- To pani pierwsza książka. Skąd pomysł?
- Sam przyszedł. Muchy same pchały się do książki. Są wszędzie - w kawiarni, na plaży, gdy oglądamy telewizję. Są wszędzie, gdzie się ruszymy - w kinie, w teatrze, w kuchni i tam, gdzie być nie powinny. Po prostu mają parcie na szkło. Celebrytki, urodzone celebrytki. Musiałam o nich napisać! Zaczęło się od tego, że urodziłam dziecko, a ono uwielbia książeczki i oczywiście wiersze - Tuwim, Brzechwa, Chotomska. Przypomniałam sobie, ze ja też kiedyś rymowałam. Wróciłam do tego i rymowałam z dzieckiem. Najpierw było - "wchodzą muchy pod poduchy i pod kocyk..."
- Od razu muchy...
- Tak. Zaczęliśmy bawić się słowami. Gdy powstał pierwszy rymowany utwór dla maluszka, synek poprosił mnie, żebym narysowała muchę. I narysowałam. Powstała pierwsza mucha, potem kolejna, następna robiła coś śmiesznego. Powstawały kolejne wierszyki. Po namowach męża zaczęłam zbierać te wiersze i rysunki. Poskładałam to. Z rysowaniem nie miałam problemu, z zawodu jestem architektem i tym się zajmuję. Pisanie traktuję jako hobby. Dojeżdżam do Wrocławia i w drodze wymyślam rymy. Wracam z pełną głową do domu i gdy wszyscy pójdą spać, spisuję te frazy. Później robię do tego obrazek. Poskładałam wszystko razem i rozpoczęłam poszukiwania wydawcy. Interesuję się literaturą i ilustracją książek dla dzieci, śledzę rynek wydawniczy, szukam inspiracji. Zaprojektowałam swoją okładkę, wykonałam ilustracje. Myślę, że to było moją kartą przetargową. Wysłałam prawie gotowy produkt, wymagający jedynie niewielkiej korekty. To chwyciło. Do wydawnictw przychodzi mnóstwo propozycji, jest chyba więcej piszących niż czytających.
- Jak znalazła pani wydawnictwo?
- Oczywiście przez internet. Szukałam informacji o publikowanych autorach, o tym, co wydaje. Można się wstrzelić w profil wydawniczy. Tak celowałam. Zanim ktoś się odezwał, pukałam do wielu drzwi, ale wydawnictwa najczęściej nie odpowiadają, chyba że coś kogoś ujmie i zainteresuje. Miałam szczęście, że trafiłam do wydawnictwa "Bosz", gdzie "Muchy" po prostu chwyciły. To specyficzne wiersze - nie są grzeczne, wyczesane wierszyki dla dzieci, z których wieje moralizatorstwem. Dużo czytam dziecku i sprawia mi to ogromną przyjemność. To odpręża. Dobrze jest wziąć książkę lekką i przyjemną...
- Rymowaną...
- Z tym jest różnie, nie wszyscy to lubią. Wielu rodziców wybiera utwory nierymowane, które mają jakieś przesłanie, uczą dziecko czegoś i są podszyte drugim dnem. Takich utworów jest za dużo, a dziecko też potrzebuje rozrywki i chce się śmiać. W mojej książce obracam się w dziecięcych klimatach, żartach, które próbowałam na własnym dziecku. Jeśli coś mu się spodobało, ciągnęliśmy temat. Zabawy było co niemiara! Mąż też chciał, abym mu czytała, co napisałam.
- Ile wierszy jest w książce?
- 26. Moim zdaniem, one nie są tylko dla małych dzieci. Mam głosy dorosłych, że dobrze się ją czyta, a wiersze są zabawne. Ponieważ jestem debiutantką i sama dbam o promocję, utworzyłam stronę książki na facebooku, tam wrzucam żarty o muchach.
- Jakie są pani bohaterki, tytułowe muchy?
- Różne. Mają ogromny potencjał - mogą robić wszystko, być wszędzie, a ja to wykorzystuję. Są też w Oławie, w księgarni "Matras" i w księgarniach internetowych.
Rozmawiała Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze