Oława Kolejny głos
Termin rozbiórki obiektu wyznaczono na 15 lipca 2011. Warunkiem odstąpienia od tego jest dokonanie przez dzierżawcę obiektu opłaty legalizacyjnej w wysokości 375 tys. zł. Na placu prowadzi działalność 40 kupców, którzy nie zamierzają przyglądać się biernie, jak likwiduje się ich miejsca pracy. Sprawa ciągnie się od 1 lipca 2006, kiedy minął termin użytkowania boksów. Od tego czasu obiekt funkcjonuje jako samowola budowlana.
Tam jest bliżej
We wtorek i piątek na targu obok PKS nie brakuje klientów. Duży ruch. Po sąsiedzku, na terenie centrum "Oławka", raczej pusto, choć handlujący mówią, że i tak w dni targowe jest znacznie lepiej, niż w pozostałe. Wiele lokali czeka na chętnych.
Anna Jakobsze z "Oławki": - Stałam na starym targu, jak jeszcze tego nie było, a potem wybudowaliśmy to centrum. Wszystko własnymi siłami. Kupcy z tamtego placu skarżą się, że ktoś chce im zabrać miejsca pracy. U nas są boksy i w każdej chwili można je wynająć, ale większość z nich stoi tam i tu też ma boksy. Tam jest im lepiej, bo bliżej centrum miasta i większe skupisko ludzi, więc idą tam. Do nas przychodzą, jak czegoś zabraknie.
Inni mogą, a my?
To oczywiste, że kupcy z "Oławki" chcą likwidacji starego targu. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że to oni zawiadamiali powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o różnych nieprawidłowościach na targowisku obok dworca PKS. Pisali także do wyższych instancji. W ich interesie jest, żeby kupcy z tamtego placu przyszli do nich. Wtedy "Oławka" zaczęłaby żyć. Denerwuje ich także, że pierwsze targowisko bez problemu działa sobie nielegalnie, a oni musieli wszystko legalizować, chodząc latami od urzędnika do urzędnika. Nie obyło się bez problemów. - Zamknięto nam centrum na dwa lata, bo drzwi do toalety były za wąskie o 10 centymetrów i brakowało wywietrzników - mówi Anna Jakobsze. - Prosiliśmy, aby pozwolono nam na użytkowanie tymczasowe, bo budynek nie zagrażał zdrowiu i życiu, ale nie było dyskusji. Mamy odbiór, wszystko, a tam? Rozumiem, że każdy chce żyć, ale prawa i przepisy powinny być dla wszystkich jednakowe. To boli, że traktuje się nas nierówno.
Działamy legalnie
Grzegorz Walczak, prowadzący w "Oławce" mieszalnię farb i lakierów uważa, że gdyby kupcy z tamtego targu przenieśli się do nich, byłoby to z korzyścią dla wszystkich - handel skupiłby się w jednym, uporządkowanym i estetycznym miejscu. Wpływy z wynajmu lokali byłyby większe, to pozwoliłoby inwestować w centrum. Kupcy zachwalają swoje targowisko - mają porządne toalety, dobre warunki poruszania się niepełnosprawnych, a przede wszystkim - działają legalnie. Czy to przekona pozostałych?
Tekst i fot.:Monika Gałuszka-Sucharska
[email protected]
Reklama
Informacja o możliwej likwidacji targowiska, przylegającego do dworca PKS, zelektryzowała kupców. Także handlujących po sąsiedzku, w centrum handlowym "Oławka", przy ulicy Sportowej
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze