Oława Sąsiedzkie problemy
Rodzina Skorupskich mieszka przy ulicy Brzozowej na Zaodrzu. Na ich posesję można było wejść także od strony podwórza przy Oleśnickiej. Teraz nie można, bo tuż przy ogrodzeniu wyrósł płot. Zostali odcięci i odizolowani od świata. - Czuję się poniżona, jak zamknięta w getcie albo w obozie koncentracyjnym! - mówi Zofia Skorupska.
Ogrodzenie z pręta zbrojeniowego jest niekompletne, nie prowadzi do końca istniejącej siatki. Niczego nie zagradza, tylko nie pozwala przejść sąsiadom. To nie płot, to blokada przejścia.
Płot na śmieci
Zaczęło się od śmieci. Na podwórku przy ulicy Oleśnickiej, niedaleko odgrodzonego przejścia, stoi kontener na śmieci. - Mieliśmy umowę i wyrzucaliśmy tam śmieci - opowiada Zofia Skorupska. - Pan Andrzej F. zaczął nas nagabywać, namówił innych mieszkańców i złożono na nas skargę, że sypiemy śmieci, a nie płacimy. Interweniowała Straż Miejska, pokazaliśmy rachunki, że płacimy, jak wszyscy inni. Złożyli na nas skargę, że sypiemy, a nie płacimy. Poszłam do "Transformersa", załatwiłam osobne kubły na śmieci. Znów pojawiła się skarga. Potem podpisaliśmy nową umowę, zwiększając częstotliwość wywozu śmieci. Wywozimy co tydzień, nie chodzimy do cudzych śmietników. Ale pan F. nadal szuka zaczepki, znów coś mu się nie podoba. Porozumiał się ze wspólnotą, zarządzaną przez firmę pana Paszyńskiego i postawili płot, żebyśmy nie wyrzucali śmieci do wspólnego kontenera.
Sąsiadka Skorupskich, Danuta Gadula, także odgrodzona, mówi, że przez kilka lat płacili za wyrzucanie do wspólnego kontenera więcej niż członkowie wspólnoty. Tego nikt nie widział. Ani tego, że oni też sprzątali to podwórko, na przykład z psich odchodów.
Nikomu nie przeszkadzało
Wyjście przed podwórko, istniejące ponad 30 lat, miało charakter ewakuacyjny. Skorupscy użyczali je podczas ubiegłorocznej powodzi. Mieszkańcy Brzozowej mówią, że nigdy nie było z tym problemu. Kto chciał, mógł przejść. Zofia Skorupska ma problemy z chodzeniem, chory kręgosłup, jest po zawale. Dodatkowe przejście jest dla niej ułatwieniem, bo bliżej do sklepu. Czasem też wyrzucała śmieci chorej sąsiadce, która należy do wspólnoty. Zastanawia się, czy może ktoś ją wtedy zobaczył?
- Płacimy za śmieci w "Transformersie" - mówi Krzysztof Skorupski. - Uważam, że to powinno załatwić sprawę. Dzwoniliśmy do tej firmy, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Jego żona, Jolanta Skorupska, dodaje, że śmieci to tylko pretekst. Panu F. po prostu przeszkadza, że tamtędy przechodzą. - Na jego wniosek postawiono ogrodzenie, za które zapłacili członkowie wspólnoty mieszkaniowej z ulicy Oleśnickiej - mówi.
Burmistrz mówi: - Nie!
Skorupscy z sąsiadami interweniowali w sprawie ogrodzenia u burmistrza Franciszka Października. Burmistrz stwierdził, że nie wydał na to żadnego pozwolenia, że to samowola. - Najbardziej zdziwiło nas to, że nikt nas nie uprzedził , tylko nas odgrodzono - mówi Jolanta Skorupska. - Burmistrz Październik stwierdził wprost, że o niczym nie wie. Potwierdził to jego zastępca Witold Niemirowski.
Wizja lokalna z udziałem Niemirowskiego potwierdziła ich wcześniejsze stanowisko, że ogrodzenie to samowola. Mieszkańcy Brzozowej mówią, że burmistrz "był w szoku", że ktoś może komuś zabronić przechodzenia przez miejskie podwórko i że nałożono płot na płot. Kto to wymyślił?! 30 centymetrów od istniejącego ogrodzenia?!
W najbliższym czasie ogrodzenie ma być zdemontowane. - Płot powstał nielegalnie - mówi Witold Niemirowski. - Wspólnota tłumaczy, że podjęto uchwałę, ale bez jakichkolwiek uzgodnień. Zarządca Bronisław Paszyński dostał nakaz rozebrania ogrodzenia, które postawił na wniosek wspólnoty z Oleśnickiej, bez uzgodnienia z miastem.
Kto miesza?
Andrzej F., ubiegłoroczny kandydat Platformy Obywatelskiej do oławskiej Rady Miejskiej, nie jest zameldowany na Oleśnickiej, ale ma tam rodzinę. Wszyscy go znają. Niektórzy mieszkańcy skarżą się, że ich nachodzi, próbuje rozporządzać ich mieszkaniami, bo działa we wspólnocie mieszkaniowej. Kiedyś miał powiedzieć, że przyjdzie czas, gdy zawładnie tymi budynkami. Część mieszkańców, zwłaszcza starszych, go popiera i podpisuje przygotowywane przez niego petycje. - Nie chcemy się z nikim kłócić, nie chcemy zwady - mówi Jolanta Skorupska. - Ten pan nastawia ludzi przeciwko nam, choć zawsze żyliśmy w zgodzie, bez zgrzytów. Tyle nerwów nam zjadł. Czy ktoś za to odpowie?
Jej mąż mówi, że F. szczuje przeciwko nim i szuka dziury w całym. Byłoby najlepiej, gdyby się uspokoił, bo robi zamieszanie już od pięciu lat.
To nie ja
Zastępca burmistrza Witold Niemirowski, odpowiedzialny w mieście za sprawy mieszkaniowe, nie wie, czy F. jest oficjalnym przedstawicielem wspólnoty z Oleśnickiej. Mówi, że przedstawicielem wspólnoty może być właściciel lub współwłaściciel mieszkania. Wie tylko, że F. nie mieszka na Oleśnickiej. Na pytanie, czy miasto sprawuje jakąkolwiek kontrolę nad zarządcami budynków, skoro ni stąd ni zowąd stawia się dziwne ogrodzenie, Niemirowski twierdzi, że jest kontrola. Jeżeli jednak właściciele podejmą stosowną uchwałę, a budynek stoi na terenie wspólnoty - miasto ma mniej uprawnień. W tej sytuacji sprawa była prosta - płot postawiono na terenie gminy miejskiej, a ta nie wydała pozwolenia.
- To nie jest pojemnik lokatorski, ale pojemnik miejski - mówi Andrzej F., pytany o sprawę płotu. - Każdy kto chce, podjeżdża i wyrzuca śmieci. Gdyby był monitoring, byłoby w porządku. Zrobili mnie winnym tego ogrodzenia. Nie mam z nim nic wspólnego. Pan burmistrz dał te obiekty i podwórko w zarządzanie panu Paszyńskiemu. Kiedyś wspomniał mi, że odgrodzi te posesje.
F. twierdzi, że żadnej decyzji w tej sprawie nie podjął, a wspólnota nie podejmowała żadnej uchwały odnośnie ogrodzenia. Uważa jednak, że to dobra decyzja i popiera ją: - To była cenna inicjatywa pana Paszyńskiego.
Ludzie są zawistni
Dlaczego sąsiedzi mówią, że to była jego inicjatywa? Zdaniem żony Andrzeja F., są zawistni i nie mają innych problemów. On sam twierdzi, że ma świadków, że mieszkańcy Brzozowej ciągle podrzucają śmieci do tego pojemnika. Mówi, że wspólnota ma bardzo duże zadłużenie za wywóz śmieci. Na pytanie, czy to właśnie przez te dwa domy jest ono wysokie, F. odpowiada, że nie tylko, ale oni je dopełniają. - Decyzja pana Paszyńskiego była słuszna - mówi. - Gdy zaczęli to grodzić, poszedłem zobaczyć. Spytałem robotników, powiedzieli, że pan Paszyński dał im polecenie. Ja nie decyduję o finansach tego podwórka, ani o niczym.
Niedoszły radny
Andrzej F. nazywa siebie "radnym za darmo". Twierdzi, że opiekuje się budynkiem i podwórkiem przy Oleśnickiej 3. Nie rozstaje się z teczką pełną dokumentów, podań, pism do różnych urzędów. Mówi, że dba o ten budynek, żeby ludziom lepiej się funkcjonowało. Wymienia, co już załatwił: nowy dach, możliwość wymiany okien, odnowienie klatki schodowej, kontenery do segregacji odpadów: - Pomagam zwłaszcza ludziom starszym i niepełnosprawnym. Ci, którzy na mnie skarżą, zazdroszczą mi moich umiejętności. Ludzie są złośliwi i egoistyczni, robią wszystko dla wygody. Paszyński podjął decyzję, aby ich odgrodzić, żeby nie dopełniali kontenera. Zapomnieli o tym, jak pomagałem ludziom podczas powodzi i tuż po niej.
To inicjatywa mieszkańców
Chociaż F. twierdzi, że nie ma nic wspólnego z płotem, pokazuje pismo do burmistrza, aby pozostawić go tam, gdzie jest. Zebrał już kilkanaście podpisów. Mówi, że prosili go o to lokatorzy. Wnioskują o pozostawienie ogrodzenia, żeby sąsiedzi z Brzozowej nie wyrzucali do ich kontenera opon, gruzu czy innych śmieci. - Oddaję to pismo do pana Paszyńskiego, aby ze wsparciem lokatorów przekazał je burmistrzowi - mówi. - Nie jestem raptusem, nie działam pochopnie. Lokatorzy mnie prosili i tyle. Niech tłumaczy się pan Paszyński.
Bronisław Paszyński, szef firmy zarządzającej budynkami przy Oleśnickiej jest zdziwiony takim stwierdzeniem. Mówi, że ogrodzenie powstało, bo właściciele - mieszkańcy trzech wspólnot - złożyli do niego pismo w sprawie płotu. Był tam podpisany pan F. i jeszcze około 15 osób.
- Mieszkańcy pisali, że dwie rodziny z Brzozowej podrzucają im śmieci z ogródków i stare części samochodowe - tłumaczy Paszyński. - To trwało 5 lat, sprawę poruszano na zebraniach wspólnoty. Nie złapaliśmy jednak nikogo, ale od kiedy jest płot, to śmieci są rzadziej wywożone. Mówiłem do członków wspólnoty, aby zrobili zdjęcia, ale oni chcą żyć w zgodzie z sąsiadami. Poszło o te śmieci. To, że ktoś sobie tamtędy przechodzi, nam nie przeszkadza.
Niech sobie chodzą
Paszyński mówi, że Andrzej F. jest przedstawicielem wspólnoty z Oleśnickiej 3. Dodaje, że sprawa ogrodzenia nie jest jeszcze przesądzona. Zastanawia się, czy nie zrobić przejścia, żeby można było chodzić tamtędy do sklepu. Niemożliwe będzie noszenie do kontenera dużych śmieci i odpadów. - Zastanawiam się, czy w ogóle tego nie rozebrać - mówi. Twierdzi, że zamontowanie płotu to nie był duży koszt. Bo to nie jest nawet prawdziwe ogrodzenie, tylko kilka kawałków pręta zbrojeniowego.
Monika Gałuszka-Sucharska
Reklama
Przechodzili tamtędy przez wiele lat i nikomu to nie przeszkadzało. Teraz tuż przy ogrodzeniu wyrósł im płot z pręta zbrojeniowego. Podobno poszło o śmieci, ale problemów jest więcej
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze