Jelcz-Laskowice Podeszczowe problemy
- Robią z nas głupków - mówi Janina Jędrzejczak z ulicy Świerkowej. - Mieszkam przy tej drodze 38 lat. Płacę podatki i proszę, żeby ją wyremontowali i zrobili jak należy. Bez skutku. Na nic prośby, groźby, apele i regularne interwencje. Przychodzą kolejni burmistrzowie, obiecują i na tym się kończy. Żeby przez tyle lat powtarzać i prosić o to samo, to skandal.
Sąsiad pani Janiny, Adam Tabaka dodaje, że przed wyborami nieraz obiecywano im, że droga będzie zrobiona. Ale później tylko zasypują dziury tłuczniem. Nikt tego nie utwardza, więc po przejeździe kilku samochodów i po deszczu znowu powstają dziury. - I tak od lat, aż droga zrobiła się wyższa niż teren naszych posesji - stwierdza Tabaka. - Oprócz ogromnych kałuż, które uniemożliwiają przejście, po każdym większym deszczu mamy wodę z drogi na podwórkach, a nawet w piwnicach. Czy ktoś w końcu dotrzyma słowa i zrobi nam drogę byśmy po każdym deszczu nie musieli pływać?
O tej sprawie piszemy regularnie od kilku lat. W ubiegłym roku były wiceburmistrz tłumaczył, że wzdłuż ulicy Świerkowej nie ma kanalizacji burzowej, dlatego nie można wybudować drogi asfaltowej. Stwierdził, że będzie to możliwa dopiero w roku 2012, gdy powstanie kanalizacja, która wymaga projektu, czasu i pieniędzy.
Obecny wiceburmistrz Piotr Stajszczyk zna sprawę i zapewnia, że w najbliższym czasie równiarka zniweluje dziury. Natomiast projekt kanalizacji nie był zaplanowany na ten rok i nie jest ujęty w budżecie. Prace nad nowym budżetem rozpoczną się we wrześniu tego roku. Problem z ogromną kałużą mają również mieszkańcy ulicy Cegielskiego, nr 22 do 30. Po każdym większym deszczu woda zbiera się na ulicy, zamiast spływać do studzienki. - Wielu z nas prosiło prezesa spółdzielni mieszkaniowej o udrożnienie studzienki, żeby woda mogła swobodnie spływać, ale on nic sobie z tego nie robi - pisze w prośbie o interwencję mieszkanka bloku na Cegielskiego. - Po ulewnym deszczu woda stoi na drodze. Sięga powyżej krawężnika, co utrudnia wejście do klatki schodowej. Brodzimy po kostki. Przejeżdżające ulicą samochody ochlapią nasze, stojące na parkingu. Może interwencja mediów pomoże w rozwiązaniu sprawy?
Jerzy Worwa - prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Jelczu-Laskowicach zapewnia, że studzienka kanalizacyjna, o której mówi mieszkanka, jest drożna, ale on zleci pracownikom spółdzielni, by jeszcze raz to sprawdzili. Jego zdaniem problem nie wynika z zapchanej kanalizacji, lecz z intensywności deszczu, Przy ulewie studzienki kanalizacyjne w całym mieście nie są w stanie przyjąć tak dużej ilości wody, dlatego stoją kałuże, które znikają mniej więcej po 20 minutach. I tak jest w tym przypadku.
Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze