Mieszkałem 50 metrów od starej śluzy znajdującej się w połowie Zwierzyńca, mam zarejestrowane w pamięci jej fotograficzne odbicie. Doskonale pamiętam jej wygląd z końca 1945 roku, a jeszcze lepiej z wiosny 1946. Patrząc od strony naszej działki, na pierwszym planie pamięciowej fotografii widoczne jest przewężenie, gdzie kiedyś były wrota śluzy. Dalej to śluza właściwa, wysokość muru w części, gdzie była woda, wynosiła około 7 metrów. Piszę "w części", gdyż wodą zapełniona była tylko połowa jej długości. Drugą połowę wypełniały najprawdopodobniej różne domowe odpady wyrzucane przez mieszkańców Zwierzyńca, a musiało się to dziać nie później niż do połowy lat 30. XX wieku, gdyż zdążyły się utwardzić, rosła na nich trawa i drobne krzewinki.
To wysypisko miało różną wysokość. Od strony ulicy było nieduże, a od strony przeciwnej znacznie wyższe. Od jego szczytu do skraju muru było nie więcej niż 1,5 metra, bez problemu zeskakiwaliśmy na nie. Po roku 1945 mieszkańcy Zwierzyńca nie wykorzystywali śluzy jako wysypiska. Jedynie tuż przy wspomnianym przewężeniu, po jego zewnętrznej stronie wysypywano popiół z kuchni i pieców, ale nie było tego dużo. W samym końcu śluzy uchowało się oczko wodne o powierzchni kilku metrów kwadratowych. Na jego skraju zaczynały się wmurowane metalowe stopnie do schodzenia lub wychodzenia ze śluzy. Kiedyś, chyba wczesną wiosną, mój kuzyn Zygmunt Jagodziński, gdy był mniej więcej w połowie tych stopni, pośliznął się, wpadł do oczka i zamoczył od stóp do głowy. Na szczęście, jak pisałem, mój dom był bliziutko, a i tak suszył się do końca dnia.
Śluza kończyła się półokrągłą murowaną ścianą, już wtedy zastanawiałem się, dlaczego nie prostą. Na całej swej długości po obu stronach była zabezpieczona metalowym ogrodzeniem, ale moim zdaniem było ono niedostateczne. Stanowiły je wbite lub wmurowane co 3-4 m teowniki, połączone od góry płaskownikiem, a w połowie wysokości teowników był przyspawany jeszcze jeden płaskownik (do ogrodzenia jeszcze powrócę). Od skraju Odry do przewężenia śluzy jest około 20 metrów, łączył je "mini-kanalik" o szerokości nie większej niż metr, który w upały wysychał, w dni normalne było w nim około 20 cm wody, a przy bardzo wysokim stanie wód z kanalika robił się kanał o głębokości kilku metrów i szerokości kilkunastu. Na szczęście obrzeże kanalika było tak wysokie jak brzeg Odry, nie było więc zagrożenia powodziowego. Wokół śluzy rosły wiekowe wierzby.
Na wysokości półokrągłej ściany, w odległości około 5 metrów wystawały z murowanych otworów wnikających w głąb podłoża metalowe "krawędziaki" o grubości ok.7 cm, mając na jednym z boków tryby, które chyba współpracowały z kołem zębatym przy otwieraniu lub zamykaniu wrót. Obecnie już ich nie ma - prawdopodobnie zdemontowali i zabrali je złomiarze, podobnie jak część metalowego ogrodzenia.
Dziwne, że przy wysokim stanie wody ryby, które wpływały do śluzy, gdy poziom wody się obniżał, zdążyły "się ewakuować". Tylko raz, gdy przekraczałem kanalik, w jednej z jego niewyschniętych kałuż usłyszałem plusk. Myślałem, że to żaba, ale gdy przyjrzałem się dokładniej, zobaczyłem, że w kałuży o głębokości kilku centymetrów pływa ryba. Usiłowałem złapać ją rękoma, ale nie udało się. Użyłem swojej sfatygowanej czapki i złowiłem sumika, który miał około 15 cm. Początkowo chciałem zabrać go do domu, ale po zastanowieniu się wypuściłem go do Odry.
Jak do śluzy dostawały się jednostki pływające? Nasuwało mi się domniemanie, że problem związany jest z kamienną budowlą znajdującą się około 150 metrów od skraju śluzy, tuż przy brzegu Młynówki. Konstrukcja ma kształt półokręgu , jej wysokość od strony Młynówki to 1,5 metra, a od ulicy około 40 cm. Grubość muru podobna, też około 40 cm. Taki kształt i otoczenie zachęcały, by na niej usiąść. I kolejne pytanie. Pośrodku półokręgu (o średnicy około 15 metrów) leży betonowa, kwadratowa płyta o wymiarach ok. 2,5x2,5 m, którą ani czas, ani warunki atmosferyczne, ani ludzka ciekawość nie naruszyły. Co ona przykrywa?
Wspomnę teraz o ludziach, którzy mieszkali najbliżej starej śluzy. Obok niej stał ładny domek. Nie służył raczej do zamieszkiwania, miał tylko wiatrołap i dwa spore pokoje. Nie było kuchni. Był w dobrym stanie, szyby nie były powybijane, drzwi normalnie funkcjonowały. W takim stanie pozostawał przez kilka lat. Gdy na Zwierzyńcu zabrakło wolnych mieszkań, a tym bardziej domków, pan Łakota z żoną i synem Eugeniuszem zamieszkali w nim. Oczywiście wcześniej odpowiednio go zaadoptowali. Kolejnymi lokatorami byli państwo Drobniccy. Młodzi małżonkowie zadbali o to, by istniejące ogrodzenie śluzy zabezpieczyć w ten sposób, by dzieciom nie groziło najmniejsze niebezpieczeństwo, ponadto po pewnym czasie wycięli stare wierzby i posadzili nowe drzewa, a w miejscu starego budynku zbudowali okazały nowy dom.
Dotychczas, zapewne nie do końca precyzyjnie, opisałem to, co utrwaliło mi się w pamięci, gdy miałem około 10 lat.
Mijały kolejne lata. W roku 2011, gdy byłem w Oławie, udałem się celowo w rejon śluzy, by zobaczyć jej aktualny wygląd. Byłem totalnie zaskoczony. Nie było tam wiele z tego, co zapamiętałem. Teren przy wspomnianym kanaliku po obu jego stronach oraz wnętrze częściowo zasypanej śluzy to były teraz gęste chaszcze i wiele drzew. Tam, gdzie kiedyś można było rozłożyć się z kocem, teraz trudno było znaleźć miejsce, by postawić stopę. Nie poszedłem, niestety, choć to tak blisko, w rejon półokręgu i betonowej płyty, a szkoda.
Z relacji pana Zbigniew Siejki wiem, że to drugie miejsce jest w podobnym stanie. Betonowa płyta jest niewidoczna, ponieważ przykryła ją warstwa ziemi i rośną na niej trawa i chwasty, a teren wokół zarósł krzewami tak, że idący ulicą, a tym bardziej przejeżdżający samochodem, niczego nie zauważają.
Sygnalizowałem, że "od zawsze" nurtowały mnie pytania.
- Dlaczego śluza jest "otwarta" tylko z jednej strony?
- Jak wpływało się do niej?
- Co było pod betonową płytą?
Jeszcze jakiś czas temu nie znałem na nie odpowiedzi, nasuwały się tylko przypuszczenia. Zajrzałem do Googla. Dowiedziałem się, że na murze śluzy znajduje się tabliczka z wyrytym napisem "Erbaut 1872", co oznacza "wybudowano w 1872 roku".
Jak to się stało, że przez tyle lat jej nie zauważyłem? Orientacyjne wymiary tablicy to około 50x25 cm. Znajduje się ona na północnej ścianie śluzy, w jej połowie, około metra od górnej granicy muru.
Ponadto znalazłem notkę, że oławski jaz ma 120,4 m długości, a wysokość spadku wynosi 4,37 m. Co ważniejsze, znalazłem informację, że encyklopedią wiedzy o Odrze był pan Janusz Kordys, który swego czasu udzielił obszernego wywiadu panu Zbigniewowi Pryjdzie, redaktorowi Oławskiej Telewizji Kablowej, dotyczącego Odry, w tym interesującego mnie odcinka na wysokości Zwierzyńca. Pan Zbigniew był uprzejmy udostępnić mi nagranie wywiadu. Odsłuchałem je dwukrotnie. Jeśli dobrze zrozumiałem, to rysują się odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Dodatkowo utwierdziły mnie w tym przekonaniu materiały nadesłane mi przez Panią Dyrektor i Pracowników Biblioteki "Koronka".
Z powyższych źródeł wynika, że pierwszą oławską i zwierzyniecką śluzą była właśnie ta, o której wspominam. Wybudowano ją w latach 70. XVIII w. z drewna. Jej budowa wiązała się z rozpoczęciem regulacji Odry. Przekopano wówczas kanał odrzański, który przecinał Zwierzyniec na pół w jego najwęższym miejscu. Przy śluzie powstał następnie urząd celny. To najprawdopodobniej ten budyneczek, o którym sądziłem, że był zapleczem socjalnym dla pracowników śluzy.
W 1872 roku śluzę drewnianą zastąpiono murowaną o wymiarach 40,8x5,34 m. Do drewnianej, a potem murowanej śluzy dopływano kanałem o długości ok. 1,5 km, czyli do ujścia dolnego kanału śluzowego do Odry. Po zakończeniu eksploatacji śluzy zaślepiono końcowe 150 m. Kanał zasypano, zaś jego główne koryto przedłużono tak jak obecnie płynie Młynówka. Zaślepienie i zasypanie części kanału miało miejsce w latach 20. XX w.
Modernizacja oławskiego stopnia wodnego miała kilka etapów (zmieniał się poziom wody w Odrze i w kanale). Zasadnicza modernizacja miała miejsce, gdy budowano śluzę I i jaz. Na obu budowach techniczny nadzór sprawowali specjaliści holenderscy, którzy w tym miejscu żyli i pracowali przez wiele lat. Podobno niektórzy z nich są pochowani na niewielkim cmentarzu w pobliżu Odry.
Co z odpowiedziami na pytania?
Jeśli chodzi o pierwsze, to oczywiste jest, że były dwa miejsca do wpływania lub wypływania ze śluzy. Pierwsze widać do dziś, a drugie zaślepiono.
Pytanie drugie - poziom wód zmieniał się przy kolejnych modernizacjach i na każdym ich etapie był właściwy dla funkcjonowania śluzy. To, co obserwujemy obecnie, to etap ostateczny modernizacji Oławskiego Stopnia Wodnego.
Pytanie ostatnie - murowany półokrąg przy Młynówce ma na pewno związek z zaślepieniem śluzy i zasypaniem kanału śluzowego, któremu ze względów estetycznych nadano opisany wcześniej kształt. Nie znajduję odpowiedzi na pytanie o kwadratową betonową pokrywę. Być może w tym miejscu pozostawiono fragment jakiejś konstrukcji, być może mostu, ponieważ nieopłacalne było ich demontowanie i po prostu ze względu bezpieczeństwa zabetonowano je.
Nie sposób nie wspomnieć ludzi, którzy tuż po wojnie kierowali oławskim stopniem wodnym. Pierwszym jego kierownikiem był pan Uściński. Funkcję tę sprawował przez 2 lata, będąc jednocześnie przewodniczącym Komitetu Rodzicielskiego przy Szkole Podstawowej nr 3. W 1948 roku awansował i został przeniesiony do pracy we Wrocławiu.
Natomiast w Oławie przejął tę funkcję pan Piliński, który przybył do Oławy z Lipek. Te dwie nazwy z powodu katastrofy ekologicznej na Odrze zna obecnie cała Polska.
Drodzy Czytelnicy, mój opis to wspomnienia amatora, który nie ma nic wspólnego z inżynierią wodno-lądową. Jeśli są jakieś nieścisłości, proszę o wyrozumiałość.
Zygmunt Piskozub
Sulejówek, listopad 2022
PS
Już po opracowaniu tekstu o "starej śluzie" otrzymałem od redakcji "Gazety Powiatowej - Wiadomości Oławskie" plan Zwierzyńca, który sporo wyjaśnia w temacie zwierzynieckiej infrastruktury i podważa jedno z wcześniejszych przypuszczeń. Wynika z niego, że ulica Zwierzyniec Duży około 100 lat temu na wysokości starej śluzy skręcała pod kątem około 45 stopni w kierunku północno-wschodnim, dochodziła do wschodnich wrót śluzy, gdy był most jako element śluzy i ponownie skręcała, tym razem po kątem prostym w kierunku wschodnim do byłego gospodarstwa państwa Kopczyńskich, a potem biegła dalej jak obecnie.
Po zaślepieniu śluzy i zasypaniu kanału, od wrót śluzy do Młynówki ulica, od miejsca, gdzie skręcała w kierunku śluzy, została wyprostowana do wylotu obecnej ulicy Wilczej. Ten odcinek ulicy skrócił się o około ¼ w stosunku do poprzedniego przebiegu.
Natomiast zagadką nadal pozostaje to, co przykrywa betonowa płyta na półokręgu, bo nie element mostu, jak sądziłem. Most był oddalony o ponad 100 metrów.
Napisz komentarz
Komentarze