Stary Górnik Obietnice gminy
Do 16 kwietnia projekt planu zagospodarowania przestrzennego wyłożony jest do wglądu. Z tym związane było spotkanie z wójtem. Mieszkańcy od wielu miesięcy walczą o uregulowanie statusu prawnego terenu, na którym mieszkają. Nie chcą dopuścić, aby w dokumencie nie było zapisu o polderze. Ma to dla nich istotne konsekwencje. Zbigniew Kuriata argumentował, że bez tych regulacji wkrótce problematyczne może być ubezpieczenie upraw rolnych, a może także budynków mieszkalnych. Przywołał swój przykład - dwie firmy odmówiły ubezpieczenia, a PZU zażądał stawek komercyjnych. Natomiast prawne uznanie polderu wiąże się z koniecznością zapewnienia ochrony ludności. Ponadto otwiera drogę do występowania o odszkodowania. Jednym z możliwych rozwiązań problemu jest wysiedlenie.
Mieszkańcy usilnie argumentowali za wprowadzeniem zapisu o polderze do planu zagospodarowania przestrzennego. Powoływali się na kataster wodny, gdzie taki zapis się znajduje, a także na ustawę o planowaniu przestrzennym, zgodnie z którą należy określić przeznaczenie terenu. Przypomnieli o studium planowania przestrzennego z 2005, w którym wpisano polder. Prosili o wyjaśnienia, dlaczego brakuje kontynuacji w planie zagospodarowania przestrzennego, skoro studium jest podstawą do tworzenia tego dokumentu?
Oddalone bez odpowiedzi
Wójt początkowo twierdził, że w planie jest zapis o polderze. Mieszkańcy szybko wytłumaczyli mu, że są to zapisy czysto informacyjne, niemające konsekwencji prawnych. Zarzutem do gminy był brak odpowiedzi na wnioski "Stowarzyszenia Mieszkańców Poszkodowanych przez Powódź w 2010" i odrzucanie ich bez uzasadnienia. Wnioskowano m.in. o wydanie pozwolenia wodno-prawnego, które miałoby być pierwszym krokiem do formalnego uznania polderu oraz o zarezerwowanie w budżecie środków na budowę "ścianki szczelnej" wzdłuż rzeczki Lichawy. - Dlaczego jest taka arogancja? - pytała mieszkanka Starego Otoku. - Stowarzyszenie przesyła swoje wnioski, a one bez podania przyczyn są oddalane. Jesteśmy traktowani jak powietrze! Nasze starania, nawet nasza instytucja, nic nie znaczą!
Sołtys Starego Górnika Teresa Bałuk powołała się na stanowisko wojewody dolnośląskiego Marka Skorupy, zgodnie z którym to gmina jest odpowiedzialna za nieuregulowanie statusu prawnego polderu.
Przerzucają się odpowiedzialnością
Gminny inspektor ds.planowania przestrzennego Krzysztof Figura odpierał te zarzuty. Podkreślał, że plany tworzone są w oparciu o konsultacje z instytucjami odpowiedzialnymi za gospodarkę wodną, a te nie określiły terenów wokół Starego Górnika i Starego Otoku jako polderu, tylko jako tereny zagrożone powodzią.
Wójt odczytał korespondencję z wojewodą, marszałkiem i Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej. W sprawie wydania pozwolenia wodno-prawnego kluczowe były słowa marszałka: - W świetle obowiązujących zapisów ustawy prawo wodne, pozwolenia wodno-prawne nie określają statusu prawnego urządzeń wodnych, w tym wskazanego w piśmie "Polderu Lipki - Oława", jak również nie są dokumentem, na podstawie którego taki status można ustalić.
Zbigniew Kuriata ocenił stanowiska poszczególnych instytucji jako przerzucanie się odpowiedzialnością, co do zakresu obowiązków. I zaproponował, aby wpisem do planu zagospodarowania o polderze zmusić te instytucje do konkretnych działań.
Deklaracja Kownackiego
Wójt powtórzył wcześniej zdawkowo formułowane zapewnienie o zmianach w planie: - Polder ma być wpisany i tak będzie. Plan jest tworzony na podstawie studium z 2005. Tam polder figuruje, więc obowiązkiem urbanistów, którzy to przygotowują, jest wpisanie tego samego do planu zagospodarowania przestrzennego. Postaram się z tymi panami porozmawiać i niech przywiozą dokumenty, na jakiej podstawie ten zapis wykreślili. Chyba, że tak uzgodnili z marszałkiem albo wojewodą...
16 kwietnia, na zakończenie publicznego wyłożenia planu, odbędzie się kolejne spotkanie, tym razem z udziałem projektantów. Wtedy okaże się, czy deklaracje ze spotkania w Starym Górniku zostaną spełnione..
Tekst i fot.: Xawery Piśniak [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze