Jelcz-Laskowice
Zakłócenia na kolei
O tym, że zamiast pociągów pojadą autobusy, dojeżdżający z Jelcza-Laskowic do Wrocławia dowiedzieli się w poniedziałek rano. Zaczęło się od chaosu. Jak mówi jeden z kierowców autobusu podstawionego za pociąg o 6.20, niektórzy błąkali się zdezorientowani po dworcu. Nie wiedzieli, co zrobić - jechać podstawionym autobusem czy… pociągiem? W konsekwencji większość wybrała drugą opcję. Tylko nieliczni zdecydowali się na autobus.
Podróżujący o 6.20 mieli wybór, bo to był ostatni pociąg w tym tygodniu na trasie Jelcz-Laskowice - Wrocław i z powrotem. - Pozostałe są odwołane do 9 stycznia z powodu braku taboru, ale zastąpiono je autobusami - poinformował nas w poniedziałek 3 stycznia Andrzej Piech z Dolnośląskich Przewozów Regionalnych.
O zmianach nie uprzedzono podróżujących koleją. Dlaczego? Dyrektor Piech powiedział, że może jedynie przeprosić. Dojeżdżający pociągami do pracy i szkoły są niezadowoleni ze zmian. Według nich autobusy poranne i popołudniowe będą przepełnione. - Bywały już takie zamiany i pamiętam, że z trudem wszyscy mieścili się w jednym autobusie - mówi Piotrek, który dojeżdża pociągiem na uczelnię. - Jest jeszcze jeden problem. W godzinach szczytu trudno dojechać autobusem na czas, bo stoi w ulicznych korkach. Z tego powodu wielu podróżnych przesiada się z autobusu czy samochodu do pociągu.
W poniedziałek mieszkańcy Jelcza-Laskowic interweniowali w tej sprawie u burmistrza miasta i gminy Jelcz-Laskowice. Wiceburmistrz Robert Walkowiak twierdzi, że władz miasta też nie poinformowano o zmianach w transporcie, a problem zgłosili mieszkańcy, prosząc o pomoc. - Od razu, to jest 3 stycznia, napisaliśmy w tej sprawie e-maile i wysłaliśmy pisma do przewozów kolejowych oraz marszałka województwa dolnośląskiego - mówi Walkowiak. - Ze względu na utrudnienia, o których mówią pasażerowie, chcemy, aby przywrócono przynajmniej dwa ranne i popołudniowe pociągi, z których korzysta największa liczba mieszkańców naszego miasta. Wstępnie obiecano, że w miejsce pociągów będą podstawiane dwa, a nawet trzy autobusy, tak by wszyscy pasażerowie mogli dotrzeć do celu.
3 stycznia za każdy pociąg zaplanowany w rozkładzie jazdy podstawiono autobus. Jeden z porannych kursów do Wrocławia miał 15-minutowe opóźnienie. - Zapewne dużo gorzej będzie w godzinach popołudniowych - stwierdził kierowca autobusu. - Po godzinie 15.00 na ulicach jest duży ruch, zwłaszcza w mieście. Tworzą się korki. Opóźnienie może być nawet półgodzinne.
To nie koniec problemów. W rozmowie z nami Andrzej Piech poinformował, że w kolejnych dniach autobusy zastąpią prawdopodobnie tylko niektóre pociągi. Reszta nie pojedzie i zastępstwa za nie też nie będzie. W poniedziałkowe południe nie umiał nam powiedzieć, które pociągi zastąpi komunikacja autobusowa: - Nie wiem, może pod koniec dnia będę miał więcej informacji na ten temat…
Tekst i fot.:
Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze