Piekary
Zignorowali sprawę
- W naszej miejscowości dzieje się coś nieprawdopodobnego, zamurowują wiatę przystankową, która stała w tym miejscu od lat. Z taką informacją zadzwonił do redakcji kilka dni temu mieszkaniec Piekar. - Nikt się tym nie interesuje, więc może gazeta?
- To nie do pomyślenia, tak nie można, gdzie są władze gminy?! - grzmiał kobiecy głos w słuchawce. - Zamurowali wiatę przystankową, od kilku dni dzieci mokną, czekając na szkolny autobus i nikt nic z tym nie robi! Nikogo to nie obchodzi? Przecież chodzi o dzieci!
Metalowa wiata stała od lat na tej posesji przy ulicy Głównej. Parę lat temu zmienił się właściciel parceli. 7 maja zagrodzono wejście do wiaty wysokim murem, co zirytowało mieszkańców.
- Temat wiaty miał być omawiany na zebraniu wiejskim 18 kwietnia - mówi Benedykt Lorenc, sołtys Piekar. - O zorganizowanie spotkania z mieszkańcami w tej sprawie prosił mnie właściciel działki, na której stoi wiata. Informowałem o tym mieszkańców, ale nikt nie wykazał zainteresowania. Na zebranie przyszli tylko wiceburmistrz Tomasz Kołodziej, członkowie rodziny właściciela posesji i ja. Nikt inny, a teraz jest problem. Z tego, co wiem, właściciel działki chciał zaproponować mieszkańcom budowę nowej, murowanej wiaty.
Tomasz Kołodziej przyznaje, że był na kwietniowym zebraniu w Piekarach, gdzie dowiedział się o możliwości zamurowania wiaty. Twierdzi, że chciał się spotkać z właścicielem działki w tej sprawie i taką informację przekazał członkom jego rodziny. Czekał na sygnał o spotkaniu, ale się nie doczekał. Nie próbował kontaktować się z posiadaczem posesji do czasu, gdy o sprawie zrobiło się głośno.
Nikt nie był zainteresowany
Jacek Strachota, właściciel posesji, na której stoi wiata, mówi, że ma zgodę na postawienie płotu i zrealizował swoje zamierzenie. Ogrodził posesję murem, by ograniczyć uliczny hałas. Wiata stoi na jego nieruchomości, a każdy ma prawo robić na swojej posesji to, na co ma ochotę - oczywiście zgodnie z obowiązującym prawem. Strachota twierdzi, że wiata stanowiła dla mieszkańców „wrażliwy punkt”, ale nie ze względu na dzieci, które mokną na deszczu.
- Biorąc pod uwagę powierzchnię tej wiaty, dzieci nie miały możliwości zmieścić się pod nią i z niej nie korzystały - mówi Strachota. - Na podstawie trzyletnich obserwacji, bo tyle tu mieszkam, stwierdzam, że wiata stanowiła miejsce pielgrzymek okolicznej młodzieży, która przesiadywała tam wieczorami i zostawiała po sobie śmietnik, który lądował na naszej posesji - papiery, kartony, puszki itp. To przeszkadzało również sąsiadom. Poza tym zbliża się sezon letni i wyjazdy do domków letniskowych. Okazuje się, że przystanek jest dobrym miejscem na wyrzucanie śmieci, które po każdym weekendzie fruwały po naszej posesji. Kolejny problem to brak publicznych toalet. Dużo osób właśnie tak traktowało tę wiatę.
Jacek Strachota tłumaczy, że budowa ogrodzenia trwała dwa miesiące. W tym czasie był u sołtysa i mówił mu o zamiarze ogrodzenia terenu. Radził się też w sprawie wiaty, która - jak się okazało - jest samowolą budowlaną. - Miła pani w Urzędzie Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice poinformowała mnie, że przystanek znajduje się przy drodze powiatowej i to powiat odpowiada za wszelkie problemy z przystankami. Dała mi numer telefonu do Powiatowego Zarządu Drogowego. Tam powiedziano mi, że wiata stoi na prywatnej posesji i ich to nie interesuje, bo nie jest ich własnością. Wobec tego poprosiłem sołtysa o zorganizowanie zebrania z mieszkańcami w tej sprawie. Zorganizował, jednak nie mogłem osobiście wziąć udziału, ale byli tam członkowie mojej rodziny - mama i syn. Mieli przedstawić mieszkańcom problem i wspólnie zastanowić się nad rozwiązaniem. Byłem gotowy sfinansować i wybudować nową murowaną, może wspólnymi siłami, w miejscu metalowej wiaty. Nikt z wioski nie przyszedł jednak na zebranie. Nie wykazano nawet woli rozmowy na ten temat. Nikt nie znalazł czasu, by powiedzieć, co o tym wszystkim myśli. W tej sytuacji uznałem sprawę za zamkniętą.
Jacek Strachota twierdzi, że nic nie jest wieczne i jeżeli ktoś zdecyduje, że wiata ma nadal stać w tym miejscu, nie będzie się sprzeciwiał. Uważa jednak, że on i jego rodzina zostali zlekceważeni przez mieszkańców Piekar, którzy zasłaniają się interesem dziećmi.
Zapytany o to, co dalej z wiatą, wiceburmistrz Tomasz Kołodziej poinformował, że jeszcze w maju nowa, przezroczysta wiata stanie w Piekarach, prawdopodobnie przy świetlicy.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze