Jelcz-Laskowice
Wznowienie śledztwa
- Policjant powiedział, że nie muszę składać oddzielnego wniosku o ściganie, bo inny poszkodowany już taki wniosek złożył - mówi właścicielka jednego z aut. - O tym, że on wniosek potem wycofał, nikt mi nie powiedział.
Nie poinformowano też właścicielki drugiego auta. Efekt? Policja formalnie przestała ścigać sprawców i umorzyła sprawę. - To nie znaczy, że w ogóle nas ta sprawa już nie interesuje - tłumaczy komendant Komisariatu Policji w J-L Wojciech Jakubowski. - Po prostu formalnie musieliśmy ją umorzyć, wobec braku wniosku o ściganie.
*
To było 20 marca, na osiedlu Hirszfelda w Jelczu-Laskowicach. Około godz. 3.00 w nocy mieszkańcy usłyszeli huk. Płonął golf, a od niego zajęły się dwa auta, stojące obok na parkingu pod blokiem. Ludzie wyskoczyli ratować maszyny, ale ogień już był spory. Właścicielka jednego z samochodów próbowała wejść do środka, aby cokolwiek uratować, ale klamki już się zaczęły topić, więc się nie udało.
Zdaniem strażaków to było oczywiste podpalenie. Ostatecznie trzy auta zostały zniszczone. Niemal doszczętnie spłonął stary volkswagen golf. Jego właściciel - znany miejscowej policji, bo wchodził w kolizję z prawem - oszacował straty tylko na 200 zł, bo to praktycznie wrak, przeznaczony na części. Samochód był stale otwarty. Często przesiadywały w nim różne osoby, paliły papierosy i piły alkohol - być może właśnie w taki sposób doszło do zaprószenia ognia.
Paliły się też mazda 626 (straty 5 tys. zł) i peugeot 206 (straty 4 tys. zł). To sumy podane przez właścicieli jeszcze bez zasięgnięcia opinii rzeczoznawcy. Potem okazało się, że naprawa będzie kosztowała znacznie więcej, nawet kilkanaście tysięcy złotych za jedno auto.
Podczas składania zeznań przez poszkodowanych, policjant przyjął wniosek o ściganie sprawcy tylko od właściciela golfa. Pozostali - jak twierdzą - usłyszeli, że nie muszą składać osobnych wniosków. Więc nie składali. Tyle tylko, że po jakimś czasie właściciel golfa wycofał swoje zawiadomienie, więc policja umorzyła postępowanie.
Dzięki wycofaniu wniosku sprawa niewykrycia sprawcy przestępstwa nie weszła do policyjnych statystyk, o które biją się wszystkie komendy. Gdyby trzy osoby złożyły wniosek o ściganie, a złoczyńca by nie znaleziono, komenda w J-L miałaby trzy sprawy bez wykrycia sprawców. A tak miało nie być ani jednej, bo sprawę umorzono. To teoretycznie mogło cieszyć komendanta komisariatu, ale nie poszkodowanych. Właścicielki mazdy i peugeota nie mogą bowiem domagać się odszkodowania od sprawcy, którego nikt nie znalazł, bo nawet nie szukał. Panie mają teraz także problemy z uzyskaniem odszkodowania od ubezpieczycieli. Bo skoro nie składały wniosków o ściganie sprawcy, to chyba nie były zainteresowane schwytaniem go.
- Jak ktoś nie składa wniosku, to policja nic nie może zrobić - tłumaczy komendant Wojciech Jakubowski. - Nie sądzę, aby policjant coś sugerował w tym zakresie. Może panie nie zrozumiały pouczeń policjanta.
Ostatecznie obie właścicielki zniszczonych aut złożyły do Prokuratury Rejonowej zażalenie na umorzenie postępowania. Na początku maja prokurator uwzględnił zażalenie i policja ponownie zajmie się sprawą. Czy tym razem znajdzie sprawcę?
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze