Oława
Laury dla Ewy Olczyk
Kpinę oławskiej licealistki doceniło jury ogólnopolskiego konkursu na felieton, kwalifikując ją do ścisłego finału. Dla polonistki Blandyny Rosół-Niemirowskiej to już siódmy rok z kolei, kiedy jej uczniowie odbierają laury dla najlepszych felietonistów. 12 kwietnia, w cieniu narodowej tragedii, odbyła się w XII LO we Wrocławiu uroczystość ogłoszenia wyników i wręczenia wyróżnień. Uczestnicy tegorocznego konkursu mieli do wyboru cztery tematy zaczerpnięte z twórczości Wisławy Szymborskiej. Odpowiedź Ewy na pytanie: „Cóż wart jest świat bez rozmowy?” była lakoniczna i trafiała w sedno. „3 złote. Tyle, co hamburger w McDonaldzie”.
Finalistka konkursu z niezawodną intuicją śledzi w swoim felietonie komercjalizację relacji międzyludzkich. Uzbrojeni w telefony komórkowe, portale społecznościowe i komunikatory zadowalamy się pozorem. Nie mamy czasu, żeby spojrzeć sobie w oczy, porozmawiać spokojnie i pomilczeć. Słowo „miłość” ulega gwałtownej deprecjacji. W wirtualnej wersji oznacza natychmiastowy kontakt i natychmiastowe zerwanie. Jeden pozór ustępuje miejsca kolejnemu.
Czy w tym świecie jest iskierka nadziei? Ewa daje dobrodusznie optymistyczną odpowiedź. Rodzajowi ludzkiemu wreszcie znudzi się płycizna kontaktów, zbudzimy się z absurdalnego letargu i odnajdziemy głębię międzyludzkich relacji.
- Jak pani to robi? - zagadnął żartobliwie Blandynę Rosół-Niemirowską przewodniczący jury, prof. Stanisław Bereś. W siedmiu kolejnych edycjach konkursu oławska polonistka wprowadzała do finału swoich podopiecznych. Jednego z jej wychowanków, Dawida Janiusia, pismo „Cogito” wyróżniło za najlepszą prezentację maturalną w 2004. Dawid studiuje polonistykę, współpracuje z redakcjami kilku pism, chce zostać krytykiem literackim. Kiedy pytam Ewę o jej plany na przyszłość, dziewczyna uśmiecha się i ze spokojem odpowiada: - Nie wybiegam myślą tak daleko. Na razie przygotowuję się do wojewódzkiego etapu konkursu recytatorskiego, gdzie zaprezentuję monodram na podstawie „Sklepów cynamonowych” Brunona Schulza.
Będziemy trzymać kciuki.
DIALOGBURGER
Życie bez rozmowy, cóż by było warte? Tyle ile hamburger w McDonaldzie, lub niezliczone sumy pieniędzy, których nikt nigdy nie posiadał. Dlaczego taka różnorodność? Ponieważ sądzą, iż dialog międzyludzki, dzieli się na dwie kategorie: rozmowy ważne i te mniej ważne. Skupię się na tym drugim przypadku.
W dzisiejszych czasach ludzi męczy konwersacja z drugim człowiekiem. Dyskutowanie pochłania wiele czasu, a jego zawsze nam za mało. Wolimy dużo wiedzieć na temat innych, ale niechętnie chcemy dzielić się swoimi problemami i szczęściem. Często rozmowa składa się z pytań i odpowiedzi, które zupełnie nic nie wnoszą do życia ani jednego, ani drugiego rozmówcy. Przykładem jest beznadziejna, uklepana zbitka słów „Co u Ciebie słychać?”. Czy kiedykolwiek ktoś zadał takie pytanie dlatego, że naprawdę interesowało go co dzieje się w życiu jego interlokutora? Nie. To bezwarunkowe pytanie, a odpowiedź na nie często brzmi „Nic nowego. A co u Ciebie?”. Społeczeństwo głównie obgaduje i narzeka. Czy o tak beznadziejnym dialogu możemy powiedzieć, że jest wartościowy dla naszego życia?
Są też słowa, które na przestrzeni wieków zupełnie utraciły swój magiczny sens. Opisywanie głębokich odczuć w romantyczny sposób, tylko we dwoje, po wielu mile spędzonych razem chwilach… Gdy tak piszę, wydaje mi się to być typowo archaiczną sytuacją! O takim wyrażaniu uczuć, gdzie słowo „kocham” było niesamowicie ważne, chyba mogę już tylko przeczytać w literaturze. Nowe pokolenia bowiem bardzo je zbanalizowały. W dzisiejszych czasach, wyraz ten jest dla większości młodych ludzi nudą i rutyną. Piszą o swoich uczuciach wszędzie: na murach, w SMS-ach, na Gadu-Gadu, ale nie znają wagi „LOVE”.
Trzynastolatek twierdzi, że zakochał się w dziewczynie poznanej dwa dni wcześniej, a ona w nim. Tydzień później, pałają do siebie „nienawiścią”. Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Czy to nie dlatego, że prymitywne rozmowy nastolatków mieszają im w głowach? Dyskusje wśród młodzieży, to głównie znaki elektroniczne, a ich tematy? Lepiej nie wiedzieć… Kto by kilkanaście lat temu pomyślał, że dzieci w tak młodym wieku, będą tak uświadomione.
Młodzież boi się konfrontacji dialogowej twarzą w twarz. Wolą wszystko upraszczać i skracać. A przy okazji mówiąc skrótach słownych, to przez ten cały postęp techniczny młodsze pokolenia coraz mniej znają poprawnie język polski. Po co mówić aż o rozmowach, skoro dla wielu ułożenie poprawnego językowo zdania jest lada wyczynem!
Dokąd więc zmierza świat rozmów ważnych, które wpływają na kształtowanie światopoglądu rozmówcy, poszerzają jego wiedzę i świadomość? Nie wiem. Ale boję się, że kroczy on ku czarnej otchłani, gdzie ludzkość zostanie zupełnie wynaturzona. Współczesny homo sapiens, cofnie się do umiejętności australopiteka, gdyż będzie posługiwał się tylko prymitywnymi narzędziami postępu technicznego, które będą za niego wszystko robiły. Taka wizja ludzkości nie jest z pewnością optymistyczna… Cóż począć, jesteśmy tylko ludźmi.
Mam tylko nadzieję, że gdy już nasz dialogburger stanie się najtandetniejszą pożywką dla mas, ludzie znów zapragną czegoś innego. I będzie to właśnie rozmowa, ale już nie ta z promocji, tylko z wyższej półki.
Ewa Olczyk
Tekst i fot.: Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze