Jankowice Niebezpieczna noc
To było 16 czerwca, w Jankowicach. Około godziny pierwszej w nocy córka Grażyny i Bogdana Zawiertów usłyszała huk. Wyjrzała za okno i zobaczyła trzy palące się auta. - Stały przy samej ścianie budynku gospodarczego, który przylega do domu, jakby ktoś celowo je pchnął w tamtą stronę - mówi. - Kilkumetrowy ogień był wszędzie.
Pożar zauważyli także sąsiedzi, którzy wezwali straż pożarną. Szybko okazało się, że na podwórku nie ma młodego owczarka niemieckiego. Przerażeni właściciele pomyśleli o najgorszym. Jednak dzięki szybkiej akcji strażaków uratowano psa. Był zamknięty w komórce. Dusił się, bo miał na szyi zaciśnięty czerwony pasek.
Zdaniem rodziny, to było oczywiste podpalenie. Ostatecznie fiat, opel i golf zostały doszczętnie zniszczone. Krajobraz po pożarze to spalone podwórko, drzewo oraz front budynku z drzwiami. Wszędzie pełno sadzy i specyficzny zapach.
Policja ustaliła, że sprawcy weszli przez bramkę od strony podwórka. Prowadzone jest postępowania w sprawie podpalenia. Rodzina Zawiertów oszacowała szkody na 15 tysięcy złotych. Mówią, że nie mają problemów ani zatargów z nikim. Nie sądzą, żeby to była zemsta na nich. Twierdzą, że już podobny przypadek był w Jankowicach. Domyślają się, kto mógł to zrobić, podobnie jak ich sąsiedzi. Nie chcą jednak podawać nazwisk - boją się.
- Mamy pewność, że to było podpalenie - mówią Zawiertowie. - Sprawcom nie chodziło tylko o spalenie aut, ale także domu. Nie chcemy nawet myśleć, co by było, gdybyśmy się nie obudzili. Mamy nadzieję, że przez naszą historię ostrzeżemy innych mieszkańców, niech będą czujniejsi.
Mieszkańcy wioski są zszokowani i mają nadzieję, że uda się złapać sprawców podpalenia.
15.000 zł - na tyle oszacowali swoje straty właściciele aut
Malwina Gadawa
Napisz komentarz
Komentarze