teraz zaledwie 20, może 30 w porywach. Próbuję oszacować wszystkie straty. Może osiągamy teraz obroty na poziomie 20% tego, co poprzednio. Żyjemy tym, co jest dziś, oglądamy wszystkie wiadomości, nie wiemy, kto nam pomoże i kiedy. Jeśli ta sytuacja po świętach zacznie wracać do normy, to powinniśmy się odbić od dna. Jeśli się będzie przesuwała, to gorzej. Liczyliśmy też na Komunie, które wciąż wiszą na włosku i nie wiadomo, czy się odbędą. Wiadomo, że w takich miesiącach jak maj można było wyjść na prostą i troszeczkę podreperować budżet. Natomiast jeżeli faktycznie tych Komunii nie będzie, to będzie ciężko.
Tymczasem są terminy podatkowe i płatności ZUS, więc w wielu firmach pojawia się pytanie: - Dać ludziom pensje, czy zapłacić faktury i inne płatności? I co dalej z zatrudnieniem?
- Na razie nikogo nie zwolniliśmy - mówi Jan Nowicki. - Gdyby bowiem okazało, że sytuacja szybko wróci do normy, to mielibyśmy potem problem ze znalezieniem pracownika. Więc staram się ich jakkolwiek utrzymać. Jak długo? Pracujemy w okrojonym składzie, robimy takie rzeczy, na które zwykle nie było czasu albo trzeba było je robić w dodatkowym czasie, jak mycie okien, pranie firan, przesadzanie kwiatów, żeby pracownicy mogli sobie uzbierać te parę godzin. A reszta siedzi w domu.
- Na razie nie zwalniamy, dwie osoby poszły na urlop bezpłatny, reszta pracuje, jedna osoba, starsza, nie przychodzi, bo nie chcemy jej narażać - mówi Kamil Knop z Maestro Pizza. - Zobaczymy, jaki będzie bilans kwietnia i wtedy będziemy podejmować decyzje, czy redukujemy jakieś etaty, ale jeśli nic się nie zmieni, to na pewno nie będziemy mogli zostać przy tym, co jest.
- Apelujemy, aby klienci nie obawiali się zamawiać na dowóz - mówi Agnieszka Rak z "Uliczki". - Zachowujemy wszelkie środki ostrożności i higieny zawsze, a tym bardziej w tym okresie, gdy wszyscy powinniśmy dodatkowo uważać. Nie mamy kontaktu z osobami z zewnątrz, jesteśmy we dwie na kuchni, dbamy o czystość, a jedzenie dostarczane jest w hermetycznych pojemnikach, więc nie ma możliwości, aby komukolwiek wraz zjedzeniem dostarczyć jakiś zainfekowany produkt. Apelujemy do klientów, którzy chcieliby, a boją się - nie bójcie się! Za to starajcie się nas trochę wspomóc, abyśmy mogli to przetrwać. Niech każdy zamówi chociaż jeden obiad czy zupę i będzie nam łatwiej ten trudny okres przetrwać. Dla państwa nie będzie to duże obciążenie, może nawet trochę urozmaicenie od codzienności. Nie bójcie się zamawiać! Wspólnie jakoś przetrwamy ten ciężki czas.
Napisz komentarz
Komentarze