Początek meczu, poza ładnym strzałem Mateusza Milkowskiego w 3 minucie, obronionym przez golkipera Łucznika, nie przyniósł spodziewanych emocji. Goście zaskoczyli otwartą grą, ale długo nie stwarzali poważniejszego zagrożenia pod bramką MKS. Pierwszą sytuację, wartą odnotowania, mieli dopiero w 20 minucie. Pozostawiony bez opieki na wprost oławskiej bramki Bartosz Stuchly uderzył silnie po ziemi z 18 metrów, ale Marek Bihun chociaż z trudem i na raty, to jednak obronił.
W 33 minucie szybką, składną akcję przeprowadzili gospodarze. Michał Struzik zagrał do Michała Pędzicha, a ten po krótkim dryblingu dośrodkował z lewego skrzydła do Huberta Adamskiego, który był blisko bramki, lecz przy strzale został zablokowany.
Kolejny atak oławian przyniósł powodzenie. Krzysztof Gancarczyk długim podaniem obsłużył Piotra Kluzka, który przed polem karnym ściągnął na siebie dwóch obrońców Łucznika i wyłożył piłkę Milkowskiemu, który kapitalnie uderzył z około 20 metrów w dolny róg bramki Mateusza Kobylarza.
W końcówce pierwszej połowy „irlandzkim” zagraniem a la Boruc „popisał się” Marek Bihun. Po podaniu od Dariusza Zalewskiego bramkarz MKS wybił piłkę wprost pod nogi… Pawła Nogi, a ten podał do Rafała Bobrowskiego, który szukając lepszej pozycji do strzału, wdał się w drybling, a gdy w końcu uderzył, trafił w Michała Sikorskiego i było po strachu.
Po przerwie oławianie żwawiej zaatakowali i w 62 minucie zdobyli drugiego gola. Mateusz Milkowski zagrał na lewe skrzydło do Łukasza Ochmańskiego, a ten wrzucił piłkę na przedpole bramkowe, gdzie przejął ją Piotr Kluzek i podał do Huberta Adamskiego. Ten zaś chciał raczej dośrodkować niż strzelać z narożnika pola karnego, a tymczasem nikt nie przeciął lotu piłki i zasłonięty Kobylarz przepuścił ją do bramki.
Ten trochę głupio stracony gol tylko na chwilę podłamał gości, bo już minutę później mogli zdobyć kontaktową bramkę. Po wrzutce na pole karne MKS z bliska główkował Łukasz Serafin, lecz trafił w zewnętrzną część słupka. Chwilę później goście znowu mieli okazję, ale Przemysław Brzeski, który ledwie co wszedł na boisko, główkował z 10 metrów wprost w ręce Bihuna. Bramkarz MKS złapał piłkę i dalekim wykopem podał ją do Krzysztofa Gancarczyka, który pobiegł parę metrów do przodu i zagrał na lewo do Milkowskiego, a ten odegrał do środka, gdzie na wprost bramki Łucznika było aż trzech piłkarzy MKS. Futbolówkę przejął Łukasz Ochmański i ładnym strzałem z 12 metrów w prawy róg nie dał szans Kobylarzowi.
Więcej goli już w tym meczu nie padło, chociaż okazji nie brakowało po obu stronach boiska…
PRTOTOKÓŁ POMECZOWY:
Wulkan/MKS Oława - Łucznik Strzelce Krajeńskie 3:0
1:0 - Mateusz Milkowski (w 40 min.)
2:0 - Hubert Adamski (62)
3:0 - Łukasz Ochmański (66)
8 kwietnia. Oława. Stadion OCKF. Widzów ok. 250. Sędziowali: Dariusz Borodziuk jako główny oraz Marcin Jegliński i Artur Widła - asystenci liniowi (WS OZPN Wałbrzych, podokręg Świdnica).
Wulkan/MKS Oława: Bihun - Alama, Sikorski, Zalewski, Pędzich (71 Lipiński) - Adamski, Milkowski, K.Gancarczyk (70 Parada), Struzik (60 Stasiak) - Ochmański, Kluzek (80 Lew).
Łucznik: Kobylarz - K.Dębski, Żeliszewski, P.Dębski, Serafin (80 A.Bobrowski) - Nowik, Maciej Ułasowiec, Marek Ułasowiec, Noga (65 Brzeski) - R.Bobrowski, Stuchly.
*
Szersza relacja z pojedynku MKS - Łucznik, pomeczowe komentarze trenerów obu drużyn oraz wyniki innych spotkań i aktualna tabela III ligi - w najbliższym czwartkowym wydaniu „GP-WO”.
*
W sobotę 11 kwietnia oławianie podejmować będą Pogoń Świebodzin - początek tego meczu na stadionie przy ulicy Sportowej o godzinie 14.00.
Tekst i fot.: Krzysztof Andrzej Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze