Jelcz-Laskowice
Wciąż milczy
Kilka tygodni temu na łamach naszej gazety dwudziestolatek zapewniał, że nie przyjmie mandatu radnego i przepraszał swoich wyborców. Zrobił to po tym, jak policja zatrzymała go, zarzucając jazdę pod wpływem alkoholu. Przyznał się do popełnionego czynu i zgodził na dobrowolne poddanie się karze. Wyrok należy jednak do sądu. Pierwsze posiedzenie w sprawie Latacza odbyło się 24 stycznia, ale wyrok nie zapadł. Na sesji Rady Miejskiej 28 stycznia złożył ślubowanie i odebrał nominację na radnego. Pisaliśmy o tym w artykule "Tak mu dopomóż Bóg?", który ukazał się 3 lutego w "GP-WO". Pytany na sesji przez jednego z radnych, dlaczego zmienił zdanie, nowo powołany radny nie odpowiedział. Mimo wielu prób, nam też nie udało się z nim porozmawiać o sprawie, nie odbierał telefonu.
*
Radny przyszedł na sesję nadzwyczajną 11 lutego. Gdy pytaliśmy, dlaczego nie odbiera telefonu i - wbrew zapowiedziom - przyjął mandat radnego, powiedział, że nie będzie nic mówił na ten temat do zakończenia sprawy w sądzie.
Najwyraźniej Latacz zmienił zdanie. Wygląda na to, że choć na policji przyznał się do jazdy samochodem pod wpływem alkoholu, przed sądem zamierza się bronić i walczyć o uniewinnienie, aby nie stracić mandatu radnego. Zgodnie z prawem może bowiem piastować tę funkcję do czasu uprawomocnienia się wyroku skazującego.
Radny uznał, że do czasu zakończenia sprawy nie będzie pobierał diety, ma być przelewana na konto oławskiego stowarzyszenia "Tęcza". W minionym tygodniu Latacz złożył w biurze rady pisemne oświadczenie w tej sprawie, nie podając uzasadnienia. Latacz nie jest członkiem żadnej komisji stałej RM, jego dieta wynosi 415 zł miesięcznie.
Do tej pory żaden radny ani burmistrz publicznie nie odciął się od zachowania kolegi z rady. Wręcz przeciwnie. Na styczniowej sesji radny Miejskiej Wincenty Marchewski, trener i wychowawca młodzieży, stanął w jego obronie. Gdy inny radny - Krzysztof Woźniak z PO, poprosił Latacza, żeby wyjaśnił na sesji, dlaczego zmienił zdanie i przyjął mandat radnego, Marchewski stwierdził, że to niestosowne pytanie i zasugerował, że Woźniakowi... brak kultury. Gdy zapytaliśmy go, co złego było w pytaniu Woźniaka, Marchewski stwierdził, że sesja to nie miejsce na takie rozmowy, a jeżeli radny chciał się czegoś dowiedzieć na ten temat, mógł zapytać Latacza po sesji albo w przerwie. Zdaniem Marchewskiego nie można nikogo osądzać ani komentować sprawy przed wyrokiem. Argument, że Latacz przyznał się do popełnionego czynu, nie przemawiał do Wincentego Marchewskiego. - Zostawmy ten temat - stwierdził.
Drugie posiedzenie Sadu Rejonowego w sprawie Mateusza Latacza ma się odbyć 23 lutego.
Wioletta Kamińska [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze