Łęg
Problemowa działka
Zdaniem Jana Winnickiego, po deszczu woda nie spływa z drogi, bo nie ma gdzie, nasyp ją blokuje. Co więcej woda z podniesionego terenu spływa na ulicę, przelewa się przez nią i zalewa działki położone niżej. Tak było w czerwcu ubiegłego roku. Interweniowano w tej sprawie w Urzędzie Miasta i Gminy. Pracownik był na oględzinach, ale mieszkańcy nie zauważyli skutków jego wizyty. Dlatego w lutym tego roku Jan Winnicki skierował do burmistrza J-L prośbę o interwencję w tej sprawie.- W związku z faktem, który jest powszechnie znany i do tej pory milcząco akceptowany przez stosowne władze, niniejszym zawiadamiam formalnie, iż w miejscowości Łęg, na działce nr 117/2, są prowadzone systematycznie działania, powodujące bezprawne podniesienie terenu tej działki. Od kilku lat nawozi się tam w dużych ilościach gruz, ziemię i inne odpady. Wiążą się z tym liczne i w konsekwencji negatywne skutki dla terenów działek przyległych - czytamy w piśmie Winnickiego. - Mimo iż te fakty łatwo stwierdzić, są widoczne, a stan ten znany jest organowi samorządowemu, do tej pory nie uczyniono nic w tym kierunku, dając jakby milczące przyzwolenie dla takich działań. Zwracam się z wnioskiem o bardzo pilne podjęcie przez pana, jako gospodarza tego terenu i jednocześnie przedstawiciela władzy samorządowej, stosownych działań przewidzianych przez prawo, w tym mających na celu przywrócenie terenu działki do stanu poprzedniego.
Kierownik Wydziału Architektury i Nieruchomości Urzędu Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice Roman Litwicki informuje, że właściciel działki otrzymał zakaz użytkowania terenu oraz nakaz wstrzymania wszelkich prac ziemnych. - Mimo to ciężarówki z ziemią wciąż przyjeżdżają - twierdzi Winnicki.
Oprócz wstrzymania prac właściciel działki ma wystąpić do urzędu z wnioskiem o "wydanie decyzji o ustalenie warunków zabudowy". Co to znaczy? Kierownik Litwicki wyjaśnia, że obszar, na którym znajduje się omawiana działka, nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. W związku z tym wszystkie formy zagospodarowania tego terenu wymagają uzyskania decyzji o warunkach zabudowy. - Składając wniosek o uzyskanie takiej decyzji właściciel działki określa o ile chce podwyższyć teren i w jakim celu - tłumaczy Litwicki. - Właściciel tej działki już raz, w roku 2008, składał wniosek o warunkach zabudowy, ale działka znajduje się w sąsiedztwie terenów objętych programem "Natura 2000". Konieczne więc było uzyskanie decyzji środowiskowej, ale takiej nie przedstawił i sprawa stanęła w miejscu. Po ubiegłorocznej powodzi i interwencji mieszkańców powrócono do tematu, wszczęto postępowanie w sprawie zmiany zagospodarowania terenu.
16 marca właściciel działki złożył wniosek o zmianę sposobu jej zagospodarowania. Postępowanie administracyjne trwa. Ze względu na charakter inwestycji, trzeba będzie ją uzgodnić z wieloma organami i uzyskać ich opinie. Dopiero na tej podstawie będzie wydana odpowiednia decyzja. - Może okazać się, że teren jest podniesiony za wysoko, wtedy właściciel działki będzie musiał go wyrównać do wymaganych parametrów - tłumaczy kierownik Litwicki. - Gdy to zrobi, projekt decyzji roześlemy do zainteresowanych, czyli osób oraz instytucji sąsiadujących z tym terenem i będziemy czekać na ich opinię. Takie są procedury i do ich zakończenia nic nie można w tej sprawie zrobić. Postępowanie administracyjne potrwa około dwóch miesięcy.
Właściciel działki nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. Pokazuje nam, że wokół podniesionego terenu jest rów odwadniający, a także prowizoryczny odpływ, którym ma spływać woda z działki do rowu melioracyjnego. Kilka dni wcześniej odpływu nie było, podobnie jak nasypu przy wjeździe, mającego na celu powstrzymywanie wody spływającej na ulicę. Właściciel przyznaje, że kazał to zrobić "na szybko". Mówi, że przed majową powodzią działka miała porządnie wykonany odpływ, ale zasypano go workami z piaskiem podczas ubiegłorocznej akcji powodziowej. - Proszę zobaczyć ile w rowie i koło niego leży worków z piaskiem, a niby je posprzątali - mówi pan Zbigniew, właściciel działki, który nie chce, by publicznie ujawniano jego nazwisko. Na działkę wywożono ziemię spod budowy strefy ekonomicznej. - Odbywało się to za moją zgodą na prośbę ówczesnych władz miasta i gminy - twierdzi właściciel. - Na jakiś czas wyjechałem z kraju i nie interesowałem się terenem. Gdy przyjechałem, ziemia już była. Wynająłem sprzęt i wyrównałem teren. Chciałem i nadal chcę wykorzystać teren pod jakąś inwestycję, ale cały czas natykam się na problemy. Mam już tego dość. Interwencja tych ludzi, to zwykła złośliwość. Śmiem twierdzić, że dzięki mojemu podniesieniu w ubiegłym roku nie doszło do zalania Łęgu, tak jak w 1997. Dzięki wyniesieniu spory odcinek był zabezpieczony przed wodą i nie trzeba tu było układać takiej ilości worków, jak w innych miejscach.
Obecnie właściciel działki wynajmuje teren firmie, która przygotowuje grunt pod budowy, dlatego ciężarówki przywożą tam ziemię i kamienie. - Przywożą i wywożą - mówi. - To nie jest ziemia do podwyższania mojego terenu, bo go nie podnoszę.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze