Gmina Oława
Spotkanie
z wojewodą
Na to spotkanie mieszkańcy czekali kilka miesięcy. Wojewoda obiecał swój przyjazd podczas czerwcowej wizyty w Jelczu-Laskowicach. Potem sołtys Witold Kuriata przypominał o tym zobowiązaniu, padały kolejne terminy, wreszcie Rafał Jurkowlaniec znalazł czas by dotrzeć do Starego Górnika.
Mieszkańcy przygotowali się starannie. Na początku zebrania zaprezentowali slajdy, przypominające o ich oczekiwaniach względem władz i najważniejszych problemach, jak choćby niejasny status prawny obszaru zalewowego. Pokazano filmy i zdjęcia z powodzi w 1997 i 2010 roku.
Chcą ziemi skarbu państwa
Po prezentacji rozpoczęło się zgłaszanie problemów. Wiele głosów dotyczyło sporu o status prawny terenu zalewowego, były skargi na komisje szacujące straty powodziowe i zarzuty wobec Jurkowlańca, że odpowiada za zalanie obu miejscowości.
Waldemar Czyżewski jako pierwszy poruszył temat przesiedlenia: - O czym my tu rozmawiamy? Naprawa wałów nic nie przyniesie. Przyjdzie większa woda i znów się przeleje. Czy nie lepiej jest przesiedlić ludzi?
Wsparła go Bożena Czyżewska: - Wojewoda, jako pełnomocnik, może nam przekazać ziemie skarbu państwa. A u nas w powiecie ich nie brakuje. Kto chce się przenieść, proszę bardzo, dostaje tyle samo ziemi w Polwicy. Nas by to satysfakcjonowało.
Dyskusja pokazała, że zwolennicy przesiedlenia znajdują się zarówno po stronie mieszkańców, jak i urzędników. - Do państwa należy decyzja czy tu zostajecie, czy chcecie się przesiedlić - mówiła Joanna Gustowska, dyrektor Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Każde zalanie przez powódź powoduje olbrzymie straty materialne i urazy psychiczne. Remont wałów nie daje 100% zabezpieczenia - jeżeli podejmiecie decyzję opuszczenia tych terenów, będziecie mieli gwarancje, że nie zostaniecie już zalani.
Sołtys Starego Górnika Witold Kuriata poruszył dwie ważne kwestie - czy przesiedlenie będzie obowiązywało wszystkich mieszkańców, czy będzie możliwe, mimo niewyrażenia zgody przez niektórych? Drugim punktem była kwestia oszacowania wartości domostw.
Rafał Jurkowlaniec wypowiadał się bardzo ostrożnie, niczego nie przesądzał i podkreślał, że rozpoczyna się pewien proces konsultacji. Zapowiadał następne spotkania ze społecznością Starego Górnika i Starego Otoku. Prosił o przygotowanie listy osób gotowych do przeniesienia się z terenów zalewowych. Wypowiedział się jednak przeciw wariantowi pasywnemu, a więc ograniczaniu się do wypłaty odszkodowań. Podobnie jak dyrektor Gustowska optował za decyzją odważną, która definitywnie rozwiązałaby problem. Podawał przykłady innych miejscowości, gdzie udało się doprowadzić do przesiedlenia. Ocenieniem wartości nieruchomości zajmowali się tam niezależni rzeczoznawcy, wyłonieni wskutek porozumienia stowarzyszenia mieszkańców i władz samorządowych.
Polder czy nie polder?
Na zebraniu wiele miejsca poświęcono nieuregulowanemu statusowi prawnemu terenów zalewowych. Dla wojewody i starostwa jest to polder, ale dla gminy już nie. W dokumentach wojewódzkiego planu zagospodarowania przestrzennego jest zaznaczony jako polder, a w gminnym planie - nie. Kwestia ma ogromne znaczenie, bo jeśli teren Starego Górnika i Starego Otoku jest polderem zalewowym, rolnikom przysługują zwolnienia od podatku oraz odszkodowania. Tylko, że też nie ma zgody, w jakiej wysokości. Zabierający głos na zebraniu domagali się 100% odszkodowań, jeżeli obszar jest polderem zalewowym - dyrektor Gustowska twierdziła, że samo uznanie terenu za polder nie gwarantuje 100% odszkodowania. Jej zdaniem przysługuje ono wtedy, gdy woda zajmie grunty na stałe. Podsumowując ten wątek dyskusji wojewoda zapowiedział, że jego pracownicy przygotują ekspertyzę na temat statusu prawnego terenów zalewowych - czy mają charakter polderu, czy nie.
Skargi na GOPS
Ostatnim tematem, któremu poświęcono wiele czasu, były odszkodowania powodziowe. Mieszkańcy skarżyli się, że mimo oczywistych strat, nie otrzymali odpowiedniej rekompensaty. Podawano przykład Jelcza-Laskowic, gdzie - ich zdaniem - proces wypłaty odszkodowań przebiegał znacznie sprawniej. - Jestem porażony niekompetencją pań z GOPS-u - grzmiał Witold Kuriata. - W Jelczu-Laskowicach burmistrz nie bronił tych pieniędzy jak pies ogrodnika. Napisaliśmy odwołanie do SKO, ale na razie jest bez odpowiedzi. Rozważamy podanie gminy do sądu...
W odpowiedzi Jurkowlaniec wsparł mieszkańców: - Rolą samorządu jest zweryfikowanie szkód i wypłacenie pieniędzy. Może pewne rzeczy są traktowane zbyt restrykcyjnie? Zachęcam samorządy do jak najbardziej elastycznych metod współpracy z powodzianami, a państwa do wywierania presji na swoich przedstawicieli.
Wicewójt Zbigniew Pryjda zapowiedział omówienie spraw, dotyczących gminy, na zebraniach wiejskich z udziałem pracowników GOPS-u.
Tekst i fot.:
Xawery Piśniak
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze