Reklama
Rynek już bez świerków. ZDJĘCIA
Za późno na ratunek. Wczoraj z oławskiego Rynku wycięto świerki. To był bardzo gorący temat. Mieszkańcy w większości nie chcieli wycinki świerków z centrum miasta. Niektórzy wręcz mówili, że przykują się do tych drzew. Problem w tym, że obudzili się za późno, bo teraz już nic z tym nie można było zrobić. Dlaczego? Poniżej przypominamy artykuł, który ukazał się kilka tygodni temu w papierowym wydaniu "Powiatowej". Zobaczcie też zdjęcia. Tak wygląd centrum miasta dziś (6 listopada)
Fot. Agnieszka Herba
Temat na łamach gazety poruszaliśmy kilkukrotnie. Czytelnicy prosili, aby interweniować w tej sprawie i za wszelką cenę próbować ratować iglaki, rosnące po rewitalizowanej właśnie części Rynku. Niektórzy radni, zapowiadali też, że będą poruszać tę sprawę na sesji Rady Miejskiej. Na sierpniowej jednak na ten temat nikt się nawet nie zająknął. - Moim zdaniem radni też wiedzą, że tych świerków już nie da się uratować i dlatego nie poruszają sprawy - mówi Tomasz Frischmann, burmistrz Oławy.
To już pewne, że te drzewa wkrótce stracą życie. Burmistrz podaje kilka powodów i podkreśla, że kiedy był na to czas nikt nie reagował, ani nie zgłaszał żadnych uwag. - Od 2014 roku pokazywaliśmy, jak ma wyglądać Rynek, prezentowaliśmy wizualizacje i od samego początku było wiadomo, że tych świerków tam nie ma - mówi. - Nikt nie zgłaszał uwag. Podczas komisji i spotkań z radnymi również.
Sprawdziliśmy ile razy temat rewitalizacji był poruszany na sesjach RM. Od 2014 roku do teraz - 15 razy. Były pytania o studnie, kubły, nawierzchnię, parking, ruch samochodów, ale o drzewach ani słowa... Poprosiliśmy też o wykaz interpelacji i zapytań, które wpłynęły do biura rady. Od stycznia 2019 było ich 57, ale nikt z radnych nie pytał o drzewa.
Szef miasta zaznacza, że prowadzono też konsultacje społeczne - dwukrotnie - w 2014 oraz 2016 roku. Dotyczyły lokalnego planu rewitalizacji i każdy mógł zgłosić swoje uwagi. W sprawie drzew nikt się nie odezwał. Były inne propozycje. - Mieszkańcy chcieli, aby w Rynku była restauracja, zgłaszali, że zdarzają się tam zachowania nieobyczajne i to im przeszkadza, chodziło o osoby pod wpływem alkoholu, o leżące butelki - wyjaśnia burmistrz. - Inni chcieli, żeby wróciło do centrum życie. To wzięliśmy pod uwagę i o to będziemy się starać. Na remontowanej właśnie części będą pawilony. Mają pełnić funkcję ogródka letniego. Co tam będzie? Wszystko zależy od inwencji przyszłych dzierżawców.
Frischmann mówi, że wycinki nikt nie ukrywał. Dodaje, że makieta z wizualizacją stała przez trzy lata przed wejściem do sali obrad Rady Miejskiej, teraz stoi w Ratuszu na pierwszym piętrze. Wizualizacje prezentowane były też w gazecie, w internecie, na stronie urzędu. W swoich materiałach wyborczych burmistrz też pokazywał jak ma to wyglądać. - Nikt nie miał zastrzeżeń - mówi. - Powiem nawet, że przy wykonywaniu pierwszej części Rynku, gdzie już było wiadomo, że likwidujemy te przypadkowe klomby, krzaki i niską roślinność też nikt nie zgłaszał zastrzeżeń i nie dopytywał, co będzie po drugiej stronie.
Dlaczego nie ma szans na uratowanie chociaż jednego drzewa? Burmistrz podaje kilka powodów m.in. - techniczne, organizacyjne i finansowe. Ale jako pierwszy wymienia stan tych świerków. - Mamy świeżą opinię dendrologiczną, zleciliśmy ją ponownie w tym roku (dendrolog oceniał stan drzew w sierpniu przyp. red.), mimo że na etapie projektu budowlanego też była taka opinia - mówi burmistrz. - Ta najnowsza mówi, że te świerki są chore, to nie jest ich naturalne miejsce wzrostu, zostały tu posadzone przypadkowo. Dendrolog stwierdza wprost, że przesadzanie nie jest zalecane, że najlepiej zrobić nasadzenia zastępcze.
Widzieliśmy tę opinię. Jest w niej między innym odpowiedź dlaczego iglaków nie można przesadzić. Oto fragment: - Podczas przesadzania drzew podejmowane środki powinny być opłacalne i skuteczne - stwierdza Rafał Bodzioch z Krakowa, biegły do spraw dendrologii. - W przypadku starszych roślin, szanse przyjęcia na nowym siedlisku maleją, a koszty drastycznie rosną. Przesadzenie świerków rosnących w rynku nie rokuje szans na ich dalszy wzrost i rozwój. Nowe warunki mogą prowadzić do obumarcia. Lepszym rozwiązaniem może okazać się wykonanie nasadzeń zastępczych.
Dendrolog zaznaczył też, że świerki są wrażliwe i muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki (wilgotne i czyste powietrze, podłoże). Oceniane świerki mają około 30 lat. Bodzioch mówi, że mają uszkodzone korzenie - niektóre w 50%, inne w 40% i 30%, jedno z drzew w 60%. - Uszkodzenia korzeni oraz podstawy pnia są szczególnie niebezpieczne dla stabilności całego drzewa - wyjaśnia. - Korzenie mogą być osłabione na skutek zmian w otoczeniu, nie tylko wskutek prowadzonych wykopów, ale też suszy spowodowanej niedoborem wód opadowych przedostających się do korzeni, nadsypania gruntu, a nawet zagęszczenia gleby przez parkujące tam samochody. Takie zmiany prowadzą do zamierania części korzeni, a w konsekwencji śmieci całego drzewa.
Na zostawienie iglaków nie chce zgodzić się również konserwator zabytków. Miasto kolejny raz zapytało go o opinię. - Wypowiedział się jednoznacznie, że świerk jest elementem przypadkowym w rynku i już opiniując projekty, wypowiadał się za usunięciem drzew - mówi Tomasz Frischmann.
O zdanie zapytaliśmy też urzędnika, który jest odpowiedzialny za rewitalizację pierzei północnej. - Już na etapie koncepcji rynku robiliśmy badania tych drzew, wtedy było wiadomo, że nie spełniają wymagań nowoczesnej architektury - mówi Marek Kawiński. - Konserwator ponownie stwierdził, że te drzewa będą szpeciły, a po pewnym czasie i tak trzeba je usunąć, bo są chore, a wtedy będzie się to wiązało ze zniszczeniem nowej nawierzchni. Drzewa iglaste kolidują z projektem.
W tej części rynku mają być dwa pawilony gastronomiczne, zbudowane ze stali i szkła, o powierzchni 100 metrów kwadratowych. Drzewa stoją dokładnie w tej linii. Kolidują też z sieciami i urządzeniami podziemnymi - do pawilonów mają być doprowadzone media.
Czy nie można było wprowadzić zmian w projekcie? - Projekt budowlany na tę część rynku był wykonywany trzy i pół roku - mówi burmistrz. - Mieszkańcy mieli pretensje, że za długo to trwa. Wykonanie projektu zamiennego wiązałoby się rozpoczęciem ponownych uzgodnień, a tutaj konserwatora zabytków nie przekonamy, ponieważ on już się wyraził w tej kwestii. Natomiast samo przygotowanie projektu zamiennego wiąże się z problemami - chodzi o czas, bo rewitalizację musimy zakończyć do sierpnia 2020, mamy wyłonionego już wykonawcę i musiałbym zmienić zasady, a to jest złamanie ustawy o zamówieniach publicznych. Brak wykonania prac w terminie powodowałoby, że stracimy dofinansowanie w wysokości 4 milionów złotych i wtedy jako miasto musielibyśmy zastanowić się, z których innych inwestycji zrezygnować albo brać kredyt, żeby tę dziurę finansową załatać...
W sprawie tych iglaków nic już nie można zrobić. Miasto zapewnia, że wykona nasadzenia zastępcze. Jeszcze nie ustalono ile będzie tych drzew i gdzie, ale swoje propozycje mogą też zgłaszać mieszkańcy w urzędzie. Niektórzy już krytykują głogi posadzone na wyremontowanej części centrum, twierdzą, że są liche i kupione najtańszym kosztem. Temu zaprzecza burmistrz. Poinformował, że jedno drzewko kosztowało około 1500 złotych, ściągnięto je z Belgii lub Holandii, a ostatnio zabezpieczono specjalnymi workami z wodą, dzięki czemu nie są narażone na skutki suszy.
- Mnie też serce boli przed wycięciem każdego drzewa, to trudna decyzja, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, bo konsultacje były i wiem, że nic więcej z tym nie da się teraz zrobić, a my jako społeczeństwo miasta musimy z takimi rzeczami się liczyć... - mówi Frischmann i dodaje, że to niejedyna wycinka planowana w mieście.
Kolejne drzewa stracą życie na rzecz ronda na Lipowej. - Radni i mieszkańcy zabiegają też o budowę parkingu na placu Piastów, jego budowa też spowoduje wycięcie drzew - dodaje szef miasta. - Co prawda one też są chore... A to, że staramy się ratować drzewa wskazuje przykład parkingu na 11 Listopada, tu udało się zachować niemal wszystkie, a tylko dwa przesadzić. Ale nie przyjęły się...
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
Fot. Agnieszka Herba
Temat na łamach gazety poruszaliśmy kilkukrotnie. Czytelnicy prosili, aby interweniować w tej sprawie i za wszelką cenę próbować ratować iglaki, rosnące po rewitalizowanej właśnie części Rynku. Niektórzy radni, zapowiadali też, że będą poruszać tę sprawę na sesji Rady Miejskiej. Na sierpniowej jednak na ten temat nikt się nawet nie zająknął. - Moim zdaniem radni też wiedzą, że tych świerków już nie da się uratować i dlatego nie poruszają sprawy - mówi Tomasz Frischmann, burmistrz Oławy.
To już pewne, że te drzewa wkrótce stracą życie. Burmistrz podaje kilka powodów i podkreśla, że kiedy był na to czas nikt nie reagował, ani nie zgłaszał żadnych uwag. - Od 2014 roku pokazywaliśmy, jak ma wyglądać Rynek, prezentowaliśmy wizualizacje i od samego początku było wiadomo, że tych świerków tam nie ma - mówi. - Nikt nie zgłaszał uwag. Podczas komisji i spotkań z radnymi również.
Sprawdziliśmy ile razy temat rewitalizacji był poruszany na sesjach RM. Od 2014 roku do teraz - 15 razy. Były pytania o studnie, kubły, nawierzchnię, parking, ruch samochodów, ale o drzewach ani słowa... Poprosiliśmy też o wykaz interpelacji i zapytań, które wpłynęły do biura rady. Od stycznia 2019 było ich 57, ale nikt z radnych nie pytał o drzewa.
Szef miasta zaznacza, że prowadzono też konsultacje społeczne - dwukrotnie - w 2014 oraz 2016 roku. Dotyczyły lokalnego planu rewitalizacji i każdy mógł zgłosić swoje uwagi. W sprawie drzew nikt się nie odezwał. Były inne propozycje. - Mieszkańcy chcieli, aby w Rynku była restauracja, zgłaszali, że zdarzają się tam zachowania nieobyczajne i to im przeszkadza, chodziło o osoby pod wpływem alkoholu, o leżące butelki - wyjaśnia burmistrz. - Inni chcieli, żeby wróciło do centrum życie. To wzięliśmy pod uwagę i o to będziemy się starać. Na remontowanej właśnie części będą pawilony. Mają pełnić funkcję ogródka letniego. Co tam będzie? Wszystko zależy od inwencji przyszłych dzierżawców.
Frischmann mówi, że wycinki nikt nie ukrywał. Dodaje, że makieta z wizualizacją stała przez trzy lata przed wejściem do sali obrad Rady Miejskiej, teraz stoi w Ratuszu na pierwszym piętrze. Wizualizacje prezentowane były też w gazecie, w internecie, na stronie urzędu. W swoich materiałach wyborczych burmistrz też pokazywał jak ma to wyglądać. - Nikt nie miał zastrzeżeń - mówi. - Powiem nawet, że przy wykonywaniu pierwszej części Rynku, gdzie już było wiadomo, że likwidujemy te przypadkowe klomby, krzaki i niską roślinność też nikt nie zgłaszał zastrzeżeń i nie dopytywał, co będzie po drugiej stronie.
Dlaczego nie ma szans na uratowanie chociaż jednego drzewa? Burmistrz podaje kilka powodów m.in. - techniczne, organizacyjne i finansowe. Ale jako pierwszy wymienia stan tych świerków. - Mamy świeżą opinię dendrologiczną, zleciliśmy ją ponownie w tym roku (dendrolog oceniał stan drzew w sierpniu przyp. red.), mimo że na etapie projektu budowlanego też była taka opinia - mówi burmistrz. - Ta najnowsza mówi, że te świerki są chore, to nie jest ich naturalne miejsce wzrostu, zostały tu posadzone przypadkowo. Dendrolog stwierdza wprost, że przesadzanie nie jest zalecane, że najlepiej zrobić nasadzenia zastępcze.
Widzieliśmy tę opinię. Jest w niej między innym odpowiedź dlaczego iglaków nie można przesadzić. Oto fragment: - Podczas przesadzania drzew podejmowane środki powinny być opłacalne i skuteczne - stwierdza Rafał Bodzioch z Krakowa, biegły do spraw dendrologii. - W przypadku starszych roślin, szanse przyjęcia na nowym siedlisku maleją, a koszty drastycznie rosną. Przesadzenie świerków rosnących w rynku nie rokuje szans na ich dalszy wzrost i rozwój. Nowe warunki mogą prowadzić do obumarcia. Lepszym rozwiązaniem może okazać się wykonanie nasadzeń zastępczych.
