Przeczytaliśmy u innych
Dwa tygodnie temu był w grupie ludzi kultury odznaczonych przez prezydenta Komorowskiego, w przyszłym tygodniu rusza XIV Forum Lutosławskiego: od Ravela do Mykietyna w Filharmonii Narodowej, gdzie jest kompozytorem sezonu. Przed nim w lipcu wielki koncert otwierający polską prezydencję w UE, we wrześniu premiera utworu napisanego z okazji Roku Czesława Miłosza, w październiku nowy spektakl Krzysztofa Warlikowskiego we Francji. Paweł Mykietyn przyjmuje sukcesy ze spokojem.
- Mam duży dystans do rzeczywistości, czuję się trochę freakiem - deklaruje. - Może dlatego, że jako dziecko obejrzałem film "Hair" Milosa Formana i wiedziałem, że nie będę nigdy nosił ani garnituru, ani aktówki. No, może tylko aktówki.
- Mykietyn ma pozycję porównywalną z tą, którą na przełomie lat 50. i 60. zdobyli Lutosławski, Penderecki czy Górecki - mówi Antoni Wit, dyrygent i dyrektor Filharmonii Narodowej.
- "Pasja" Mykietyna była kilka lat temu takim głosem nowego pokolenia, jak na początku lat 60. "Pasja" Pendereckiego - dodaje Michał Merczyński z Narodowego Instytutu Audiowizualnego, który przyczynił się do wydania pierwszej antologii dzieł kompozytora.
(...) Jego życiorys różni się od większości akademików.
- W młodości chodziłem do liceum muzycznego, grałem na klarnecie koncerty Webera, potem szedłem grać na basie w kapeli punkowej The Formacja - wspomina lata 80. Nosił glany i irokeza. Dwa razy był w Jarocinie. Czasy burzliwego okresu dorastania pamięta jeden z jego pierwszych nauczycieli Andrzej Kosendiak, dyrektor Filharmonii Wrocławskiej i Wratislavii Cantans: - Paweł miał wśród kolegów opinię prowokatora. Zapamiętałem go też jako młodego człowieka z nadmiarem pomysłów i silną potrzebą ekspresji. Męczyłem go kanonami, gatunkami i fugami, ale chyba dobrze się czuł, poznając klasyczne formy. Przynosił także własne trzyminutowe kompozycje, w których było pomysłów na co najmniej kilka utworów. W swojej pracy pedagogicznej nie spotkałem drugiej takiej osobowości.
Ta aktywność i wszechstronność pozostały mu do dziś. Zapytany o to, czyjego mistrzem wciąż jest Mozart, odpowiada, że teraz najważniejsi są dla niego artyści na literę B: Bach, Beethoven, Brahms, Berlioz, Britten i The Beatles. Nie uznaje też podziału na muzykę rockową, hiphopową, klasyczną czy poważną. W samochodzie najchętniej słucha Tricky`ego, Massive Attack i Radiohead.
(...) Ostatnio współpracował z nim Jerzy Skolimowski przy "Essential Killing": - Znałem jego muzykę jedynie z płyty, ale wydawał mi się najwłaściwszą osobą do tego obrazu. Nie chciałem żadnej orkiestry, skrzypiec i melodyjek, tylko dźwięki, które oddawałyby klimat filmu. Zadzwoniłem i zaprosiłem go do siebie. Przez trzy dni i trzy noce improwizował pod obraz, wyszło idealnie.
Czy po zamówieniu symfonii "Vivo XXX" przez Europejskie Centrum Solidarności, na 30. rocznicę powstania "Solidarności", nową dziedziną twórczości Mykietyna staną się utwory okolicznościowe?
- Niestety, to zazwyczaj najgorsze dzieła w dorobku kompozytorów. Ale ja, gdy dostaję zamówienie na utwór, to staram się po prostu napisać go jak najlepiej, nie zważając nawet na okoliczności czy ideologię - tłumaczy Mykietyn. - Nie podjąłbym się tylko napisania hymnu dla partii politycznej. Za żadne pieniądze.
W kraju Mykietyn osiągnął już chyba wszystko, co mógł. Czy jest gotowy na podbój Europy?
- W zeszłym roku na prestiżowym Sounds New Festival w Canterbury widziałem, jakie owacje na stojąco zebrało wykonanie kompozycji "Epifora" przez Macieja Grzybowskiego. A przyjeżdża tam publiczność trudna i wymagająca - wspomina Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. - Mykietyn buduje pozycję wśród tych odbiorców, którzy zamiast iść na wykonania sprawdzonych dzieł Pendereckiego, Lutosławskiego czy Góreckiego, chcą usłyszeć coś świeżego. Jest jeszcze młodym człowiekiem, więc wszystko pozostaje kwestią czasu i inwestycji również z naszej strony.
W tym celu w styczniu ruszył program Polska Musie, który ma promować polską muzykę współczesną na świecie przez system grantów dla zespołów, dyrygentów, wytwórni i festiwali, zainteresowanych naszymi kompozytorami. Na samym szczycie listy najważniejszych nazwisk jest Paweł Mykietyn. Również Michał Merczyński nie ukrywa, że od pewnego czasu prowadzone są rozmowy z prestiżową wytwórnią ECM, dla której nagrywa m.in. Tomasz Stańko. Jej założyciel Manfred Eicher jest wielbicielem polskiej muzyki i najbardziej interesuje się właśnie twórczością Mykietyna.
- W zeszłym roku zaaranżowałem spotkanie między nimi. Zobaczymy, co z tego wyniknie - opowiada. I dodaje: - Ale to nie są czasy wytwórni, Paweł czeka na swojego Simona Rattle`a. Ma wypracowany język, jest dojrzałym artystą i potrzebuje silnego promotora artystycznego. Dyrektora zespołu, dyrygenta z uznaną marką, który odkryje jego muzykę i będzie chciał ją wykonywać na świecie. Wierzę, że taka osoba na pewno gdzieś jest.
JACEK SKOLIMOWSKI, Machina
Fot. Wprost
Napisz komentarz
Komentarze