OŁAWA
Powódź
20 maja od godzin popołudniowych przy moście na Odrze zbierało się coraz więcej mieszkańców. Niektórzy chcieli tylko popatrzeć, spotkać się ze znajomymi, porozmawiać, posłuchać nowych wieści i plotek. Byli też tacy, który przyszli z chęcią pomagania przy umacnianiu wałów. Policja, straż miejska i strażacy pilnowali, żeby nie przekraczać otaśmowanych obszarów, gdzie ze studzienek burzowych wybijała woda. Przy starej rzeźni przygotowano piach i worki, ale nie wyznaczono nikogo do kierowania akcją.
Do worków!
Około godziny 14.00 po drugiej stronie Odry - na ul. Nadbrzeżnej - pojawiły się wywrotki z piachem. Spod rzeźni widać było, że mieszkańcy Zaodrza ruszyli do walki z wodą. - Sypiemy piach do worków - zadecydował strażak, który do tej pory pilnował, aby nie chodzić obok przeciekających studzienek. Niewielu go posłuchało. Głównie dzieci i młodzież. Do godziny 17.00 przy piaskowej górce pracowała garstka osób. Udało się zapełnić kilkadziesiąt worków. Zbyt ciężkich, żeby nosić je kilkadziesiąt metrów na wały. Dorośli włączyli się do akcji po 19.00 - załadowali bagażnik passata pełnymi workami i pojechali umacniać… dom właściciela samochodu. - Mamy na to pozwolenie! - krzyknęli przy odjeździe.
Pospolite ruszenie
Na nawoływania do pomocy przy noszeniu worków zareagowali głównie młodzi ludzie, nawet dzieci. Dla niektórych była to dobra zabawa. Zdjęcia z telefonów komórkowych na pewno trafią na „Naszą-klasę”. Pracowali ciężko i ofiarnie. Rowery służyły za ciężarówki, bo wciąż brakowało silnych rąk do noszenia. Starsi patrzyli na wodę, spekulowali czy się przeleje. Chwalono młodzież za poświęcenie. - Niech pan ustawi ludzi w rządku, żeby podawali sobie worki z rąk do rąk od rzeźni aż po most - krzyczał do policjanta młody mężczyzna, dodając, że kilka osób nie zdoła uratować Oławy. - Ja takich rzeczy nie mogę robić! - odpowiedział policjant. - Pan wie, co to za odpowiedzialność, jakby się komuś coś stało, jak zaleje nas wszystkich?!?
Komendant Straży Miejskiej Jerzy Narolski w rozmowie telefonicznej wyraził zdziwienie, że ktoś w ogóle sypie worki i układa je na wale. Jego zdaniem nie było tam takiej potrzeby. Akurat obok przejeżdżał samochód Straży Miejskiej: - Osoby chętne do pomocy, proszone są stawić się na ulicy Bażantowej 47. To za Odrą należało pomóc.
Żeby rozładować panikę
Akcją napełniania i układania worków na Rybackiej nie kierował nikt kompetentny. - Przy moście na Odrze mieszkańcy spontanicznie się zorganizowali i układali worki - mówi sekretarz miasta Ewa Szczepanik. Okazało się, że worki były niewystarczająco napełniane (nie mogły być cięższe, bo nosiły je dzieci) i źle układane. W razie przelania się wody niewiele by pomogły.
- Nie było potrzeby układania worków na Rybackiej. Akurat ta część wałów była bezpieczna - mówi pani sekretarz. Twierdzi ona również, że spontanicznej akcji nie przerwano, bo rozładowywała ona emocje wśród zgromadzonych przy moście ludzi. - Worki zgromadzone na wałach przy rzeźni, przeznaczone były jako rezerwa dla obszarów zagrożonych - uzupełnia burmistrz Franciszek Październik.
Kryspin Matusewicz
Fot.: www.fotohq.com.pl
Napisz komentarz
Komentarze