Dendrolog zaznaczył też, że świerki są wrażliwe i muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki (wilgotne i czyste powietrze, podłoże). Oceniane świerki mają około 30 lat. Bodzioch mówi, że mają uszkodzone korzenie - niektóre w 50%, inne w 40% i 30%, jedno z drzew w 60%. - Uszkodzenia korzeni oraz podstawy pnia są szczególnie niebezpieczne dla stabilności całego drzewa - wyjaśnia. - Korzenie mogą być osłabione na skutek zmian w otoczeniu, nie tylko wskutek prowadzonych wykopów, ale też suszy spowodowanej niedoborem wód opadowych przedostających się do korzeni, nadsypania gruntu, a nawet zagęszczenia gleby przez parkujące tam samochody. Takie zmiany prowadzą do zamierania części korzeni, a w konsekwencji śmieci całego drzewa.
Na zostawienie iglaków nie chce zgodzić się również konserwator zabytków. Miasto kolejny raz zapytało go o opinię. - Wypowiedział się jednoznacznie, że świerk jest elementem przypadkowym w rynku i już opiniując projekty, wypowiadał się za usunięciem drzew - mówi Tomasz Frischmann.
O zdanie zapytaliśmy też urzędnika, który jest odpowiedzialny za rewitalizację pierzei północnej. - Już na etapie koncepcji rynku robiliśmy badania tych drzew, wtedy było wiadomo, że nie spełniają wymagań nowoczesnej architektury - mówi Marek Kawiński. - Konserwator ponownie stwierdził, że te drzewa będą szpeciły, a po pewnym czasie i tak trzeba je usunąć, bo są chore, a wtedy będzie się to wiązało ze zniszczeniem nowej nawierzchni. Drzewa iglaste kolidują z projektem.
W tej części rynku mają być dwa pawilony gastronomiczne, zbudowane ze stali i szkła, o powierzchni 100 metrów kwadratowych. Drzewa stoją dokładnie w tej linii. Kolidują też z sieciami i urządzeniami podziemnymi - do pawilonów mają być doprowadzone media.
Czy nie można było wprowadzić zmian w projekcie? - Projekt budowlany na tę część rynku był wykonywany trzy i pół roku - mówi burmistrz. - Mieszkańcy mieli pretensje, że za długo to trwa. Wykonanie projektu zamiennego wiązałoby się rozpoczęciem ponownych uzgodnień, a tutaj konserwatora zabytków nie przekonamy, ponieważ on już się wyraził w tej kwestii. Natomiast samo przygotowanie projektu zamiennego wiąże się z problemami - chodzi o czas, bo rewitalizację musimy zakończyć do sierpnia 2020, mamy wyłonionego już wykonawcę i musiałbym zmienić zasady, a to jest złamanie ustawy o zamówieniach publicznych. Brak wykonania prac w terminie powodowałoby, że stracimy dofinansowanie w wysokości 4 milionów złotych i wtedy jako miasto musielibyśmy zastanowić się, z których innych inwestycji zrezygnować albo brać kredyt, żeby tę dziurę finansową załatać...
W sprawie tych iglaków nic już nie można zrobić. Miasto zapewnia, że wykona nasadzenia zastępcze. Jeszcze nie ustalono ile będzie tych drzew i gdzie, ale swoje propozycje mogą też zgłaszać mieszkańcy w urzędzie. Niektórzy już krytykują głogi posadzone na wyremontowanej części centrum, twierdzą, że są liche i kupione najtańszym kosztem. Temu zaprzecza burmistrz. Poinformował, że jedno drzewko kosztowało około 1500 złotych, ściągnięto je z Belgii lub Holandii, a ostatnio zabezpieczono specjalnymi workami z wodą, dzięki czemu nie są narażone na skutki suszy.
- Mnie też serce boli przed wycięciem każdego drzewa, to trudna decyzja, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, bo konsultacje były i wiem, że nic więcej z tym nie da się teraz zrobić, a my jako społeczeństwo miasta musimy z takimi rzeczami się liczyć... - mówi Frischmann i dodaje, że to niejedyna wycinka planowana w mieście.
Kolejne drzewa stracą życie na rzecz ronda na Lipowej. - Radni i mieszkańcy zabiegają też o budowę parkingu na placu Piastów, jego budowa też spowoduje wycięcie drzew - dodaje szef miasta. - Co prawda one też są chore... A to, że staramy się ratować drzewa wskazuje przykład parkingu na 11 Listopada, tu udało się zachować niemal wszystkie, a tylko dwa przesadzić. Ale nie przyjęły się...
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze