Powiat Uwaga
30 lipca zadzwoniła do niej kobieta, podająca się za córkę. Powiedziała, że pilnie potrzebuje gotówki, bo ma problemy i dług, który musi natychmiast spłacić koleżance. Matka uwierzyła i oddała pieniądze mężczyźnie, który szybko przyszedł w imieniu córki. Wręczyła mu 6 tysięcy złotych i 450 euro. Tyle miała w domu. Potem poszła do banku i wzięła z lokaty 12 000 złotych, a dodatkowo zaciągnęła kredyt na 6000 złotych.
Od kilku lat informujemy na łamach gazety i portalu www.gazeta.olawa.pl - o oszustach, którzy działają "na wnuczka, siostrzeńca, syna czy córkę". Mimo licznych apeli policji, złodziejom wciąż udaje się zbierać żniwo wśród łatwowiernych. - Oszuści prowadzą rozmowę w specyficzny sposób, aby potencjalna ofiara sama domyśliła się i zgadła z kim rozmawia. Często tak, aby sama zaoferowała udzielenie wsparcia finansowego - mówi Alicja Jędo z KPP w Oławie. - Kiedy już zdecyduje się na pomoc, sprawca sam deklaruje odbiór pieniędzy w miejscu zamieszkania ofiary, po czym dzwoni po raz kolejny. Podaje błahy powód, że nie może osobiście odebrać pieniędzy i mówi, że wyśle zaufaną osobę, której należy je przekazać.
Co robić, aby ustrzec się takiej sytuacji? - Należy jak najszybciej skontaktować się z osobą, do której mają trafić pieniądze - dodaje Jędo. - W ten prosty sposób można się upewnić, że to rzeczywiście krewny czy znajomy osoby, odbierającej telefon, zwracał się z prośbą o pomoc finansową. Zawsze o swoich podejrzeniach powinniśmy powiadomić policję.
(AH)
Reklama
Na Dolnym Śląsku znów działają oszuści, którzy w prosty sposób okradają naiwnych. Głównie to osoby starsze. Tym razem wzięli na litość 61-latkę, która straciła ponad 24 tysiące złotych
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze