Jelcz-Laskowice
Nagonka?
Spotkanie odbyło się 13 października. Według Waldemara Chmielewskiego, kierownika Pływalni Miejskiej, który zarządza też halą sportową, miał to być turniej MMA i pokaz sztuk walki, a była dyskoteka, której uczestnicy pili piwo. O sprawie poinformował policję.
Chmielewski twierdzi, że organizatorami imprezy byli: radny Rady Miejskiej w Jelczu-Laskowicach Michał Pakosz i Mateusz Goliszek, szef stowarzyszenia "Safe-Zone". Kierownik mówi, że w przerwie wrześniowej sesji Rady Miejskiej Pakosz zapytał go o możliwość zorganizowania na hali sportowej turnieju MMA i pokazu sztuk walki, które przygotowuje stowarzyszenie "Safe-Zone". - Poprosiłem, aby spotkali się ze mną w celu omówienia szczegółów - opowiada Chmielewski. - Trzy dni przed turniejem zadzwonił do mnie Mateusz Goliszek. Powiedział, że brakuje mu czasu na spotkanie ze mną, ale podtrzymuje wcześniejsza deklarację Pakosza, o wynajęciu hali na turniej. Zgodziłem się i ustaliliśmy, że faktura za wynajem będzie wystawiona po zawodach. Dwa dni po nich dowiedziałem się, że impreza miała inny charakter, niż ustalałem to z organizatorami. Gdybym wiedział, że tak będzie, nie zgodziłbym się na wynajem hali. Organizatorzy mnie okłamali!
W hali pić nie wolno
O tym, że podczas imprezy było piwo, Chmielewskiego poinformowała sprzątaczka, pełniąca wtedy dyżur na hali. Stwierdziła też, że to była dyskoteka, a nie pokaz sztuk walki. Nie miała zarzutów do zachowania młodzieży, wręcz przeciwnie, chwaliła ją. Nie podobało jej się jednak, że to było to spotkanie o innym charakterze, niż ustalono to z nią przed dyżurem. Do Waldemara Chmielewskiego dotarła także informacja, że podczas imprezy piwo było nie tylko pite, ale też sprzedawane. Sprzątaczka tego nie potwierdza. - Rozpowszechnianie i spożywanie alkoholu w miejscu publicznym jest niezgodne z prawem - mówi Chmielewski. - Hala sportowa jest miejscem publicznym. Jako zarządca musiałem poinformować policję i zrobiłem to 17 października.
Wojciech Jakubowski, komendant komisariatu policji w Jelczu-Laskowicach potwierdza, że zawiadomienie wpłynęło i policja ustala fakty oraz przebieg zdarzeń. Ma na to 30 dni.
Nie ma umowy i organizatorów
Mogą być jednak kłopoty z ustaleniem organizatorów imprezy. Chociaż kierownik wskazuje konkretne osoby, ich podpisów nie ma na umowie najmu hali. W ogóle nie ma też pisemnej umowy. - Nie miałem powodów, żeby im nie ufać - tłumaczy Chmielewski. - Już nieraz organizowali imprezy na terenach gminnych i wszystko było w porządku, dlatego zgodziłem się na podpisanie umowy najmu dopiero po imprezie. Teraz nie chcą jej podpisać, bo - jak twierdzi Goliszek - nie oni byli organizatorami imprezy, tylko Stowarzyszenie "AS". Nie mogę się na to zgodzić, bo była to impreza założycielska tego stowarzyszenia, które do tego czasu oficjalnie nie istniało. Co ciekawe, Goliszek nie chce podpisać umowy, ale zapłacił za wynajem hali.
W rozmowie z nami szef "Safe-Zone" podtrzymuje, że nie on był organizatorem imprezy, tylko stowarzyszenie "AS". On jest tylko jego członkiem, podobnie jak Michał Pakosz i kilkaset innych osób. Zapewnia, że 13 października odbył się w hali pokaz sztuk walki, co połączono z imprezą założycielską nowego stowarzyszenia. Stanowczo zaprzecza, że sprzedawano tam piwo. - Przyszło ponad 500 osób - mówi. - Owszem, byli też tacy, którzy chcieli wnieść do hali alkohol, ale wypraszaliśmy ich. Niewykluczone, że komuś się to jednak udało. Nie mieliśmy prawa nikogo przeszukiwać.
Nikt piwa nie sprzedawał
Słowa szefa "Safe-Zone" mają być też wytłumaczeniem zdjęć z imprezy, które obiegły Facebook. Na kilku z nich są osoby trzymające w ręce puszki piwa. Ale nie tylko puszki. Są też tacy, którzy trzymają plastikowe kubki, wypełnione bursztynowym płynem. Zdaniem Goliszka, to... sok jabłkowy, który był dostępny na imprezie.
Michał Pakosz nie chce się wypowiadać w tej sprawie. W gronie ponad 500 osób, które - jak twierdzi Goliszek - przyszły na spotkanie, byli też radni Wincenty Marchewski i Tomasz Kołodziej. Ten pierwszy nie chciał z nami rozmawiać na temat imprezy. Kołodziej nieco przewrotnie sugeruje, że to sprawa polityczna. - Byłem na imprezie założycielskiej Stowarzyszenia "AS". Przez całą noc służyłem młodym ludziom pomocą jako kierowca - mówi. - Dziwi mnie nagonka na młodzież, która chce coś robić dla naszego miasta. Jeszcze bardziej dziwi święte oburzenie osób, które na co dzień w sprawach imprez z alkoholem mają odmienne podejście. Ciekawe, czy pan burmistrz pamięta imprezy z Czechami w tej samej hali sportowej, imprezy na basenie, czy sylwestry w innej sali gimnastycznej. Krótko mówiąc: "Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym nie dostrzegasz?".
Komentarzy w sprawie organizacji imprezy założycielskiej odmówił nam Radosław Rzepski, szef "Aktywnego Samorządu". Otrzymaliśmy oświadczenie zarządu stowarzyszenia w tej sprawie: - Wiemy, że niektórzy politycy próbują nas zdyskredytować. Mamy nadzieję, że powtarzane przez nich bzdury będą mieli odwagę podpisać imieniem i nazwiskiem, a wtedy skorzystamy z odpowiednich środków prawnych.
Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze