Z ogniem walczyło 9 jednostek straży pożarnej. Spłonęła stodoła przy ulicy Kościuszki. Ewakuowano mieszkańców pobliskiego domu. Jeszcze około godziny 12.00 strażacy pracowali przy usuwaniu skutków pożaru, zabezpieczali i dogaszali miejsce.
(AH)
PRZYPOMINAMY artykuł o serii podpaleń w Bystrzycy. Tekst opublikowaliśmy w "Powiatowej" we wrześniu.
Boją się podpalacza
W trzy kolejne weekendy w wiosce wybuchły cztery pożary. Spłonęły między innymi dwa samochody na prywatnych posesjach. Mieszkańcy się boją, że to sprawka podpalacza
Zaczęło się 17 sierpnia. Syrena alarmowa rozległa się o godz. 22.30. Bystrzyccy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej nie musieli jechać daleko. Pożar wybuchł naprzeciw remizy przy ul. Kościuszki. Na prywatnej posesji za sklepem spożywczym, paliły się drewniana wiata i stojący pod nią samochód dostawczy. Dzięki szybkiej akcji ochotników, nikt nie ucierpiał, ale sytuacja była bardzo niebezpieczna, bo paliło się w zwartej zabudowie. W akcji wzięły udział jednostki - OSP Bystrzyca i JRG Oława.
Kolejny pożar wybuchł tydzień później - 24 sierpnia, pół godziny po północy. Paliła się stodoła z resztkami siana, na tyłach posesji między ulicami Kościuszki a Słoneczną. Interweniowało sześć jednostek straży pożarnej.
W miniony weekend strażacy musieli gasić dwa pożary w Bystrzycy. W niedzielę 7 września o godz.1.00 palił się volkswagen golf - na podwórku wielorodzinnego domu przy ul. Kościuszki. Tego samego dnia, kilka minut po godzinie 22.00, ochotników wezwano też do palącej się sterty gałęzi, na prywatnej działce koło zagajnika, przy cmentarzu, od strony ulicy Brzegowej.
- To dziwne, że w każdy weekend wybucha pożar w naszej miejscowości - mówią obserwatorzy niedzielnego pożaru. - To się zdarza mniej więcej w tym samym czasie i zbyt regularnie, żeby mówić o przypadku. Nikogo nie złapali za rękę, ale naszym zadaniem to celowa robota i powinna się tym zainteresować policja.
- Pewnie, że się boimy - dodaje mężczyzna w średnim wieku, który chce pozostać anonimowy. - Nawet psa zacząłem spuszczać na noc, bo nie wiadomo, co się tu dzieje. Na pewno nic dobrego.
- Rozmawiałem w niedzielę z grupą mieszkańców, są przerażeni tą sytuacją - mówi Mariusz Michałowski, radny z Bystrzycy. - Są pewni, że te pożary to nie jest zbieg okoliczności. Patrząc na to, co i gdzie się pali, można wnioskować, że sprawca czuje się bezkarny i pewny siebie. Bezdyskusyjnie powinna się tym zająć policja.
Ktoś podpala
Właściciel samochodu dostawczego, który spłonął 17 sierpnia, powiedział nam, że nie kwestionował opinii strażaków, gdy oni uznali, że przyczyną mógł być samozapłon. Teraz, gdy w miejscowości regularnie dochodzi do kolejnych pożarów, ma jednak wątpliwości, co do przyczyny pożaru.
W nieszczęśliwy wypadek nie wierzy też właściciel volkswagena. W roku 2011 na tym samym podwórku już raz ktoś podpalił jego samochód. W minioną niedzielę sytuacja się powtórzyła. - To co najmniej dziwne, że drugi raz w tym samym miejscu płonie mój samochód - mówi. - Jakoś trudno mi uwierzyć, że to przypadek. Twierdzenie, że w wiosce grasuje podpalacz, jest zbyt moce, ale na pewno coś złego tu się dzieje.
Jak powiedział nam młodszy kapitan Bartłomiej Marcinów z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, wciąż nie wiadomo, dlaczego volkswagen się zapalił. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, cały samochód już był objęty ogniem: - Ciąg ostatnich zdarzeń w Bystrzycy daje jednak do myślenia. Zastanawiające jest to, że co weekend dochodzi do pożaru. Chyba komuś bardzo zależy na tym by zapewnić "rozrywkę" strażakom i mieszkańcom .
W nieszczęśliwy zbieg okoliczności nie wierzy też Piotr Boruń - prezes OSP w Bystrzycy. Twierdzi, że ostatnie pożary to ewidentne podpalenia. Sugeruje, że mogą to być chuligańskie wybryków, ale - jak mówi - pewności nie ma, bo nikogo nie złapano za rękę. To jednak zadanie dla policji, która - zdaniem Borunia - powinna częściej patrolować miejscowość i okolicę, zwłaszcza w weekendy.
Nie ma dowodów
Policja w Oławie była wzywana do wszystkich czterech pożarów. Podinspektor Alicja Jędo, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Oławie, powiedziała, że aktualnie jest prowadzone postępowanie w jednej ze spraw - podejrzenia podpalenia volkswagena. Wyniki dochodzenia będą jednak znane dopiero za kilka tygodni. Muszą się bowiem wypowiedzieć biegli, a to wymaga czasu. Postępowanie prowadzono także w sprawie pożaru stodoły, ale je umorzono, bo właściciel budynku nie złożył wniosku o ściganie sprawcy. Jak wynika z przeprowadzonych ustaleń, w dwóch pozostałych sprawach mogło dojść do samozapłonu. - Nie ma podstaw do tego, by sądzić, że te wszystkie zdarzenia są ze sobą powiązane i mają charakter przestępczy, a zatem nie ma też powodu do niepokoju - twierdzi Jędo. Mówi, że dodatkowe patrole są kierowane w takie miejsca w powiecie, gdzie dochodzi do nasilonej liczby zdarzeń przestępczych lub wykroczeń społecznie uciążliwych. Bystrzyca pod tym względem nie odbiega od innych miejscowości powiatu oławskiego. - Dyslokujemy tam służbę patrolową, zgodnie z możliwościami, i reagujemy na każde zgłoszenie mieszkańców, dotyczące naruszeń prawa - przekonuje rzecznik. - Jeżeli mieszkańcy czują się zagrożeni, mogą porozmawiać z dzielnicowym o swoich spostrzeżeniach i obawach. Ta wiedza pozwoli policji na dokładniejsze ukierunkowanie działań w obszarze zapobiegania zjawiskom przestępczym.
Pożary były już wcześniej
O dziwnych pożarach w Bystrzycy już raz pisaliśmy w artykule "Płoną domki w Bystrzycy" (nr 10/2014). Wtedy w ciągu czterech dni dwa razy paliły się domki letniskowe przy lesie i nad Smortawą. Już wtedy strażacy i policja podejrzewali, że mają do czynienia z podpaleniami. Policja wszczęła dochodzenie, ale - podobnie jak w przypadku stodoły - umorzono je z powodu braku wniosku pokrzywdzonego o ściganie sprawcy.
(TIKA)
Napisz komentarz
Komentarze