Oława
Wyjątkowi ludzie
Tydzień temu pisaliśmy o rodzinie Adamowiczów, która nie wierzyła w cuda i ludzi. Ich wigilijna kolacja niczym nie miała się różnić od innych dni w roku, jednak wszystko się zmieniło za sprawą osób, które po przeczytaniu tekstu postanowiły pomóc. Tym samym udowodnić, że święta Bożego Narodzenia to magiczny okres, w którym wszystko się zdarza, a każde życzenie może się spełnić. Oni spełnili życzenie Adamowiczów o prawdziwych świętach, o których do tej pory nie było mowy.
Wigilia nie dla nich
Jeszcze 23 grudnia rano Ewa i Adam myśleli, że spędzą wigilijny wieczór jak każdy inny w roku. Usiądą do kolacji z córką, zjedzą jakiś posiłek i pójdą spać. Adam mówi, że kupił na tę okazję kawałek szynki, żeby chociaż to było na talerzach. Są w ciężkiej sytuacji życiowej. Mają po 60 lat i kilkunastoletnią córkę z porażeniem mózgowym i padaczką.
Utrzymują się z rent i zasiłku pielęgnacyjnego córki. To musi wystarczyć na koszty leczenia wszystkich domowników i podstawowe opłaty związane z mieszkaniem. Adam cierpi na cukrzycę i ma chore serce, a Ewa także choruje, ostatnio ponad dwa miesiące spędziła w szpitalu, przeszła dwie operacje.
Mimo tego, że sami są chorzy, robią wszystko, co mogą, aby jak najlepiej opiekować się niepełnosprawną Magdą, która wymaga stałej kontroli. Kochają ją ponad życie, to ich oczko w głowie.
Magia świąt i ludzi
Nasi czytelnicy, kiedy przeczytali artykuł o rodzinie Adamowiczów, wzruszyli się ich losem i natychmiast postanowili pomóc. Wśród nich było wielu ofiarodawców, którzy pragną pozostać anonimowi. Przekazali kosze z jedzeniem, upominkami i słodyczami, ubrania, ozdoby na choinkę, artykuły higieniczne, a nawet pieniądze. Pani Kasia mówi, że już dawno chciała komuś pomóc, tylko nie wiedziała komu. Jak przeczytała artykuł wiedziała, że to odpowiednia rodzina. Bożena i Zbigniew, także wzruszeni losem rodziny, postanowili im przygotować prawdziwe święta. Adamowiczowie dostali żywą choinkę, ozdoby na nią, wędliny, słodycze, owoce, ciasta, a nawet karpie gotowe do smażenia. Nie zapomniano o Magdzie - otrzymała ogromnego misia, który bardzo jej się spodobał. Ewa mówi, że pewnie teraz będzie to ulubiona maskotka córki.
Państwu Adamowiczom brakowało słów, żeby wyrazić swoją radość z takiej pomocy, której nigdy się nie spodziewali.
- Jesteśmy w szoku - mówi ze łzami w oczach Adam. - Jak ja się teraz odwdzięczę tym wszystkim ludziom? Tylu pięknych rzeczy na raz nigdy u nas nie było. Chciałbym podziękować za pomoc wszystkim, także anonimowym ofiarodawcom. Dzięki nim święta będą wspaniałe i uwierzyłem, że cuda naprawdę się zdarzają.
Tekst i fot.: Malwina Gadawa
[email protected]
*
Imiona i nazwisko rodziny zostały zmienione na jej prośbę
Napisz komentarz
Komentarze