Oława
Problemy z dotacją
Na początku nic nie zapowiadało kłopotów. Siedzibą nowego przedszkola został budynek po Szkole Podstawowej nr 3 w Oławie, na Zwierzyńcu Dużym. Miasto wydzierżawiło byłą szkołę Ewie Idczak - pedagogowi i logopedzie, która jest dyrektorką przedszkola. Dzierżawi ten obiekt za symboliczną kwotę 100 zł plus podatek VAT. Właścicielka "Kredki" zaczęła remont od podstaw. Zerwano podłogi, ściany, podwieszono sufity, wstawiono nowe schody. Urząd Miejski także pomógł, wymienił okna w dwóch salach.
Opiekować się i integrować
W umowie dzierżawy, którą podpisała właścicielka "Kredki" z władzami miasta, jest zapis, że w tym budynku powinna być prowadzona działalność edukacyjno-opiekuńczo-integracyjna dla dzieci, młodzieży i dorosłych, w tym obligatoryjnie przedszkole lub punkt przedszkolny. I tak też się stało. Niepubliczne przedszkole "Kredka" rozpoczęło działalność we wrześniu. Pobyt dziecka trwa tam dziesięć godzin. Wraz z zajęciami logopedycznymi, z rytmiką, gimnastyką i językiem angielskim, kosztuje rodziców niewiele więcej niż w publicznym przedszkolu prowadzonym przez miasto. Są tam sale do zajęć grupowych i mniejsza do integracji z dziećmi niepełnosprawnymi oraz miejsca do zajęć indywidualnych (np. logopedycznych), teatralnych, rytmicznych. Przedszkole ma duży plac zabaw, dużo zieleni i wydzielony parking.
Jest problem
Wszystko zapowiadało się bardzo dobrze. Ewa Idczak wiedziała, że do końca roku będzie musiała sobie radzić sama, ze swoich środków, oraz z tego, co zapłacą rodzice. Jednak nie ukrywa, że czekała na styczeń, bo od początku roku, zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej i ustawą o systemie oświaty, na każde dziecko znajdujące się w "Kredce" należy się dotacja.
Niepubliczne przedszkole powinno otrzymywać na każde dziecko dotację z budżetu miasta, wynoszącą co najmniej 75% planowanych wydatków, ponoszonych w przedszkolach prowadzonych przez miasto.
Żeby otrzymać pieniądze, trzeba złożyć odpowiedni wniosek, najpóźniej do 30 września roku poprzedzającego rok udzielenia dotacji. Ewa Idczak złożyła odpowiednie dokumenty 27 września, wskazała w nim planowaną liczbę przedszkolaków - 70 dzieci, w tym 10 niepełnosprawnych. Do 5 każdego miesiąca należy wykazać w informacji miesięcznej faktyczną liczbę dzieci, chodzących do przedszkola. Dyrektorka "Kredki" złożyła takie pismo 4 stycznia i czekała na środki z miasta. Nie wiedziała, ile dostanie pieniędzy i w jaki sposób zostaną rozliczone, więc wysyłała pisemne prośby o określenie przysługującej jej dotacji. Otrzymała odpowiedź dopiero za trzecim razem. Była ogólna i nie zawierała żadnej kwoty.
Idczak nie kryła zaskoczenia, kiedy zobaczyła w końcu kwotę na koncie - około 11.744 zł na 41 dzieci, w tym 8 niepełnosprawnych, za które należy się większa dotacja. Z wyliczeń wychodzi, że wcale za nie nie zapłacono.
Ewa Idczak przyznaje, że czynsz jest mały, ale wyremontowanie budynku pochłonęło mnóstwo pieniędzy. Jest jeszcze wiele do zrobienia, a utrzymanie przedszkola wiąże się także z dużymi kosztami - samo ogrzewanie kosztuje kilka tysięcy złotych. Nie można także zapominać o pensjach dla pracowników. - Zresztą ta dotacja to nie są pieniądze dla mnie, lecz środki, które należą się każdemu dziecku - mówi. - Muszą być one przeznaczone dla dzieci oraz na utrzymanie personelu i budynku.
Bez subwencji
Wiceburmistrz Jerzy Hadryś twierdzi, że aby rozwiązać problem, trzeba się cofnąć do jesieni ubiegłego roku. Ewa Idczak powinna przekazać elektronicznie do 5 października bazę danych placówki do systemu informacji oświatowej (SIO), a w urzędzie tę bazę danych powinni scalić z bazami danych placówek gminnych i przesłać do kuratorium. Stamtąd te wiadomości idą dalej do Ministerstwa Edukacji Narodowej. MEN powinno przekazać subwencję oświatową (dodatek z tytułu niepełnosprawności), w tym przypadku na dzieci z przedszkola, które mają stosowne orzeczenie.
Ewa Idczak tłumaczy, że nie wypełniła elektronicznego formularza, ponieważ nie mogła, dopóki nie uzyskała wpisu do ewidencji szkół i placówek niepublicznych, bo miasto wydało jej go dopiero 18 października.
Wiceburmistrz Jerzy Hadryś odpiera zarzuty: - Z naszej strony jest wszystko w porządku. Na wydanie takiego wpisu mamy miesiąc od złożenia wniosku o dotacje, który otrzymaliśmy 27 września. Terminy, w których należy przesłać bazę danych, są ustalone przez ministerstwo, my to musieliśmy zrobić do 19 października. Jeżeli tak by się stało, dostalibyśmy już subwencję z ministerstwa na niepełnosprawne dzieci w "Kredce".
Jerzy Hadryś mówi także, że miasto nie może za żadną placówkę wprowadzać danych do SIO: - Zgodnie z obowiązującą procedurą, placówka ma obowiązek ściągnąć ze strony internetowej Ministerstwa Edukacji właściwy plik SIO, wprowadzić do niego dane, a następnie przesłać go drogą elektroniczną do organu, który dokonał wpisu placówki do ewidencji. Następnie organ, który dokonał wpisu, scala te dane z bazami danych pozostałych placówek i przesyła je, również drogą elektroniczną, do kuratorium, a ono dalej do ministerstwa. W oparciu o tak pozyskane dane, MEN oblicza wysokość subwencji należnej określonej jednostce samorządowej. W zaistniałej sytuacji w przekazanej miastu subwencji nie ma środków na dotację dla niepublicznego przedszkola "Kredka" w Oławie, nie można więc ich wypłacić. Przypomnę, że chodzi o uzupełniającą część, obliczoną na podstawie liczby dzieci niepełnosprawnych i stopnia ich niepełnosprawności. Sprawdziłem także, czy Ewa Idczak przekazała przedmiotową bazę danych do SIO i okazało się, że nie zrobiła tego do dzisiaj.
Na pytanie, co teraz w takiej sytuacji, Jerzy Hadryś odpowiada, że dwa razy w roku można występować do Ministerstwa Edukacji Narodowej z wnioskiem o refundację kosztów edukacyjnych z tytułu wzrostu zadań: - My także będziemy o to się ubiegać . Czy te koszty zostaną zrefundowane, czy nie, tego w tym momencie nie wiemy. Mam jednak nadzieję, że w w stu procentach otrzymamy pieniądze, które należą się dzieciom z "Kredki" i przekażemy placówce całą kwotę.
RIO rozstrzygnie?
Z takim obrotem sprawy nie do końca zgadzają się rodzice, którzy zorganizowali spotkanie 3 lutego. Nie rozumieją tej sytuacji. Uważają, że pieniądze należą się ich dzieciom. Są zadowoleni z pracy "Kredki". Część dzieci chodziła do innych publicznych przedszkoli, ale postanowili przenieść swoje pociechy na Zwierzyniec, uważając, że w tym przedszkolu będą się one lepiej rozwijały. - Tutaj mój synek ma naprawdę dobrą opiekę - mówi Edyta Dębicka, mama autystycznego dziecka. - Mam już doświadczenie z inną placówką w Oławie i dopiero tu tak naprawdę możemy mówić o prawdziwej integracji.
Ewa Idczak zwróciła się o opinię prawną, z której wynika, że organ gminy do końca miesiąca powinien wypłacić dotację, odpowiadającą faktycznej liczbie uczniów pełnosprawnych i niepełnosprawnych. W opinii można także przeczytać: - Uzależnienie wypłaty dotacji od wcześniejszego uzyskania na ten cel środków finansowych (subwencji) z budżetu państwa (Ministerstwa Edukacji Narodowej) jest niezgodne z prawem. Ustawodawca wprowadzając przepisy ustawy o systemie oświaty w żadnym przypadku nie zastrzegł, iż wypłata należnej dotacji może nastąpić dopiero w przypadku otrzymania przez organ gminy subwencji na realizację celów oświatowych. Omawiana dotacja dla niepublicznych przedszkoli przysługuje na każdego ucznia pod warunkiem, że osoba prowadząca niepubliczne przedszkole poda organowi właściwemu do udzielenia dotacji planowaną liczbę uczniów nie później niż do dnia 30 września roku poprzedzającego rok udzielenia. Udzielenie omawianej dotacji jest więc, po złożeniu odpowiedniego wniosku, obowiązkiem urzędu miasta lub gminy.
Ewa Idczak zwróciła się także do Regionalnej Izby Obrachunkowej o opinię i zweryfikowanie prawidłowości działań oławskiego Urzędu Miejskiego oraz zajęcie stanowiska w sprawie obowiązku wypłacenia dotacji. Teraz czeka na decyzje RIO.
Malwina Gadawa
Napisz komentarz
Komentarze