Jelcz-Laskowice
Interwencja mieszkańców
Studzienki kanalizacji burzowej przy ulicy Ogrodowej znajdują się poniżej chodnika. Powstałe w ten sposób wgłębienia są niebezpieczne dla przechodniów. Łatwo się zagapić i przewrócić. Problem miały zniwelować pocięte krawężniki, którymi przekryto studzienki.
Krawężniki się kruszą
Nie spełniają zadania, bo się kruszą i pękają tworząc jeszcze większe zagrożenie, o czym przekonała się Bronisława Omelak: - Szłam do kościoła. Potknęłam się na tych połamanych kawałkach i upadłam. Poobijałam twarz, rozbiłam łuk brwiowy. Nikomu tego nie zgłaszałam, bo nic poważniejszego się nie stało. To było blisko dwa lata temu, a jak długo leżą tu te kawałki? Nie wiem, ale długo.
Mieszkańcy mówią, że pokruszone kawałki wymieniane są co jakiś czas na nowe, większe elementy, ale tej samej jakości, więc problem się powtarza. Wiceburmistrz Piotr Stajszczyk tłumaczy, że powodem pękania jest niezbrojony materiał, który stosowano. Zgadza się ze stwierdzeniem, że takie rozwiązanie mogło prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Dlatego w najbliższym czasie zastąpią je zbrojone płyty.
Z grobu na burzówkę
Na jednej studzience płyta już leży, ale... nagrobna. - Na pewno nie położył jej tam nikt odpowiedzialny za gminne drogi i chodniki - zapewnia poproszony o wyjaśnienia wiceburmistrz Piotr Stajszczyk. - Nikogo za rękę nie złapałem, ale niewykluczone, że zrobił to mieszkaniec osiedla. Nikt wcześniej nie mówił o tym problemie. Jeżeli ktoś wiedział, że leży tam taka płyta powinien ją zabrać, a nie o tym rozpowiadać. Nie wiem, czy i kiedy ją zabierzemy.
Trudno zauważyć, że to fragment grobowca, bo płyta jest odwrócona napisem do dołu. Ale gdy się ją odwróci, nie ma wątpliwości. Jeden z mieszkańców twierdzi, że płyta leży na drodze już ponad rok, a służby gminne o tym wiedzą. Twierdzi, że po powodzi, podczas czyszczenia studzienek, wykonujący prace zdjęli płytę i położyli na chodniku napisem do góry. Dopiero wtedy zobaczył, że to część płyty z grobowca. Widzieli to też pracownicy gminni.
Radna Bogusława Kutkowska dowiedziała się o tym niedawno i przypadkowo. Nie wie od kiedy płyta leży na chodniku i czyj to był pomysł. - To nieważne - stwierdza. - Są osoby, które sprzątają studzienki i widziały, że tam leży coś takiego. Powinni zabrać płytę, i to jak najszybciej. Droga i chodnik są w zarządzie władz miasta i gminy, które odpowiadają za takie rzeczy.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze