Wybory parlamentarne, które odbyły się w październiku 2023 roku, bez wątpienia były wydarzeniem, które wzbudziło silne emocje i wpłynęło na wzrost polaryzacji społecznej. Czy po zmianie władzy te emocje opadły, a przed nami czasy spokoju i zgody?
Naukowcy z Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN przeanalizowali poglądy Polek i Polaków tuż przed i tuż po wyborach. Badanie zostało przeprowadzone na zróżnicowanej demograficznie próbie 681 osób powyżej 18 roku życia. Jego celem było m.in. poznanie stosunku wobec współobywateli, w tym osób o odmiennych poglądach, a także zaufania do państwa i funkcjonowania systemu politycznego.
(Nie) widzieć człowieka w politycznym przeciwniku
Jednym z kluczowych komponentów badania było przeanalizowanie poziomu dehumanizacji, który określa, jak bardzo pozbawiamy cech ludzkich przedstawicieli różnych grup społecznych. Naukowcy sprawdzili, w jakim stopniu wyborcy poszczególnych partii politycznych „odczłowieczają” swoich politycznych oponentów. Stopień dehumanizacja był oceniany w skali od 1 (najniższy poziom dehumanizacji) do 9 (najwyższy poziom dehumanizacji).
Okazało się, że wyborcy Zjednoczonej Prawicy są silniej odczłowieczani przez wyborców Koalicji Obywatelskiej (średnia na skali dehumanizacji wyniosła 5,93), aniżeli wyborcy Koalicji Obywatelskiej są dehumanizowani przez wyborców Zjednoczonej Prawicy (średnia 4,68). Ta tendencja zmieniła się jednak po 15 października. Wygrana w wyborach sprawiła więc, że zwolennicy Koalicji Obywatelskiej spojrzeli łaskawszym okiem na elektorat PiS - średnia dehumanizacji spadła do poziomu 4,92.
Badacze sprawdzili też, jakim poziomem dehumanizacji wykazują się wyborcy poszczególnych partii wobec ogółu Polek i Polaków. W okresie przedwyborczym najwyższy poziom odczłowieczania swoich rodaków widoczny był wśród elektoratu Koalicji Obywatelskiej (2,57) i jej koalicjantów (2,66 dla Lewicy i 2,94 dla Trzeciej Drogi), a najniższy wśród wyborców PiS (1,77). Jednak tuż po wyborach możemy obserwować odwrócenie tej tendencji. Na skutek zmiany władzy, wyborcy Zjednoczonej Prawicy zaczęli bardziej negatywnie odnosić się do własnego narodu (wzrost średniej dehumanizacji do 2,01). Wydaje się zatem, że stosunek do własnej grupy narodowej wśród Polaków jest bardzo niestabilny i w dużej mierze zależny od tego, czy polityka w kraju współgra z ich osobistymi preferencjami.
Dehumanizacja jest bardzo niebezpieczna, ponieważ może prowadzić do zwiększenia agresji wobec grupy, której członków postrzegamy jako niezasługujący na ludzkie traktowanie. – W naszym badaniu zaobserwowałyśmy szczególnie wysoki poziom odczłowieczania osób o przeciwnych poglądach politycznych. Po wyborach poziom dehumanizacji przeciwników politycznych spadł wśród wyborców nowo utworzonego rządu, utrzymując się jednak nadal na wysokim poziomie - wyższym niż poziom dehumanizacji pozornie bardziej odmiennych od Polaków grup obcych, takich jak uchodźcy z Afryki i Azji – mówi Dominika Adamczyk z Laboratorium Poznania Politycznego PAN, jedna z autorek badania.
Po wyborach mniej wrogości?
Z opublikowanego w 2023 roku raportu Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN na temat identyfikacji z polskością wynika, że największą niechęć wobec innych Polaków wykazują osoby o poglądach lewicowych. Często są to osoby otwarte na obcych, jednocześnie nastawione negatywnie wobec grupy własnej. Nie identyfikują się z innymi Polakami i nie darzą ich sympatią.
Te wnioski potwierdziły się również w najnowszym badaniu. Przed wyborami aż 10% wyborców Lewicy zgodziło się z twierdzeniem, że „Polaków powinno się unikać”. Taką samą postawę wykazywał zaledwie 1% wyborców Zjednoczonej Prawicy. Jednak po wyborach poziom wrogości wśród osób popierających Lewicę istotnie się zmniejszył i ilość osób, które uważają, że należy unikać innych Polaków, także wśród wyborców Lewicy spadła do 1%.
Demokracja działa, tylko kiedy rządzą ,,nasi”
W badaniu przeanalizowano również jaki jest stosunek Polaków do ustroju politycznego, w którym żyjemy. Przed wyborami poziom poparcia dla demokracji był podobny u wyborców wszystkich partii z wyjątkiem Konfederacji, której elektorat popierał ten ustrój w najmniejszym stopniu.
Natomiast po wyborach poparcie dla demokracji zmieniło się, malejąc wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy (spadek z 3,47 na 3,33) i rosnąć u wyborców Koalicji Obywatelskiej (wzrost z 3,83 na 3,93) i Trzeciej Drogi (wzrost z 3,6 na 3,72). Poziom poparcia dla demokracji wśród wyborców Konfederacji pozostał podobnie niski - aż 36% wyborców tej partii zgadza się ze stwierdzeniem, że “ustrój demokratyczny prowadzi do niezdecydowania i zbyt wielu konfliktów”.
Przegrana PiS wpłynęła również na stosunek jej wyborców do funkcjonowania państwa. Wyborcy tej partii zarówno przed i po wyborach charakteryzowali się najwyższym ze wszystkich grup poziomem usprawiedliwiania systemu politycznego. Jednak po 15 października poziom ten istotnie się zmniejszył. Przed wyborami 55% wyborców PiS uznawało, że polski system politczny działa tak, jak powinien. Po wyborach z tym stwierdzeniem zgodziło się już tylko 40% elektoratu.
Wyborcy Koalicji Obywatelskiej byli bardziej krytycznie nastawieni do działania polskiego państwa zarówno przed wyborami, jak i tuż po. Przekonanych o tym, że ustrój polityczny funkcjonuje dobrze przed wyborami było 3% zwolenników tej partii, a po wyborach 6%.
– Nasze badania mogą wskazywać, że Polacy nie są gotowi na akceptację systemu, w którym wybory wygrywają nieprzychylne im partie. Poparcie dla systemu demokratycznego wydaje się być poparciem warunkowym. Państwo funkcjonuje dobrze, ale tylko wtedy, kiedy wybory wygrywa „nasza” partia. W sytuacji, w której wyniki nie są zgodne z oczekiwaniami, cały system funkcjonowania państwa i wiara w zasadność demokracji zaczynają być kwestionowane – mówi Dominika Adamczyk z Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN.
Teorie spiskowe na temat wyborów
Pogodzenie się z tym, że popierana przez nas partia przegrała wybory może okazać się niełatwe. Dlatego w okresie powyborczym możemy obserwować pojawienie się licznych teorii spiskowych na temat legalności samych wyborów i prawdziwości wyników minionych wyborów.
Co nie zaskakuje, największą nieufność wobec wyniku wyborów, wykazywali ci, którzy są po nich najbardziej niezadowoleni. 28% wyborców Zjednoczonej Prawicy zgodziło się z twierdzeniem, że tak naprawdę wyniki wyborów zostały zafałszowane przez pewną, działającą w sekrecie grupę ludzi. Tezę tę poparło również 24% wyborców Konfederacji.
Jeśli chodzi o wyborców Koalicji Obywatelskiej i jej koalicjantów tylko 6% osób podejrzewało, że wyniki mogły zostać sfałszowane .
– Myślenie spiskowe wydaje się tu reakcją obronną na sytuacją grupy własnej. Zamiast przyznać się do przegranej, szukając jej przyczyn w swoim postępowaniu lub działaniu, czasem mamy tendencję do obwiniania innych o wymierzone przeciwko nam, sekretne działania. Może być to próba wyzbycia się odpowiedzialności za własne porażki i błędy. Dotyczy to nie tylko Polski. Tego typu myślenie obecne było w czasie porażki Donalda Trumpa i wciąż zresztą wydaje się bliskie jego zwolennikom - mówi dr hab. prof. IP PAN Marta Marchlewska z Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN.
***
Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk to interdyscyplinarny zespół złożony z psychologów społecznych, politycznych, osobowości i socjologów, który powstał z potrzeby zgłębienia problematyki zachowań politycznych. Celem Laboratorium jest wyjaśnianie zależności pomiędzy działaniami podejmowanymi w przestrzeni publicznej a czynnikami nań wpływającym. Więcej informacji na stronie: http://psychpol.psych.pan.pl/
Napisz komentarz
Komentarze