Drzemlikowice
Pokaz pantomimy
Przez tydzień 36 uczestników z Polski oraz z Niemiec, Szwajcarii, Białorusi, a nawet Stanów Zjednoczonych, gościło w starym młynie u Józefa Markockiego - dyrektora Teatru Formy, który jest organizatorem warsztatów.
Trening bez słów
Tygodniowe warsztaty składały się z trzech bloków tematycznych. Technik pantomimicznych oraz plastyki uczył mimów Józef Markocki. W zajęciach wykorzystywał elementy z zakresu klasycznej pantomimy, baletu, współczesnych technik pantomimicznych i elementarnych zadań aktorskich. W ćwiczeniach opierał się także na tańcu butoh, technikach relaksacyjnych, body language i z zakresu świadomości ciała.
Trening o nazwie “Tańce zwierząt” prowadził Sława Inozemcew z Białorusi, twórca teatru plastycznego “InZhest”. W swoich warsztatach wykorzystuje on specyficzny rodzaj ćwiczeń, oparty na metodach psychofizycznego treningu aktorów i tancerzy. Zajęcia z akrobatyki tanecznej prowadziła Lisa Pfoh z Niemiec, artystka-gimnastyczka taneczna, wykładająca w berlińskiej szkole pantomimy i tańca.
Uczestnicy warsztatów oglądali także cykl projekcji audiowizualnych (animacje, rejestracje spektakli, sposoby pracy wielu znanych artystów) oraz prezentacje filmów, dotyczących pantomimy. Warsztatom patronował wójt gminy Oława.
Magiczne miejsce
Osiemnastoletnia Julia nigdy wcześniej nie miała do czynienia z pantomimą, ale zobaczyła ogłoszenia i postanowiła spróbować. Dla niej to fantastyczna przygoda. Dzięki warsztatom nabrała świadomości ciała, nauczyła się nim bardziej operować.
Dariusz Wieteska i Ula Zawadzka także po raz pierwszy mieli kontakt z pantomimą. On skończył studia aktorskie w Warszawie, ona jest na ostatnim roku. Postanowili przyjechać do Drzemlikowic, żeby poznać nową technikę wyrażania siebie i emocji. Są pewni, że przyda im się to w życiu zawodowym. - Dla nas to była także świetna okazja do podszlifowania języka angielskiego - mówią. - Pracując w międzynarodowej grupie, rozmawiamy ze sobą tylko po angielsku. Zajęcia bardzo nam się podobały. Mamy większą świadomość plastyczności swojego ciała. Będziemy wykorzystywać nowe umiejętności w życiu zawodowym. Świetnie nam się tutaj pracowało. Drzemlikowice to magiczne miejsce klimatyczne, z którego płynie dobra energia. Dariusz i Ula byli zaskoczeni tak dobrym przyjęciem przez mieszkańców. - Kiedy chodziliśmy na spacery, dzieci się do nas uśmiechały, podchodziły i rozmawiały. Widać, że mieszkańców interesuje to, co tutaj robi Józef Markocki, dopytywali się, kiedy będzie spektakl.
Sztuka o zachodzie słońca
Mieszkańcy czekają cały rok na spektakl, kończący warsztaty. Przez kilka edycji zdążyli się oswoić z uczestnikami, którzy chodzą po wiosce i lesie, medytując podczas porannych spacerów. Dla nich to jest teraz codzienność, coś naturalnego. Józef Markocki ze swoimi artystami wkomponował się już w życie wioski.
7 sierpnia przed godziną 19.00, przy starym młynie, w sadzie pełnym jabłoni zaczyna powoli gromadzić się publiczność. Kiedy każdy zdążył już zająć sobie miejsce na widowni, gospodarz obiektu powiedział, że nie będzie tak łatwo, a publiczność, zanim obejrzy finałową scenę w sadzie, będzie musiała się przejść.
Spektakl rozpoczyna mężczyzna na rowerze, który śpiewając “Kiedy ranne wstają zorze…”, prowadzi orszak przez wieś. Tak zaczyna się magiczna “Opowieść z Dreamlandu”, podzielona na kilka z scen. W świetle zachodzącego słońca mieszkańcy Drzemlikowic oraz pobliskich miejscowości oglądali zaskakujące sceny z życia mieszkańców. Za każdym razem aktorzy, czy to z ruin stodoły, stogu siana, z drzewa czy z wody, pojawiają się niespodziewanie, prezentując to, czego nauczyli się w czasie tygodniowych warsztatów. Publiczność jest w samym centrum akcji, przenosi się z miejsca na miejsce, spaceruje po wsi, chcąc nadążyć za aktorami. Niesamowite wrażenie robią popisy akrobatyczne na linie, także ogromna ryba wynurzająca się z wody oraz dwugłowy smok, ziejący ogniem. Atmosfery dopełnia muzyka, grana na żywo przez Sambora Dudzińskiego, przy użyciu różnych dziwnych instrumentów. Publiczność na koniec wraca do sadu Markockiego, aby tam obejrzeć finałową scenę pt. “Karnawał życia” i zanurzyć się w świecie sztuki.
Kolejna taka okazja - podczas następnych warsztatów. Na taki spektakl niektórzy będą czekali cały rok.
Tekst i fot.:
Malwina Gadawa
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze