Oława
Nie będzie uśmiercać?
Tego dnia bardzo mocno wiało, silny podmuch wytrącił kosę z rąk Śmierci. Nie spadła na chodnik, zatrzymał ją śniegołap, zamontowany nad dawną siedzibą redakcji "GP-WO". Strażnicy miejscy zabezpieczali teren, a strażacy ściągali kosę. Akcja przebiegła sprawnie, atrybut Śmierci trafił w ręce strażników, którzy zabrali go do swojej siedziby.
Jan Forczak, który nakręca oławski zegar, wszedł na wieżę i pooglądał Śmierć. - Wygląda na to, że nic jej się nie stało, tylko wiatr wyłamał kosę - mówi. - Pamiętam, jak w 2003 roku montowałem figury wspólnie z rzeźbiarzem, który je odtworzył na wzór zabytkowych. Zaznaczał, że trzeba o nie dbać i co pięć lat pokrywać specjalnym środkiem, który ochroni je przed zniszczeniem i czynnikami zewnętrznymi.
Do tej pory nikt o tym nie pamiętał, ale ma się to zmienić, kiedy skończy się remont ratusza. Wykonanie ratuszowych figur zajęło kilka miesięcy i kosztowało 34 tysiące złotych. Najdroższy był król Salomon, Śmierć kosztowała 9 tysięcy. W dobrym stanie mogą przetrwać nawet 50 lat, ale trzeba o nie dbać. Tadeusz Kułakowski z Urzędu Miejskiego w Oławie zapewnia, że kosa wróci na swoje miejsce, a figury i mechanizm zegara będą poddane przeglądowi i pełnej konserwacji. Do tych prac konieczne będzie wynajęcie alpinistów z odpowiednimi uprawnieniami. - Na pewno wszystko zaplanujemy odpowiednio wcześniej, nie będziemy czekać do ostatniej chwili - mówi. - Nie może być tak, że oddamy do użytku wyremontowany ratusz, a Śmierć zostanie bez kosy. Ona jest niezwykła, kuta z wyklepanym ostrzem, a nie fabryczna. Pochodzi z Kresów Wschodnich, ma dębową rękojeść i jest przedwojenna. To taka typowa kosa Kargula, ma w sobie duszę.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
Napisz komentarz
Komentarze