Palikot w Ośrodku Kultury
Oława:
24 lipca w sali konferencyjnej OK Palikot mówił, m.in. o obrażaniu Ducha Świętego, kukłach politycznych, sposobach na wyż demograficzny i zlikwidowaniu powiatów. Były poseł Platformy Obywatelskiej odwiedził w tym dniu nie tylko Oławę oraz Strzelin i Oleśnicę. Przez ostatnie miesiące jeździ po całej Polsce. W sumie był na ponad 300 spotkaniach, przede wszystkim w małych miejscowościach. Twierdzi, że to właśnie od takich miejsc należy budować nowe, nowoczesne państwo.
W Oławie mówił o głównych aspektach programu Ruchu Palikota - partii, której struktury są właśnie budowane, m.in. poprzez takie spotkania. Kilkadziesiąt osób, które przyszły w niedzielne po południe do Ośrodka Kultury, mogło wypełnić deklaracje przystąpienia do ugrupowania.
Państwo to nie kościół
Palikot omówił główne punkty swojego programu. Wiele czasu poświecił na temat relacji z Kościołem w świeckim państwie. Jest za tym, aby przestać finansować instytucje kościelne ze środków publicznych i wycofać naukę religii ze szkół. Zaznaczył, że nie chce walczyć z Kościołem. Chce tylko, aby ten nie mieszał się w politykę. Opowiadał, jak złożył doniesienie na niego do prokuratury poseł PiS Arkadiusz Mularczyk - za obrazę Ducha Świętego. - Jak byłem przesłuchiwany, to zapytałem, gdzie jest w takim razie poszkodowany? Prokuratorzy nie umieli odpowiedzieć.
Wiele czasu poświęcił polskiej polityce i budowie otwartego, tolerancyjnego państwa. Palikot uważa, że przez dotychczasowy system finansowania partii politycznych z budżetu scena polityczna została zabetonowana. - W tym momencie warunki gry nie są równe - twierdził. - Ja na swoją partię mogę płacić tylko 20 tysięcy rocznie. Ugrupowania, które zasiadają w Sejmie, dostają o wiele, wiele więcej pieniędzy, za które mogą prowadzić kampanię wyborczą. Uważam, że to powinno się zmienić.
Poseł nic nie znaczy
Palikot jest także za kadencyjnością w partiach oraz urzędach. - Szef ugrupowania, burmistrz, wójt powinni rządzić maksymalnie dwie kadencje, później odchodzić. Takie rozwiązanie sprzyjałoby oczyszczeniu politycznej atmosfery, byłoby mniej walki, gier i kurestwa politycznego. Każdego można kupić, jednemu wystarczy stołek ministra, jak Arłukowiczowi, drugiemu jedynka na liście, jak Kluzik-Rostowskiej. Chociaż Platforma Obywatelska już mnie nie pali, to niczym nie różni się od PiS. Olechowski, Rokita, Gilowska, Płażyński - to byli porządni ludzie, często się z nimi nie zgadzałem, ale wnosili jakąś jakość do polityki. Zostali albo wyrzuceni, albo wypchnięci z partii. Uważam, że poseł w obecnym systemie nic nie znaczy, jest kukłą, tylko po to, aby siedzieć podczas głosowań, podnosić rękę i naciskać guzik. Za złamanie dyscypliny podczas głosowania płaci się 1000 złotych. Jeżeli mamy np. ustawę budżetową i jest kilkadziesiąt poprawek, to jeżeli poseł nie głosowałby tak, jak chce partia, to łatwo można pomyśleć, ile musiałby za to zapłacić - to się nikomu nie opłaca.
Palikot uważa także, że jest wiele instytucji, które należy zlikwidować, m.in. Senat i powiaty. Twierdzi, że powiaty oddalają obywatela od urzędu i komplikują procesy administracyjne, nie mają także samodzielności ekonomicznej. Polityk chce także zmniejszyć liczbę radnych.
Rząd z Palikotem
Głównym celem działalności Ruchu Palikota jest także stworzenie mechanizmów, które służyłyby do tego, aby państwo było bardziej przyjazne dla obywatela. W programie partii wiele uwagi poświęca się także sprawom społecznym. Palikot jest za tym, żeby środki antykoncepcyjne były za darmo, oraz za polityką prorodzinną, która sprzyjałaby sprzyjałaby wysokiemu przyrostowi naturalnemu. Podał przykłady z Francji, gdzie rodzice trójki i więcej dzieci nie płacą przez dziesięć lat podatku dochodowego.
Uczestnicy spotkania zadawali pytania. Aktywni byli starsi i młodsi. Ciekawi byli wielu rzeczy, m.in. czy Janusz Palikot ma plan awaryjny, jeżeli nie dostanie się do Sejmu. Odpowiedział, że nie myśli o tym, zakłada pozytywny scenariusz. Chciałby dostać poparcie na poziomie 12 procent. Uważa, że wtedy koalicja bez niego nie byłaby możliwa. Na pytanie o ministrów, odpowiedział, że chce, aby to byli specjaliści, a nie partyjni koledzy. Jeżeli miałby na to wpływ, to na ministra edukacji rekomendowałby Magdalenę Środę, a na ministra finansów - Jerzego Hausnera.
Antoni Bednarski przyszedł na spotkanie z ciekawości. Lubi polityków, jednak tylko tych, którzy mają coś do powiedzenia. Uważa, że Janusz Palikot naprawdę chce coś zrobić w tym kraju i mu ufa, docenia to, że polityk rozmawia ze wszystkimi i nie unika trudnych tematów. Może będzie na niego głosował.
Tekst i fot.: Malwina Gadawa [email protected]
Reklama
Janusz Palikot - showmen, posiłkujący się świńskim łbem i wibratorem, czy poważny człowiek, który ma wizję nowoczesnego państwa? O tym, jaki jest naprawdę znany polityk, mogli się przekonać 24 lipca na spotkaniu mieszkańcy powiatu oławskiego
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze