Jelcz-Laskowice Interwencja mieszkańców
- Żeby wejść do swojej piwnicy, muszę założyć gumowce, bo tam zawsze jest woda - mówi Wiesław Długoszewski. - Wszystkie szafki mam podniesione o kilka centymetrów, żeby woda się do nich nie wlewała. Ale to jeszcze nic. Ściany bloku nasiąkają coraz bardziej. Cegły kruszą się w palcach. Jeżeli nikt nic z tym nie zrobi, wilgoć wejdzie nam do mieszkań. Z czasem mogą też być problemy z konstrukcją budynku.
Mieszkańcy twierdzą, że woda w piwnicy stoi od pięciu lat, a jej poziom podnosi się po każdym większym deszczu i wiosną, gdy są roztopy. Wówczas woda z całej okolicy spływa i zatrzymuje się między ich blokami, bo ten teren jest położony najniżej. W ten sposób woda wsiąka do piwnic, bo są źle zaizolowane. Twierdzą, że na spotkaniach z władzami Zakładu Gospodarki Komunalnej wspominali o problemie. Zbierali podpisy. Na próżno. Raz zorganizowano spotkanie z fachowcem, ale nic z tego nie wynikło, a woda w piwnicach pozostała.
Janusz Wesołowski, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, zarządzającego budynkiem, potwierdza, że budynki są źle zaizolowane. Przypomina, że stawiano je w latach 50. ubiegłego wieku i od początku były problemy z przesiąkaniem wody do piwnic. To nasiliło się w ostatnich latach, gdy podniósł się poziom wód gruntowych. Zdaniem prezesa rozwiązanie problemu jest złożonym i kosztownym zadaniem, za to będą musieli zapłacić lokatorzy z danej wspólnoty mieszkaniowej.
Trzy dni po naszym telefonie do prezesa ZGM zorganizowano spotkanie mieszkańców z przedstawicielem firmy, specjalizującej się w odwadnianiu budynków. Przedstawiono możliwe rozwiązania i koszty. - Tak jak przypuszczałem, trzeba na to kilka tysięcy złotych - mówi Wesołowski. - Mieszkańcy mają czas na decyzję, czy chcą takiej inwestycji i znajdą na nią pieniądze. Postaram się znaleźć możliwości pozyskania pieniędzy ze środków unijnych. Czy się uda - zobaczymy. Ostateczne decyzje w tej sprawie zapadną na następnym spotkaniu.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze