Oława. Gorąco w sieci
Gość forum "Gazety Wyborczej", o nicku "Partyzant", napisał w marcu tego roku: - Tak więc chcemy do Franciszka. Bezwarunkowo, kochając niszczyciela miasta, byleby dał łańcuch. Jeśli ktoś chce realizacji programu PO, zostaje zawieszony. Wszyscy mamy stanąć przed tronem franka i śpiewać hymny pochwalne. No to przechodzimy do podziemia, będziemy mówić tajnie. Panie Romku jesteś pan prawdziwy Kaczor, jak ten z pisu, ale my się nie damy, za długo walczymy. Dopóki będzie pan tyranem my będziemy panu cierniem w d... (pisownia oryginalna - red.)
Tego było dla oławskiego parlamentarzysty Platformy Obywatelskiej za wiele, choć nie zareagował od razu i nie poprosił administratora forum o usunięcie wpisu. Chciał się jednak dowiedzieć, kto ryje pod koalicją PO-BBS. Z treści wpisu wynikało, że to jakiś członek Platformy. Który?!
Poseł mówi: - Sprawdzam!
- Osoba, która napisała to w internecie, podała się za członka Platformy Obywatelskiej i obraziła moją osobę - relacjonuje poseł Roman Kaczor. - Skierowałem sprawę do policji i ta wszczęła swoje procedury.
Po doniesieniu posła policja żwawo zabrała się do pracy. Nadkomisarz Alicja Jędo, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Oławie: - 3 czerwca wpłynęło pismo od posła, na temat obraźliwych w jego pojęciu wpisów. Poinformował komendanta powiatowego policji, że na forach internetowych pojawiły się wpisy, naruszające jego godność i dobra osobiste, jako posła Rzeczpospolitej Polskiej. 19 czerwca przyjęliśmy od posła zawiadomienie z oskarżenia prywatnego. Do treści zawiadomienia poseł dołączył plik wpisów, wydrukowanych z komputera. Całość materiałów z ustnego zawiadomienia, dotyczącego skargi posła, została przesłana do oławskiego Sądu Rejonowego, który od tego momentu jest gospodarzem całej sprawy. Taka jest obowiązująca procedura.
Policja: - Wpisów było więcej!
Po przeanalizowaniu sprawy, sąd zlecił policji dalsze czynności. Alicja Jędo tłumaczy, że polegały one na ustaleniu danych abonenta i adresu osoby, która poczyniła wpisy. Policja zwróciła się do prokuratury o zgodę na odtajnienie danych i ujawnienie abonenta - właściciela komputera. Ustalenia przekazano do sądu. Pani nadkomisarz twierdzi, że na tym rola policji się skończyła.
Komendant powiatowy policji, mł. insp. Jacek Gałuszka, mówi, że w tym przypadku policja "poszła w ścieżkę autora wpisów, który znieważał i narażał osobę posła na zniesławienie". Nie wie, czy wszystkie wpisy, dostarczone przez posła, należały do tego samego autora: - Natomiast te, które były przedmiotem postępowania, zostały udokumentowane i przesłaliśmy informacje do sądu. To osoba, która czuje się pokrzywdzona, wskazuje prokuraturze lub sądowi, który wpis uznaje za obraźliwy. Tak też było w tym przypadku. Nie nam to oceniać.
Rzecz o wysokiej funkcji
Czy policja w każdym przypadku działa tak sprawnie? Wystarczy tylko poczuć się obrażonym i złożyć doniesienie? Alicja Jędo twierdzi, że jeżeli ktoś składa zawiadomienie i posiłkuje się wydrukami z internetu, to tak. Czy policja ustali sprawcę wpisów - to zupełnie inna sprawa. Bardzo często pozostaje on nieustalony. Możliwości policji kończą się, gdy internauci logują się w różnych miejscach świata. Zdaniem komendanta Jacka Gałuszki, gdy ktoś loguje się z kawiarenki internetowej, autor wpisu jest najczęściej nie do ustalenia. Długo mogą się ciągnąć także procedury sądu i prokuratury, dotyczące ujawnienia danych. Ale - jak pokazuje przypadek oławskiego parlamentarzysty - mogą się zakończyć sukcesem. Czy poseł był zatem lepiej traktowany niż inni? - Nie sądzę - mówi komendant Gałuszka. - Przepis jest skonstruowany tak, że sąd może uznać, że coś jest obraźliwe, ale nie musi.
Znajdźcie sobie sami!
Znamy oławską firmę, która parę lat temu zwróciła się do policji z podobną sprawą i wcale nie było tak różowo. Owszem, policja przekazała dokumenty sądowi, ten jednak wezwał poszkodowanych do uzupełnienia braków formalnych poprzez podanie... dokładnego imienia i nazwiska autora wpisów, czyli mieli go sobie sami ustalić. Wprawdzie w kolejnym piśmie poszkodowani uzasadniali, że osoba fizyczna nie jest właściwa do uzyskania danych anonimowego autora wpisu na internetowym forum, bo to może zrobić tylko sąd lub prokurator, oławski sąd jednak postanowił uznać prywatny akt oskarżenia za bezskuteczny, bo... "nie zawierał oznaczenia osoby oskarżonej oraz jego adresu zamieszkania". Dopiero kolejne interwencje poszkodowanych i inny skład sędziowski spowodowały, że sprawa ruszyła z miejsca.
Teraz szybko
Sławomir Pałka, prezes Sądu Rejonowego w Oławie, zapewnia, że teraz podobne sprawy prowadzone są szybko, wypracowano odpowiednie procedury. To, co kiedyś było nowością - komunikowanie się w internecie - dzisiaj jest normą, więc sąd musiał się z tym zmierzyć i bezzwłocznie zwraca się do odpowiednich organów o ustalenie autora wpisu.
Rocznie do oławskiego sądu wpływa zaledwie parę takich spraw o zniesławienie lub pomówienie w internecie. Wśród nich było właśnie to od oławskiego posła.
- Po kilku miesiącach dostałem zawiadomienie z sądu - opowiada poseł Kaczor. - Wynikało z niego, że osobą, która wpisała to w internecie, jest członek Zarządu Powiatu pan Tomasz Kołodziej i że mogę podać go do sądu o zniesławienie, na drodze cywilnej.
Sąd Rejonowy w Oławie, II Wydział Karny, w sprawie z oskarżenia Romana Kaczora przeciwko Tomaszowi Kołodziejowi, wezwał Romana Kaczora do uiszczenia opłat sądowych, w przypadku, gdyby ten zamierzał wystąpić jako oskarżyciel prywatny.
Poseł jednak nie zamierza dochodzić swoich praw na drodze cywilnej, bo - jak twierdzi - ma ważniejsze zajęcia, związane z wypełnianiem mandatu posła. Myślenie o problemach ważnych dla powiatu zaleca też innym: - Osobie, która pełni wysoką funkcję w powiecie, nie wypada zajmować się takimi sprawami. Powinna raczej działać dla dobra społeczności lokalnej.
W piśmie z października poseł podziękował prezesowi sądu "za zaangażowanie oraz pomoc w wykryciu sprawcy obraźliwych wpisów".
Prezes Sławomir Pałka tłumaczy, że w ściganie z oskarżenia prywatnego o zniesławienie lub zniewagę może się włączyć prokurator, jeżeli uzna, że wymaga tego ważny interes publiczny. W przypadku posła Kaczora, oławska prokuratura prowadziła pewne czynności, związane z ustaleniem numeru IP komputera, z którego dokonano wpisu. Zwolniła administratora z tajemnicy służbowej i wystąpiła o ujawnienie danych abonenta. Ostatecznie uznała jednak, że przestępstwo powinno być ścigane z oskarżenia prywatnego.
Kołodziej milczy
Etatowy członek oławskiego Zarządu Powiatu,Tomasz Kołodziej, unika jednoznacznej odpowiedzi - nie potwierdza i nie zaprzecza. Czeka na rozwój sytuacji. Nie odpowiedział na pytania, czy jest autorem tego wpisu, oraz czy często komentuje anonimowo w internecie lokalne wydarzenia. Nie chciał się wypowiedzieć także na temat możliwości publicznego wypowiadania się polityków.
Oto jedyna odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od niego: - W związku z charakterem pytań, odniosę się do wszystkich stwierdzeń zawartych w wypowiedziach publicznych, w tym w artykule prasowym, zapoznając się wcześniej z tezami poszczególnych osób.
Cel raczej polityczny
Roman Kaczor osiągnął to, co chciał - z pomocą organów ścigania i sprawiedliwości dowiedział się, kto mu miesza w polityce. Treść wpisu sugerowała bowiem, że to ktoś z PO, kto schodzi do politycznego podziemia i chce walczyć z posłem. - Trochę mnie to zażenowało, dlatego, że zarząd powiatowy, zarząd miejski i rada powiatowa podjęły jednogłośnie decyzję, że Platforma Obywatelska wchodzi w układ koalicyjny z Bezpartyjnym Blokiem Samorządowym, popierającym burmistrza Franciszka Października - mówi poseł Kaczor. - Jeżeli w Platformie ktoś robi takie wpisy, a jest naszym członkiem, to jest jednoznaczne, że z chwilą, kiedy ja, jako szef struktur miejskich, będę wiedział oficjalnie, kto to jest, wystąpię z wnioskiem o usunięcie tej osoby z PO. Do głowy mi nie przyszło, że członek Zarządu Powiatu ma czas na podszywanie się na forum pod członków Platformy. Ten pan to dla mnie niepoważny polityk. Prowadzi politykę rozbicia Platformy od środka. Uważam, że osoba piastująca tak wysokie stanowisko, a także od wielu lat pracująca w samorządzie, powinna wykazać się większą kulturą polityczną oraz odwagą cywilną. Niestety, jak widać, kultura polityczna jest mu obca.
Internetowo, czyli bezkarnie?
Zdaniem Romana Kaczora, jeżeli ktoś ma choć odrobinę odwagi osobistej, to powinien się pod swoimi komentarzami podpisywać. Druga sprawa, to zachowanie osób publicznych, piastujących wysokie funkcje. Nie powinny postępować w taki sposób, podszywając się pod kogoś lub obrażając innych.
W internecie roi się od obraźliwych wpisów, często naruszających prawo, wzywających do przemocy. - Internet stał się narzędziem, z którym również organa ścigania mają ogromne problemy, bo to stosunkowo nowe zjawisko - przyznaje Jacek Gałuszka. - Ja też byłem obrażany w sieci, a ci ludzie mówili potem przed sądem, że nie wiedzą, kogo obrażają. Zostali ukarani, ale nie zasądzono takiego zadośćuczynienia na cele społeczne, o jakie wnioskowałem. Wszystkie portale internetowe mają swoich administratorów i właścicieli. Oni powinni zwracać uwagę, że są obraźliwe i kontrowersyjne wpisy, z którymi nikt nic nie robi.
Zdaniem komendanta powiatowego, obrażanie posła, prezydenta czy burmistrza, powinno być ścigane z urzędu. Na pytanie, czy w takim razie można obrażać "zwykłego człowieka", komendant przyznaje, że także nie można: - Internetowa wolność słowa spowodowała, że wszyscy piszą na wszystkich.
Prezes Sądu Rejonowego twierdzi, że generalnie to zjawisko się nasila. Przestrzega, że w internecie nie można czuć się anonimowo ani bezkarnie. Każdy zostawia ślady.
Kilka dni temu otrzymaliśmy odpowiedź od Tomasza Kołodzieja:
Kołodziej: Zostałem pomówiony!
Szanowni mieszkańcy! Niniejszym oświadczam, że nie jestem autorem wpisów, o których była mowa w poprzednim wydaniu "GP-WO" , w tekście pt. "Z partyzanta w internecie"
Twierdzenie pana Romka Kaczora jest w stosunku do mojej osoby zwykłym pomówieniem. Dowody przedstawione przez policję w żaden sposób nie potwierdzają autorstwa. Policja ustaliła jedynie, że wpis został nadany przez mój router. To takie urządzenie, które odbiera internet i rozsiewa go po domu oraz w promieniu 50 metrów wokół mojej posesji. Autorem mógł być każdy, kto siedział sobie w samochodzie obok mojego domu.
Gdybym był człowiekiem zawistnym, mógłbym skierować sprawę do sądu. Nie chcę jednak tego robić. Może nie zgadzam się z metodami pana Romka, ale jako człowieka nawet go lubię. Nie mam ochoty składać na niego żadnych doniesień. Zresztą przyzwyczaiłem się do tego, że jako polityk jestem często obrażany i pomawiany przeróżnymi kłamstwami.
Panie Romku! Słowo "tyran", użyte pod pańskim adresem, w porównaniu z hasłami kierowanymi wobec mojej osoby, to prawdziwy "pikuś". Nigdy nie miałem pomysłu, aby donosić na policję za kłamliwe wpisy, dotyczące mojej osoby. Wolę wykorzystywać swój czas na pracę dla mieszkańców powiatu oławskiego. Myślę, że pan poseł również mógłby wybrać zwiększenie swojej aktywności sejmowej. Jeśli pan Romek ma tyle czasu, aby bawić się w taką piaskownicę, to sugerowałbym wykorzystanie tego czasu na uzyskanie wyższego wykształcenia w renomowanych szkołach. Zaręczam, że w polityce krajowej wyższe wykształcenie może się przydać.
Tomasz Kołodziej
Tekst:
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze