Siedlce
Gancarz chce odszkodowania
Gancarz podliczył swoje straty - wyszło 24 tys. zł. Nie jest dla niego do końca jasne, kto stał za akcją. Dlatego domaga się po 12 tys. zł od wójta oraz Józefa Hołyńskiego. Gdyby jego żądania nie zostały spełnione, zapowiada sprawę sądową. - Zajmiemy stanowisko po zapoznaniu się z pismem od pana Gancarza - dyplomatycznie odpowiada Zbigniew Pryjda. - Ha, ha, ha, on chyba kampanię chce mi zrobić - śmieje się Józef Hołyński. - Ode mnie nie dostanie ani grosza.
Kto winny?
W niedzielę 30 maja opadła już pierwsza fala powodziowa. Gancarz w drodze na swoje pole spostrzegł traktor ze spółdzielni w Godzikowicach, przepompowujący wodę za wał. Próbował przepędzić traktorzystę, dzwonił po policję, wreszcie spotkał się z Hołyńskim. Gdy opowiada o tamtych wydarzeniach, burzy się w nim krew: - Śmiał mi się w twarz! Mówił, że to sztab mu kazał. Ja bym się wstydził zrobić coś takiego sąsiadowi. Straciłem przez skażoną wodę sześć hektarów rzepaku, na kwotę 24 tysięcy złotych.
Przepompowanie trwało cztery doby. Gancarz próbuje teraz uzyskać odszkodowanie za utracone uprawy. Swoje roszczenia kieruje także do Urzędu Gminy w Oławie. W rozmowie z wicewójtem Pryjdą miał usłyszeć pytanie, czy ma dowody na to, że akcję zlecił sztab kryzysowy?
Oprócz ciągnika ze spółdzielni w Godzikowicach, w akcji brały udział jednostki straży pożarnej. Kto je tam skierował? - Dostaliśmy dyspozycję od komendanta powiatowego Stefana Łabowskiego - mówi naczelnik OSP w Siedlcach, Mariusz Madejski. - I wcale nie przepompowywaliśmy na pole Gancarza, tylko do rowu.
Pisma z żądaniami rekompensaty są już w Urzędzie Gminy i u Hołyńskiego. Zbigniew Pryjda zapowiada, że w najbliższych dniach zajmie stanowisko w tej sprawie.
Na zlecenie sztabu
Hołyński decyzję już podjął. Zdecydowanie odmawia wypłaty odszkodowania.
- To jest śmieszne - wzdycha.
- Gancarz chyba chce mi zrobić kampanię wyborczą, tylko trzeba mu uświadomić, że ja startuję z miasta, bo to chyba też mu się pomyliło.
Rolnik z Godzinowic rzeczywiście zarzuca przewodniczącemu Rady Powiatu dwulicowość: - On powinien świecić przykładem, a takie świństwa robi - żeby przepompowywać wodę ze swojego pola na pole sąsiada!
A Hołyński na to: - Podstawiłem tam sprzęt i pompy na zlecenie wójta i sztabu kryzysowego. Przecież oprócz mnie działały jednostki straży pożarnej. Była to decyzja podjęta na prośbę mieszkańców Siedlec. Woda podchodziła już rowami do dwóch zabudowań. To nieprawda, że przepompowywałem ze swojego pola, sam wówczas straciłem niemal 100 hektarów. Pompowaliśmy z rowu zza wału i wcale nie na pole Gancarza, tylko na rozlewisko, które się utworzyło. Mam na to dokumentację fotograficzną. Po kilku dniach przyszła druga fala i to ona zalała Gancarza. Tak się wtedy poświęcałem i oto jaki teraz medal dostaję...
Xawery Piśniak
[email protected]
Fot.: arch. Tomasza Gancarza
Napisz komentarz
Komentarze