Oława
Znowu alarm
Był piątek, kilka minut po godzinie 21.00. Zgłoszenie o podłożeniu ładunku odebrał dyżurny straży pożarnej w Oławie, natychmiast powiadomił policję. Pod Kaufland przyjechały wszystkie służby, na czele z policyjną grupą minersko-pirotechniczną. Ewakuowano 50 klientów i 17 pracowników sklepu. Specjaliści w ciągu godziny dokładnie przeszukali całą powierzchnię, niczego nie znaleźli. Alarm po raz kolejny był fałszywy. - To już piąty taki wybryk w ostatnich dwóch latach - mówi nadkomisarz Alicja Jędo z KPP w Oławie. - Urządzający sobie tak bezmyślną zabawę nie mają szacunku dla tych, którzy w momencie przeprowadzania niepotrzebnej akcji mogą naprawdę potrzebować pomocy.
Mężczyzna dzwonił dwa razy z budek telefonicznych - na Chrobrego i Młyńskiej. Policjanci prowadzą dochodzenie, chcą ustalić sprawcę. Jeżeli stanie przed sądem, będzie musiał pokryć koszty całej akcji. - Służby, które były na miejscu, mogą złożyć wniosek do sądu o zwrot kosztów akcji - mówi Jędo. - Na pewno tak się stanie, jeżeli uda się wykryć żartownisia.
Koszt przeprowadzenie jednej takiej akcji wynosi około 10 tysięcy złotych.
We wrześniu 2009 dwukrotnie pisaliśmy o bombowych wybrykach w oławskim markecie. Akcję z szukaniem "bomby-widma" musieli wówczas przeprowadzać policjanci w większości miast w Polsce. Żartowniś dzwonił wszędzie tam, gdzie były sklepy sieci "Kaufland".
Policja apeluje do mieszkańców o pomoc w ustaleniu telefonującego. O kontakt proszony jest każdy kto w piątek 6 maja, kilka minut po godzinie 21.00, przechodził w pobliżu budek telefonicznych na Chrobrego (przy sklepie "Kwadraciak") oraz Młyńskiej i widział sprawcę.
(AH)
Napisz komentarz
Komentarze