Oława
Zlikwidują piaskownice?
Mieszkanka bloku przy ulicy Wrocławskiej poprosiła nas o pomoc. Jej dwuletnia córeczka zachorowała po zabawie w piaskownicy. Na buzi pojawił się liszaj paciorkowaty. Dokarmiane w pobliżu podwórka koty zrobiły z piaskownicy wielką kuwetę, która stała się siedliskiem bakterii.
- W upalne dni nie można było tam wysiedzieć, odrzucał odór kocich odchodów - mówi Dorota. - Nie zdawałam sobie sprawy, co jeszcze oprócz smrodu skrywa ten piasek.
Na twarzy dziecka pojawiła się ropiejąca rana. Trzeba było działać błyskawicznie. Dziewczynka dostała antybiotyk i po kilku dniach choroba powoli ustępowała. Matka uspokoiła się, ale wiedziała, że piasek wciąż jest brudny, a przyzwyczajone do regularnego dokarmiania koty nie znikną. Prosiła kocich miłośników o rozsądek. Za każdym razem słyszała, że jest bez serca, bo zwierzęta są głodne. Tłumaczyła, że to zagrożenie. - Kocham koty i rozumiem, że trzeba im pomagać zimą, kiedy nie potrafią znaleźć pożywienia - mówi. - Latem jednak przede wszystkim trzeba myśleć o bezbronnych dzieciach.
Od sąsiadki, usłyszała: - Mojej córeczce też coś zrobiło się na buzi.
Dorota poruszyła sprawę na forum Urzędu Miejskiego. Odpowiedział jej tylko jeden mieszkaniec. - Już dawno pisałem na forum, że w piaskownicach, na trawnikach i chodnikach załatwiają się psy, ale też i koty. Szkoda, że tego problemu nie zauważa oławski sanepid i nie alarmuje odpowiednich służb, w celu wyegzekwowania od właścicieli czworonogów właściwego zachowania i przestrzegania podstawowych zasad higieny. (...) Potwierdza się zasada, że Polak mądry po szkodzie. Co do bezpańskich psów i kotów: trzeba wyłapać wszystkie wałęsające się czworonogi i zrobić to, co nakazuje rozsądek weterynaryjny. Władze Oławy powinny wreszcie wyegzekwować od Policji i Straży Miejskiej bezwzględne przestrzeganie prawa przez właścicieli psów i kotów. Każdy przypadek łamania prawa powinien być surowo, bardzo surowo karany. Prawo powinno być prawem. Jeżeli nasze władze porządkowe nie potrafią wyegzekwować przestrzegania prawa, to może trzeba poprosić niemiecką policję o przysłanie pięciu policjantów na 3 miesiące do zrobienia porządku w Oławie...
Kiedy Dorota napisała o problemie na stronie UM, urzędnicy z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej zlecili ponowną wymianę piasku na placu zabaw przy ulicy Wrocławskiej. Piasek posiada atest Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu i w nim maluchy mogą bawić się bezpiecznie. Jednak wszyscy wiedzą, że to rozwiązanie góra na jeden dzień... - Wymiana nie daje gwarancji, czy w krótkim czasie piasek nie zostanie ponownie skażony przez czworonogi, nie tylko bezpańskie - tłumaczy Renata Romanowska z WGKMiOŚ.
Dorota retorycznie pyta, co robić? Mieszkańcy Nowego Otoku, żeby chronić swoje dzieci, założyli siatkę na piaskownicę. Kiedy kończy się zabawa, zasłaniają piasek. W sprzedaży są też specjalne plandeki.
- Założenie siatki czy plandeki rodzi kolejny problem: kto i kiedy miałby odsłaniać i zasłaniać piaskownice? - pyta Renata Romanowska. - Z podwórka i piaskownic korzystają przecież nie tylko maluchy pod nadzorem rodziców, ale także dzieci starsze. Czy zatem można liczyć na to, że po zabawie zabezpieczą piaskownicę, aby przypadkowy czworonóg nie odwiedził jej gdy będzie odsłonięta? Ponadto kto zagwarantuje, że taka osłona nie będzie w krótkim czasie zniszczona? Trudno winić dzieci, czy rodziców, że ich pociechy podczas zabawy nie przestrzegają zasad higieny i często biorą do buzi zabrudzone rączki, albo dotykają twarzy. Jest to raczej nierealne, o czym wie każda matka.
Zastanowić się należy, czy jedynym radykalnym rozwiązaniem może być likwidacja piaskownic na terenach komunalnych. To pozbawi dzieci możliwości zabawy na piasku, ale przynajmniej uchroni je przed zarażeniem.
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze