Marcinkowice
- O czym będzie praca magisterska?
- Kończę piąty rok filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim i piszę pracę o języku piłki nożnej. Moim promotorem jest profesor Jan Miodek.
- Skąd pomysł na taki temat?
- Chciałam pisać o czymś, na czym się znam i co mnie bardzo interesuje. Nie lubię robić czegoś na siłę. Jakbym pisała o czymś, co mnie nie pasjonuje, myślę że praca byłaby nudna, a tak łączę przyjemne z pożytecznym i mam nadzieję, że efekty będą jak najlepsze.
- Jak zareagował promotor na twój pomysł?
- Ucieszył się. Często oceniał prace dotyczące sportu. Jeszcze nikt do tej pory nie dokonał opracowania językoznawczego tej dyscypliny sportowej. Wiem, że w trakcie opracowania są słowniki, które chyba ukażą się wiosną 2012 roku, tuż przed Euro.
- Młoda dziewczyna, interesująca się piłką nożną, niektórzy mogą pomyśleć że to nietypowe zestawienie...
- W moim domu wszyscy żyją sportem. Odkąd pamiętam, zawsze się o nim mówiło i oglądało. Mój ojciec - zapalony kibic lokalnej drużyny Sokół Marcinkowice - zaraził mnie tą pasją. Pamiętam, że kiedy miałam trzy, może cztery lata, płakałam, jak nie chciał mnie wziąć na mecze. Wtedy jeszcze nie biegałam obok boiska i nie śledziłam przebiegu gry, ale zawsze interesował mnie wynik. Później moi dwaj starsi bracia zaczęli grać w piłkę nożną. Moja mama, jak leci jakaś relacja ze sportowej imprezy, siedzi i ogląda, a ja razem z nią. Po prostu byłam skazana na takie zainteresowania...
- Masz ulubioną drużynę?
- Oczywiście Sokół Marcinkowice - nie może być inaczej. Patriotyzm lokalny zwycięża. To najlepsza drużyna, kibicuję jej tym bardziej, bo właśnie tam grają moi bracia. Lubię także oglądać mecze naszej reprezentacji, mimo tego, że poziom jej gry ostatnio nie jest najlepszy, ale mimo wszystko im kibicuję.
- Zdarzało się, że rzucałaś wszystko co miałaś zrobić, żeby obejrzeć mecz?
- Pewnie, i to bardzo często. W sezonie zdarza mi się nie być na jednym, może dwóch meczach Sokoła. Staram się organizować wszystko tak, abym mogła oglądać rozgrywki.
- Nie wywołujesz zdziwienia mężczyzn swoją wiedzą na temat piłki?
- Moi przyjaciele znają mnie i bardzo dobrze wiedzą, że kocham sport. Jednak zdarzało się, że kiedyś przy osobach, które mnie nie znały, mówiłam, że byłam na meczu lub o nim opowiadałam. Dziwili się - tym bardziej, kiedy w trakcie rozmowy widzieli, że bardzo dobrze się w tym orientuję.
- Jak będzie wyglądać twoja praca?
- Tak naprawdę dopiero zaczynam ją pisać, nie oddałam jeszcze do sprawdzenia żadnego rozdziału, a już o niej się mówi. Mam już napisaną część ostatniego rozdziału. Będzie to słownik, w którym znajdą się najciekawsze określenia. Moją specjalnością jest edytorstwo, a przygotowanie słownika, to właśnie część edytorska, której zrobienie jest moim obowiązkiem. Będę także opisywać słownictwo piłkarskie potoczne i oficjalne oraz zajmę się synonimami. Na początku napiszę o metaforach, używanych przez piłkarzy i dziennikarzy. Warto wspomnieć, że leksyka piłkarska jest naprawdę bogata. Jest wiele określeń na różne zjawiska, a także często kilka określeń na jedną rzecz. Zbadam także główne tendencje w rozwoju języka piłkarskiego - wiele neologizmów potocznych i zapożyczenia z języków obcych - głównie z angielskiego.
- Skąd bierzesz materiały?
- Najwięcej haseł słyszałam na meczach, czytam sportową prasę, tam także można się wiele dowiedzieć. Śledzę internet i fora, na których kibice używają bardzo interesującego słownictwa. Co ciekawe, różni się ono w zależności od regionu Polski. Niektóre słowa występują tylko w danym rejonie, nigdzie więcej. Pomocna jest także praca badawcza profesora Miodka, który pisał o metaforach w sporcie. Przejęte są głównie z języka wojskowego, np. "strzelić", "ofensywa", "defensywa", "odpalić". Wszystko to nawiązuje do walki i do terminów zapożyczonych z języka szkolno-uniwersyteckiego, np. "wyniki", "szkoleniowiec", "pouczająca lekcja", "testy", "zawodnik na szóstkę", "wychowanek" i "podopieczny"...
- Gdzie chciałabyś pracować po skończeniu studiów? Może wybierzesz jakiś zawód, związany ze sportem?
- Czemu nie? Zobaczymy, czas pokaże. Może spróbuję swoich sił jako dziennikarz sportowy.
Wybrane terminy ze słownika w pracy magisterskiej Anny Soroczyńskiej
pachówka - przepuszczenie piłki pod pachą rzucającego się bramkarza
dropsztyk - uderzenie piłki po małym koźle
farfocel - nieefektowna bramka
smyrdnąć gałę - podać piłkę
traktor - oznaczenie pomocnika, który dużo biega, jest pracowity
laga - mocne uderzenie na bramkę
podanie na zapalenie płuc - zbyt długie podanie
ściągnąć pajęczynę - strzelić w okienko, gdzie wisi pajęczyna
wózkowicz - piłkarz przesadnie wózkujący (dryblujący) z piłką
szczawik - młody, niedoświadczony zawodnik
strzał w kreta - uderzenie w ziemię
joker - zawodnik, który wchodzi na boisko z ławki rezerwowych i wnosi nową jakość
kosiarz - zawodnik często faulujący
oddychać rękawami - nie mieć już siły na boisku
szczupak - strzał głową z padem na pierś
zawijas - podkręcone dośrodkowanie
lufa - mocne uderzenie
drukarz - niesprawiedliwy sędzia, przekupiony
żywiec - zawodnik bardzo szybki, żywiołowy na boisku
Rozmawiała: Malwina Gadawa [email protected]
Reklama
Dziewczyna co farfocli nie lubi...
Dla 23-letniej Anny Soroczyńskiej sport, a szczególnie piłka nożna, jest wielką pasją. Tak wielką, że postanowiła napisać o tym pracę magisterską. Dowiemy się z niej, co to znaczy, jak "traktor oddycha rękawami", jak "żywiec lagą ściągnie pajęczynę" oraz o tym jak "wózkowicz smyrdnie gałę"
- 02.03.2011 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:57)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze