- Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku byłeś zawodnikiem MKS Oława, ale od lipca trenowałeś już w Zagłębiu Lubin. Dla wielu kibiców było to zaskoczenie, choć wszyscy zdawali sobie sprawę, że taki talent prędzej czy później opuści Oławę. Prezes Jerzy Woźniak twierdzi, że klub stracił finansowo na twoim odejściu...
Reklama
Z oławianinem Konradem Forencem, który od lipca 2009 jest zawodnikiem Zagłębia Lubin i członkiem kadry narodowej U-18 i U-19 - rozmawia Jacek Polasz
- Wydaje mi się, że postąpiłem słusznie, chcąc się dalej rozwijać. W Oławie dobrze mi się współpracowało z trenerem bramkarzy Januszem Jedynakiem, któremu wiele zawdzięczam. Postanowiłem jednak zrobić krok do przodu i grać w klubie, który daje mi większe szanse rozwoju. Zawodnicy Zagłębia dobrze mnie przyjęli, a ówczesny trener bramkarzy Jędrzej Kędziora powoli wprowadzał mnie do pierwszej drużyny seniorów. Obecnie pracuję z trenerem Krzysztofem Koszarskim.
- A jak to jest z tą stratą finansową, którą ponoć poniósł oławski klub po twoim odejściu?
- Takie rzeczy mnie nie interesują. To jest sprawa między dwoma klubami, jak się dogadały. Do 30 czerwca byłem zawodnikiem MKS Oława, a od 1 lipca trenowałem z Zagłębiem.
- Czy to było załatwiane bez wiedzy prezesa Woźniaka?
- Nie. Klub o wszystkim wiedział. Podpisałem umowę w Lubinie, a MKS otrzymał oficjalne pismo od Zagłębia, że przechodzę do tego klubu.
- Pod koniec ubiegłego sezonu mówiło się o twoim przejściu do Śląska Wrocław. Ponoć prezes Woźniak podpisał nawet wstępną umowę...
- Działacze Śląska zaczęli ze mną rozmawiać dopiero w końcówce sezonu, a wcześniej w lutym i w marcu byłem na testach w Lubinie. Zagłębie jako pierwsze złożyło mi propozycję, a o Śląsku słyszałem tylko, że mnie obserwują. Nikt oficjalnie mi nie przekazał, że Śląsk jest mną zainteresowany.
- Czyli prezes Woźniak nie poinformował cię o prowadzonych rozmowach ze Śląskiem?
- Pod koniec sezonu, gdy nie chciałem podpisać umowy z MKS-em, to prezes Woźniak wspomniał, że jest zainteresowany Śląsk. Wówczas miałem już inne plany, zgodne z wolą moich rodziców.
- Wcześniej mówiło się, że obserwują cię “skauci” z różnych klubów ekstraklasy. Wiedziałeś o tym, czy to były tylko jakieś wymysły?
- Oficjalnie nikt ze mną o tym nie rozmawiał. Dopiero pod koniec sezonu rozmawiałem wstępnie z działaczami kilku klubów, ale bez konkretów.
- Przed nowym sezonem pojawiłeś się w ogólnopolskich skarbach kibica w kadrze seniorów Zagłębia. Jednak jesienią nie zdołałeś się przebić do drużyny, prowadzonej przez trenera Franciszka Smudę. Czy miałeś szansę zagrać jesienią w ekstraklasie?
- Ciężką pracą można osiągnąć wszystko, co się chce. Tak młodemu zawodnikowi jak ja, nie daje się możliwości występowania w ekstraklasie, w której grają przeważnie doświadczeni bramkarze. Jeżeli zdrowie i szczęście dopisze, to chyba otrzymam taką szansę.
- Grałeś jesienią głównie w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Ile meczów tam rozegrałeś?
- Broniłem w pięciu meczach, a sześciokrotnie byłem w kadrze meczowej.
- Nie grałeś więc jesienią zbyt często w ME, lecz to wystarczyło, aby uznano cię za najlepszego bramkarza rundy jesiennej w tych rozgrywkach...
- Eksperci stacji Orange Sport, która transmitowała rozgrywki Młodej Ekstraklasy, wybrali mnie do jedenastki rundy jesiennej. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Myślałem najpierw, że to jest żart, bo informację przekazali mi koledzy z drużyny. To wyróżnienie dało mi większą motywację do dalszej pracy. Grałem tylko w jednym meczu, transmitowanym przez Orange Sport. Był to mój debiut w Młodej Ekstraklasie, a Zagłębie wygrało wówczas 2:1 z Legią Warszawa. Widocznie spodobały się ekspertom moje interwencje.
- Jak oceniasz swoją pracę z obecnym selekcjonerem kadry narodowej Franciszkiem Smudą, a jesienią trenerem Zagłębia? Czy miałeś z nim częsty kontakt?
- Początkowo nie miałem z nim kontaktu, bo często wyjeżdżałem na zgrupowania kadry. Kiedy skończyły się wyjazdy na zgrupowania, wówczas miałem rozmowę „w cztery oczy” z trenerem Smudą. Była to taka swobodna rozmowa, trochę mówił o sobie oraz wspomniał, że mogę coś osiągnąć w przyszłości.
- Nie dawał ci jednak nadziei, że wkrótce może na ciebie stawiać?
- Nic takiego nie czułem. Czasem na treningach dawałem z siebie wszystko, a on po jednym podszedł do mnie i pochwalił.
- Wspomniałeś wcześniej o kadrze narodowej U-18 i U-19. Jak to się stało, że zaraz po przejściu do Zagłębia dostałeś powołanie od trenera Michała Globisza?
- Było to dla mnie duże zaskoczenie. Zawsze moim marzeniem było granie z orzełkiem na piersi, ale nie myślałem, że nastąpi to tak szybko. Początkowo były konsultacje kadry U-18, na których z grona czterech bramkarzy wybrano tylko mnie. Dostałem powołanie na mecz towarzyski z Białorusią. Przegraliśmy 0:1, ale trener wybrał mnie jako piłkarza meczu i otrzymałem wówczas proporczyk drużyny rywala. Mam miłe wspomnienia związane z tym debiutem. Drugi mecz z Białorusią wygraliśmy 1:0. Trenerzy zapowiedzieli mi przed tym spotkaniem, że w przypadku dobrego występu dadzą mi szansę gry w kadrze o rok starszej. Tak też się stało.
- I pojechałeś do Izraela na turniej eliminacyjny do mistrzostw Europy U-19...
- Tak się złożyło, że występy w kadrze narodowej zacząłem od wysokiej półki. Grałem w meczu z Danią.
- Zajęliście tam trzecie miejsce, ale awansowaliście do kolejnego etapu eliminacji do mistrzostw Europy.
- Tak się złożyło, że jak na trzecie miejsce mieliśmy dobry stosunek bramkowy 3:3 i to nam dało awans. W maju Polska zagra w Holandii z gospodarzami, Słowacją i Niemcami. Jest to trudna grupa, ale mam nadzieję, że wyjdziemy z niej zwycięsko.
- Trener Globisz stawiał na ciebie w meczach jesiennych, tak więc powinieneś wystąpić w turnieju majowym.
- Mam nadzieję, że tak będzie. Już 3 stycznia mamy testy wydolnościowe, a w lutym zgrupowanie i turniej w Hiszpanii. Trener zapowiedział, że tam pojadę.
- Czy pozostając w Oławie, miałbyś takie same szanse na występy w kadrze U-18 i U-19?
- Wydaje mi się, że byłoby to niemożliwe. Trener Globisz powiedział mi, że słyszeli o jakimś tam bramkarzu w Oławie, ale dopiero przejście do Lubina sprawiło, że zainteresowano się mną w PZPN.
- W Oławie bywał przecież trener Andrzej Dawidziuk, wychowawca kilku świetnych polskich bramkarzy. Przecież mógł być pośrednikiem między tobą a trenerami kadry narodowej...
- Tak się złożyło, że przy jego pierwszej dłuższej wizycie w Oławie nie było mnie w klubie, bo uczestniczyłem wtedy w zgrupowaniach kadry Dolnego Śląska. Potem Dawidziuk bywał w Oławie jeszcze chyba ze dwa razy, ale bardzo krótko, przelotnie, więc nie miałem okazji, by się z nim spotkać...
- Jakie masz plany na rok 2010 - pozostaniesz w Zagłębiu, a może spróbujesz swoich sił w silniejszych drużynach?
- Chciałbym przede wszystkim skupić się na dobrej grze i żeby zdrowie dalej dopisywało.
Chciałbym być zadowolony ze swoich występów w Zagłębiu oraz w kadrze U-19. Jeżeli chodzi o zmiany barw klubowych, to rzeczywiście mam kilka ciekawych propozycji z ligi szkockiej i angielskiej, z propozycją przyjazdu na testy.
- Czy Zagłębie będzie skłonne oddać cię do klubu zagranicznego?
- Co do wyjazdu na testy, to nie powinno być problemów. Nie wiem jak zareagowałby klub, gdyby doszło do finalizowania przejścia...
- Czy wyjazd za granicę wpłynie na rozwój twojej kariery?
- Zrobiłbym poważny krok do przodu. Musiałbym wówczas na każdym kroku udowadniać, że jestem wartościowym zawodnikiem. Chciałbym przynajmniej pojechać na testy i sprawdzić się.
- Nie obawiasz się, że w przypadku wyjazdu zagranicznego i pobytu z dala od rodziców mogłaby cię dopaść tzw. „sodówka”?
- Gdyby miała być „sodówka”, to zapewne już by się rozpoczęła. Wszyscy mi tłumaczą, żeby nie szaleć. Robię co do mnie należy, a szaleństwa jakoś mnie nie kręcą. Staram się być sobą. Udało mi się wybić dzięki pracy od najmłodszych lat i jestem nadal normalnym człowiekiem.
- Czy uważasz czas spędzony w Oławie za stracony?
- Nie. W połowie ubiegłego sezonu dano mi w MKS-ie szansę gry w III lidze, a byłem jeszcze juniorem młodszym. Jestem wdzięczny trenerowi Wiesławowi Uryczowi, że postawił na mnie w Zielonej Górze, a ja odpłaciłem mu czystym kontem bramkowym.
- Czym się różni praca z bramkarzami w Zagłębiu i w MKS?
- W Zagłębiu każdy dzień pracuję z trenerem bramkarzy. Przed każdym treningiem najpierw mamy zajęcia z Krzysztofem Koszarskim. W Oławie to było różnie, raz był trener od bramkarzy, a raz nie.
- Czy masz jakiegoś idola, na którym chcesz się wzorować?
- W Zagłębiu takim wzorem dla mnie może być Olek Ptak. Patrzę na jego podejście do treningów oraz do życia. Staram się go naśladować, a on sam też często mi pomaga. Dla każdego młodego polskiego chłopca wzorem jest także Artur Boruc.
- Pierwszym oławianinem, który wystąpił w drużynie narodowej seniorów, jest Janusz Gancarczyk. Czy pójdziesz w jego ślady?
- Stopniowo będzie mi się podnosiła poprzeczka. Teraz mam kadrę U-19, a może po kolejnych meczach będę powoływany do kadry U-21 czy U-23? Mam nadzieję, że pokonując te kolejne szczeble, otrzymam szansę gry w reprezentacji.
- Czego ci życzę.
Tekst:
Jacek Polasz
Fot.: archiwum Konrada Forenca
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze