Oława. Pechowa noc
Sprzątanie, kupcy rozpoczęli już w nocy z 9 na 10 czerwca. W poniedziałek, zamiast handlować, chwycili za mopy, ścierki i wiadra.
Renata Jasińska miała w swoim sklepie z meblami ponad 10 centymetrów wody. Mówi, że zalało ją około godz. 21.00. Gdy sprzątała, woda z powrotem podchodziła. W poniedziałek rano, znów kafle na podłodze były mokre i trzeba było zacząć wycieranie od początku. Meble ustawiono na podwyższeniach, żeby nie nabrały wilgoci, ale straty i tak są.
Kupcy mówią, że urzędnicy w czwartek i piątek byli na targowisku, widzieli, że stan wody się podnosi. I niczego nie zrobiono, choć woda wokół stała w czwartek, piątek i sobotę. Niedzielna ulewa, spowodowała, że przepełnione studzienki, nie przyjęły więcej wody. Zdaniem kupców, gdyby wodę wcześniej wypompowano, nie doszłoby do zalania.
- Dla nas niepokojącym sygnałem jest to, że trwa wokół jest zalana i trzeba już pompować - mówi Jadwiga Babik ze sklepu zoologicznego - Każdy, jak mógł zabezpieczał towar, ale pozostały szlam trzeba wyczyścić. Ponieśliśmy straty, a jeszcze doszły nerwy i stres.
Trzeba wynosić i suszyć
Lesław Kuczera opowiada, że zadzwoniła do niego jedna z handlujących, że zalało boksy, ze w halki jest 10 cm wody. Nie mógł uwierzyć, ale przyjechał: - Problem polega na tym, że jak po przeciwnej stronie ul. Sportowej był rów odwadniający, to woda nieodbierania przez kanalizację burzową, przelewała się do rowu i wylewała się na tereny, w kierunku oczyszczalni ścieków. Z chwilą zrobienia nowego wydrenowania, woda ma ujście tylko do nas, bo jesteśmy niżej. Staliśmy się polderem zalewowym. Nie chcemy wytykać placami, kto winien. Co z tego, że Oława jest zabezpieczona przed powodzią, skoro nie możemy sobie poradzić z kanalizacją burzową? Czy nie należy wykonać przepompowni awaryjnej na wypadek silnych opadów? Taka sytuacja może się powtórzyć. Cztery lata temu mieliśmy to 20 cm wody. Pompy, które tu pracują, nie są w stanie wypompować takiej ilości wody. Kanalizacja burzowa jest niewydolna. Będziemy zalewani my oraz okoliczne garaże.
W nocy, po wezwaniu przez handlujących, wodę wypompowywali strażacy i pracownicy ZWiK.
To "jeziorko" to dla handlujących sygnał ostrzegawczy
Najważniejsze pytanie, które stawiają kupcy po nocnych wydarzeniach: - Co miasto zamierza z tym zrobić, jak ten problem rozwiązać?
Więcej o sprawie - w papierowym wydaniu "GP-WO".
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze