Reklama
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła!
Trwają uroczystości z okazji 50-lecia Orkiestry Dętej OSP w Domaniowie. – Jest w orkiestrach dętych jakaś siła... – mówił podczas mszy świętej w miejscowym kościele ks. Stanisław Bijak. – I pewnie niejedna panna poszła za strażakiem z orkiestry. I dobrze. Jeśli są tu jakieś małżeństwa, które pochodzą z tej siły, to życzę im wszystkiego najlepszego. I cieszę się, że tutejsza orkiestra zawsze gra dobrze, a jeśli dobrze, to na chwałę Boga.
fot. Jerzy Kamiński
Więcej w papierowym wydaniu “Gazety Powiatowej”
Zarys historii orkiestry dętej OSP w Domaniowie
Mieszkańcy Domaniowa oraz okolicznych miejscowości przywiązują dużą wagę do muzyki. Zamiłowanie, oraz chęć grania na instrumentach dętych, było powodem do tworzenia orkiestry
Początki muzykowania były bardzo trudne. Wtedy to kilku strażaków - Marceli Górski, Antoni Zelmanowicz, Edward Kawałko, Józef Halkiewicz i Florian Mikoda - postanowiło uczyć się gry na instrumentach dętych w prywatnym mieszkaniu Józefa Halkiewicza. Nauczycielem muzyki był przyjeżdżający z Wrocławia muzyk Józef Głowacki. Wkrótce grupa ta połączyła się z muzykami z Goszczyny z Henrykiem Chwoińskim i Włodzimierzem Podliskim. Zainteresowanie muzyką mieszkańców Domaniowa i okolic dostrzegł proboszcz parafii pod wezwaniem Nawiedzenia NMP w Domaniowie ks. Jan Maruszczak. Dzięki jego staraniom doszło do zawiązania Orkiestry Parafialnej, która występowała na uroczystościach kościelnych. Po kilku latach z inicjatywy proboszcza doszło do spotkania przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej Kazimierza Mikody z grupą strażaków zainteresowanych przekształcenie orkiestry parafialnej w orkiestrę strażacką. Wydarzenie to zainicjowali Jan Kwiecień - prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniowie, Józef Halkiewicz - członek zarządu OSP Domaniów, Edward Kawałko - członek zarządu OSP Domaniów i Marceli Górski - kierowca i gospodarz OSP Domaniów.
Na tym spotkaniu podjęto decyzję o przekształceniu orkiestry i od lutego 1966 roku można już było mówić o powstaniu Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniowie.
Problemem okazało się zdobycie pieniędzy na zakup instrumentów dętych. Pierwsze pieniądze na zakup kolejnych instrumentów wypracowali członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Następne fundusze dołożyła Gromadzka Rada Narodowa. Za te pieniądze zakupiono instrumenty, na które czekała orkiestra. Największy instrument (helikon) uzyskano dzięki staraniom przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej Bronisława Ostapczuka, który to kilkakrotnie odwiedzał Domaniów. Warto podkreślić, że współpraca przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej Kazimierza Mikody z orkiestrą była bardzo dobra. Angażował się osobiście i pomagał rozwiązywać problemy, a czasami nawet przyjeżdżał na próby orkiestry.
Na uwagę zasługuje fakt, iż członkowie orkiestry to głównie rolnicy lub ich dzieci. Niektórzy z nich podnosili swoje umiejętności poprzez grę w wojskowych orkiestrach dętych w czasie pełnienia służby wojskowej. Bardzo ważne jest to, że orkiestra przez cały okres działalności gra i ćwiczy społecznie, bez jakichkolwiek wynagrodzeń. Utrzymanie sali prób i wynagrodzenie kolejnych kapelmistrzów w całości finansuje Urząd Gminy w Domaniowie. Orkiestra brała udział w produkcjach filmowych takich jak: "Ród Gąsieniców", "Baryton", czy "Od pełni do pełni".
Grono kapelmistrzów działalności orkiestry otworzył Józef Kus (w latach 1966 - 1967). Ukończył salezjańską średnią szkołę organistowską w Przemyślu. W 4-letnim okresie nauki szlifował swoje umiejętności i rozwijał swój talent muzyczny. Po ukończeniu szkoły podjął pracę jako organista w kościele Nawiedzenia NMP w Domaniowie. Przez długie lata prowadził chór "Jubilat" w Domaniowie.
A oto pierwszy skład orkiestry: klarnet - Edward Kawałko, kornet I - Marceli Górski, Henryk Chwoiński, kornet, trąba II - Józef Halkiewicz, Tadeusz Bojakowski, waltornia I i II - Józef Kus, Stanisław Drobny, waltornia III - Władysław Dziumakowski, sakshorn tenorowy I - Florian Mikoda, sakshorn tenorowy I - Tadeusz Mikoda, sakshorn tarytonowy - Franciszek Bojakowski, helikon, tuba - Zygmunt Dziumakowski, bęben, czynele - Zbigniew Subocz, Kazimierz Mikoda s. Władysława, Roman Perczyk.
Początki działalności orkiestry były trudne, nie miała swojego lokum, próby odbywały się w starej remizie strażackiej. Dzięki zaparciu i silnej woli orkiestranci uczyli się nowych utworów powiększając swój repertuar. Pierwszym utworem, który orkiestra zagrała, był marsz pt. "Na wysokim kole". W roku 1966 orkiestra odegrała "pochód pierwszomajowy" w Oławie, była to wielka niespodzianka i miłe zaskoczenie dla władz i widzów. Orkiestra brała czynny udział w uroczystościach kościelnych takich jak: Boże Ciało, pasterka, Pierwsza Komunia Święta. W maju na wieży kościoła w Domaniowie grano pieśni maryjne. Orkiestra obsługiwała również uroczystości gminne i powiatowe z okazji Święta Ludowego, dożynek, brała też udział w uroczystościach pogrzebowych.
opr. Lesław Mikoda, Krzysztof Matyjewicz
Złota pięćdziesiątka
Krótka historia wierszowana
Minęła naszej orkiestrze dętej pierwsza pięćdziesiątka.
W tym czasie przewinęła się przez jej szeregi niejedna druhów dziesiątka.
Była wśród nich różnych imion i osobowości plejada.
A każdy to chwat, muzyk i druh nie lada.
Krążą do dziś w orkiestrze związane z nimi anegdoty,
Ale jeden był szczególny, który czynił różne psoty.
Czy wiecie, kto to? Tak, Górski Marceli, nasz były szef.
On orkiestrę budował, a w trudnych chwilach okazywał zimną krew.
Gdy brakowało kapelmistrzów, to On nas na występach prowadził.
I wszyscy byli zgodni, że w tej roli dobrze sobie radził.
Niestety, odszedł od nas i chyba w niebie muzykuje,
A za te razem spędzone chwile orkiestra Marcelemu dziękuje.
*
W swej historii zdobyła orkiestra piąte miejsce w kraju,
A kiedy wróciła z Koszalina, byliśmy szczęśliwi jak w raju.
Zajęliśmy zaszczytne, świetne miejsce piąte od góry
A kapelmistrz Tomków został mistrzem dyrygentury.
Potem wszyscy sukces razem głośno fetowali,
A najbardziej, kiedy do domu autobusem wracali.
Otrzymaliśmy gratulacje od wojewody Szufranowicza Edwarda,
A wieść o tym rozeszła się po okolicy i była głośna jak petarda.
Po Koszalinie rok jeszcze z nami Tomków pracował,
Aż za grę orkiestry w kościele do Kożuchowa "wyemigrował".
Ale powrócił po kilku latach wygnania i umęczenia
I dziś za swą wytężoną pracę jest posiadaczem rzadkiego odznaczenia.
Medal "Gloria Artis" Minister Kultury mu nadaje,
A nam tylko pogratulować Kapelmistrzowi pozostaje
*
Kapelmistrzów było razem z obecnym cała ósemka fachowców.
Wszyscy pracowali w pocie czoła, by zrobić z nas zawodowców.
W naszej historii następowały różne wzloty i małe upadki.
Ale zespół przetrwał i dziś prezentuje poziom dość rzadki.
Choć różnych zespołów wkoło nie brakuje,
To publika występami naszej orkiestry się delektuje.
Grywamy na imprezach z powodu różnych okoliczności.
I mówiąc nieskromnie, nigdy nie brakuje nam publiczności.
A wśród niej najlepsza ta nasza wiara miejscowa,
Która przybywa, gdy tylko dźwięk muzyki zawoła.
Dajemy w ciągu roku występów różnych ponad trzydzieści.
Teraz nagraliśmy płytę, która tylko namiastkę repertuaru mieści.
Ale miejmy nadzieję, że zaliczymy jeszcze wiele jubileuszy.
A przy takiej publiczności i przyjaciołach nic orkiestry nie ruszy.
K.Matyjewicz
fot. Jerzy Kamiński
Więcej w papierowym wydaniu “Gazety Powiatowej”
Zarys historii orkiestry dętej OSP w Domaniowie
Mieszkańcy Domaniowa oraz okolicznych miejscowości przywiązują dużą wagę do muzyki. Zamiłowanie, oraz chęć grania na instrumentach dętych, było powodem do tworzenia orkiestry
Początki muzykowania były bardzo trudne. Wtedy to kilku strażaków - Marceli Górski, Antoni Zelmanowicz, Edward Kawałko, Józef Halkiewicz i Florian Mikoda - postanowiło uczyć się gry na instrumentach dętych w prywatnym mieszkaniu Józefa Halkiewicza. Nauczycielem muzyki był przyjeżdżający z Wrocławia muzyk Józef Głowacki. Wkrótce grupa ta połączyła się z muzykami z Goszczyny z Henrykiem Chwoińskim i Włodzimierzem Podliskim. Zainteresowanie muzyką mieszkańców Domaniowa i okolic dostrzegł proboszcz parafii pod wezwaniem Nawiedzenia NMP w Domaniowie ks. Jan Maruszczak. Dzięki jego staraniom doszło do zawiązania Orkiestry Parafialnej, która występowała na uroczystościach kościelnych. Po kilku latach z inicjatywy proboszcza doszło do spotkania przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej Kazimierza Mikody z grupą strażaków zainteresowanych przekształcenie orkiestry parafialnej w orkiestrę strażacką. Wydarzenie to zainicjowali Jan Kwiecień - prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniowie, Józef Halkiewicz - członek zarządu OSP Domaniów, Edward Kawałko - członek zarządu OSP Domaniów i Marceli Górski - kierowca i gospodarz OSP Domaniów.
Na tym spotkaniu podjęto decyzję o przekształceniu orkiestry i od lutego 1966 roku można już było mówić o powstaniu Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniowie.
Problemem okazało się zdobycie pieniędzy na zakup instrumentów dętych. Pierwsze pieniądze na zakup kolejnych instrumentów wypracowali członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Następne fundusze dołożyła Gromadzka Rada Narodowa. Za te pieniądze zakupiono instrumenty, na które czekała orkiestra. Największy instrument (helikon) uzyskano dzięki staraniom przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej Bronisława Ostapczuka, który to kilkakrotnie odwiedzał Domaniów. Warto podkreślić, że współpraca przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej Kazimierza Mikody z orkiestrą była bardzo dobra. Angażował się osobiście i pomagał rozwiązywać problemy, a czasami nawet przyjeżdżał na próby orkiestry.
Na uwagę zasługuje fakt, iż członkowie orkiestry to głównie rolnicy lub ich dzieci. Niektórzy z nich podnosili swoje umiejętności poprzez grę w wojskowych orkiestrach dętych w czasie pełnienia służby wojskowej. Bardzo ważne jest to, że orkiestra przez cały okres działalności gra i ćwiczy społecznie, bez jakichkolwiek wynagrodzeń. Utrzymanie sali prób i wynagrodzenie kolejnych kapelmistrzów w całości finansuje Urząd Gminy w Domaniowie. Orkiestra brała udział w produkcjach filmowych takich jak: "Ród Gąsieniców", "Baryton", czy "Od pełni do pełni".
Grono kapelmistrzów działalności orkiestry otworzył Józef Kus (w latach 1966 - 1967). Ukończył salezjańską średnią szkołę organistowską w Przemyślu. W 4-letnim okresie nauki szlifował swoje umiejętności i rozwijał swój talent muzyczny. Po ukończeniu szkoły podjął pracę jako organista w kościele Nawiedzenia NMP w Domaniowie. Przez długie lata prowadził chór "Jubilat" w Domaniowie.
A oto pierwszy skład orkiestry: klarnet - Edward Kawałko, kornet I - Marceli Górski, Henryk Chwoiński, kornet, trąba II - Józef Halkiewicz, Tadeusz Bojakowski, waltornia I i II - Józef Kus, Stanisław Drobny, waltornia III - Władysław Dziumakowski, sakshorn tenorowy I - Florian Mikoda, sakshorn tenorowy I - Tadeusz Mikoda, sakshorn tarytonowy - Franciszek Bojakowski, helikon, tuba - Zygmunt Dziumakowski, bęben, czynele - Zbigniew Subocz, Kazimierz Mikoda s. Władysława, Roman Perczyk.
Początki działalności orkiestry były trudne, nie miała swojego lokum, próby odbywały się w starej remizie strażackiej. Dzięki zaparciu i silnej woli orkiestranci uczyli się nowych utworów powiększając swój repertuar. Pierwszym utworem, który orkiestra zagrała, był marsz pt. "Na wysokim kole". W roku 1966 orkiestra odegrała "pochód pierwszomajowy" w Oławie, była to wielka niespodzianka i miłe zaskoczenie dla władz i widzów. Orkiestra brała czynny udział w uroczystościach kościelnych takich jak: Boże Ciało, pasterka, Pierwsza Komunia Święta. W maju na wieży kościoła w Domaniowie grano pieśni maryjne. Orkiestra obsługiwała również uroczystości gminne i powiatowe z okazji Święta Ludowego, dożynek, brała też udział w uroczystościach pogrzebowych.
opr. Lesław Mikoda, Krzysztof Matyjewicz
Złota pięćdziesiątka
Krótka historia wierszowana
Minęła naszej orkiestrze dętej pierwsza pięćdziesiątka.
W tym czasie przewinęła się przez jej szeregi niejedna druhów dziesiątka.
Była wśród nich różnych imion i osobowości plejada.
A każdy to chwat, muzyk i druh nie lada.
Krążą do dziś w orkiestrze związane z nimi anegdoty,
Ale jeden był szczególny, który czynił różne psoty.
Czy wiecie, kto to? Tak, Górski Marceli, nasz były szef.
On orkiestrę budował, a w trudnych chwilach okazywał zimną krew.
Gdy brakowało kapelmistrzów, to On nas na występach prowadził.
I wszyscy byli zgodni, że w tej roli dobrze sobie radził.
Niestety, odszedł od nas i chyba w niebie muzykuje,
A za te razem spędzone chwile orkiestra Marcelemu dziękuje.
*
W swej historii zdobyła orkiestra piąte miejsce w kraju,
A kiedy wróciła z Koszalina, byliśmy szczęśliwi jak w raju.
Zajęliśmy zaszczytne, świetne miejsce piąte od góry
A kapelmistrz Tomków został mistrzem dyrygentury.
Potem wszyscy sukces razem głośno fetowali,
A najbardziej, kiedy do domu autobusem wracali.
Otrzymaliśmy gratulacje od wojewody Szufranowicza Edwarda,
A wieść o tym rozeszła się po okolicy i była głośna jak petarda.
Po Koszalinie rok jeszcze z nami Tomków pracował,
Aż za grę orkiestry w kościele do Kożuchowa "wyemigrował".
Ale powrócił po kilku latach wygnania i umęczenia
I dziś za swą wytężoną pracę jest posiadaczem rzadkiego odznaczenia.
Medal "Gloria Artis" Minister Kultury mu nadaje,
A nam tylko pogratulować Kapelmistrzowi pozostaje
*
Kapelmistrzów było razem z obecnym cała ósemka fachowców.
Wszyscy pracowali w pocie czoła, by zrobić z nas zawodowców.
W naszej historii następowały różne wzloty i małe upadki.
Ale zespół przetrwał i dziś prezentuje poziom dość rzadki.
Choć różnych zespołów wkoło nie brakuje,
To publika występami naszej orkiestry się delektuje.
Grywamy na imprezach z powodu różnych okoliczności.
I mówiąc nieskromnie, nigdy nie brakuje nam publiczności.
A wśród niej najlepsza ta nasza wiara miejscowa,
Która przybywa, gdy tylko dźwięk muzyki zawoła.
Dajemy w ciągu roku występów różnych ponad trzydzieści.
Teraz nagraliśmy płytę, która tylko namiastkę repertuaru mieści.
Ale miejmy nadzieję, że zaliczymy jeszcze wiele jubileuszy.
A przy takiej publiczności i przyjaciołach nic orkiestry nie ruszy.
K.Matyjewicz
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze