Jelcz-Laskowice
- Była uprzejma, ładna, sympatyczna i bardzo pracowita - mówi właścicielka sklepu spożywczego przy ul. Cegielskiego w Jelczu-Laskowicach. - Klienci ją lubili, a co najważniejsze miała doświadczenie z pracy w sklepie. Dość długo była kasjerką w rybnym. Wzbudzała zaufanie, dlatego ją zatrudniliśmy.
23-letnia Liliana z Jelcza-Laskowic pracowała w spożywczym na Cegielskiego około dwóch tygodni. W pierwszym właścicielka sklepu spotkała ją roztrzęsioną przed lokalem. Nerwowo paliła papierosa. Powiedziała, że nie miała w kasie drobnych, więc poprosiła przypadkowego klienta, aby poszedł rozmienić jej pieniądze. Dała mu 300 złotych. W zastaw zostawił wypchany portfel, ale po niego nie wrócił. Sprawę natychmiast zgłoszono na policję. W portfelu nie było nic wartościowego, a jego właściciel to osoba bezdomna. - Zdziwiła mnie lekkomyślność pracownicy, ale wydawała się bardzo przejęta całą sytuacją, przepraszała, tłumaczyła się i była w tym bardzo przekonywająca, dlatego stwierdziłam, że dam jej jeszcze jedną szansę. Zwłaszcza że cały czas utwierdzała mnie w przekonaniu, że ma pod opieką dwoje małych dzieci. Jak się później okazało, była świetną aktorką i kłamczuchą - opowiada właścicielka sklepu.
Naiwność 23-latki nie dawała pracodawczyni spokoju. Miała przeczucie, że w historii z portfelem jest coś nie tak. Poprosiła inną pracownicę, by miała oko na Lilianę. Tydzień później, 19 maja około godz. 21.00, ekspedientka zadzwoniła z informacją, że Liliana wyszła ze sklepu prawie godzinę temu na papierosa i do tej pory nie wróciła. Okazało się, że wraz z nią zniknął całodzienny utarg.
Mimo szybkiej reakcji i zgłoszenia na policję, do dziś nie udało się znaleźć złodziejki. Ślad po niej zaginął i nikt nie wie, co się z nią stało. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - mówi st. asp. Artur Dobrowolski, zastępca komendanta Komisariatu Policji w Jelczu-Laskowicach. - Niewykluczone, że sprawa z portfelem i kradzież pieniędzy z kasy są ze sobą powiązane.
(WK)
Napisz komentarz
Komentarze