Jelcz-Laskowice
Zatrudnił i zwolnił
- Nie ma przeszkód prawnych w zakresie zatrudniania w spółce komunalnej członka rodziny - mówi Andrzej Woźniak radca prawny z Oławy.
Mimo to zatrudnianie w spółkach komunalnych członków rodziny za każdym razem budzi oburzenie społeczne. Tak jest i tym razem. Od kilku dni mieszkańcy Jelcza-Laskowic nie mają litości dla prezesa ZGK, który zatrudnił żonę, jako swoją podwładną, na stanowisku referenta działu technicznego. Burzliwa dyskusja w tej sprawie toczy się głównie na internetowym forum dyskusyjnym i w politycznych kuluarach.
Mariusz Ciechanowski - prezes ZGK, okoliczności zatrudnienia żony opisał w specjalnie przygotowanej informacji, którą miał odczytać na piątkowej sesji Rady Miejskiej. Nie zrobił tego, bo żaden radny nie poruszył tematu i nie poprosił o wyjaśnienia. My poprosiliśmy.
- Działem technicznym, kluczowym w spółce, kierują dwie kobiety - czytamy w piśmie prezesa ZGK. - Jedna z pań jest kierownikiem działu, druga - jako referent - przygotowuje umowy i rozlicza pracowników oraz klientów. Na początku roku poinformowano mnie, że obie, praktycznie w tym samym, czasie będą nieobecne w pracy. Jedna jest w zagrożonej ciąży i decyzją lekarza przechodzi na L-4 do czasu porodu, planowanego na marzec. Druga wykorzystuje zaległy urlop wypoczynkowy. To oznaczało, że dział będzie bez nadzoru, a ja muszę szybko podjąć trudną i najlepszą decyzję z punktu widzenia zakładu. Zdecydowałem o zatrudnieniu na zastępstwo (na 2,5 miesiąca) osoby z doświadczeniem z zakresu umów, fakturowania i współpracy z klientami, do której będę miał pełne zaufanie i której będę mógł powierzyć bardzo odpowiedzialne zadania. Pierwszego kwietnia wraca do pracy kierowniczka działu. Oznacza to, że osoba zatrudniona na zastępstwo kończy pracę 31 marca, zgodnie z wcześniejszymi założeniami.
W rozmowie z nami prezes tłumaczył podobnie. - O zatrudnieniu żony na stanowisku referenta działu technicznego zdecydowały trzy warunki: krótki czas na podjęcie takiej decyzji, kompetencja i doświadczenie oraz zaufanie, jakim powinno się obdarzać osobę, powierzając jej obowiązki kierownika działu. Zdaniem Mariusza Ciechanowskiego było zbyt mało czasu na organizowanie konkursu o pracę. Poza tym taki konkurs spełniałby tylko jeden z trzech wyżej wymienionych warunków. - Znalazłbym osobę z doświadczeniem, ale straciłbym czas i nie miałbym do tej osoby zaufania - mówi. - Żona przez wiele lat kierowała placówką usługowo-handlową we Wrocławiu i zarządzała zespołem ludzi. Ma doświadczenie kierownicze. Przez dwa lata koordynowała sprzedaż usług we wszystkich wrocławskich placówkach tego przedsiębiorstwa, w tym sporządzanie i rozliczanie umów. Była też księgową materiałową w jednej z jelczańskich firm. Tego, że mam do niej zaufanie chyba nie muszę tłumaczyć? Zatrudniłem ją w niepełnym wymiarze czasu i ze świadomością, że spotka się to z publiczną krytyką. Ale stojąc przed pytaniem, co jest ważniejsze - dobro spółki czy krytyka, uznałem, że dobro spółki. To była potrzeba chwili i chwilę trwało.
Na pytanie, czy zatrudniając żonę nie czuł niesmaku, Mariusz Ciechanowski stwierdza, że czuł i cały czas czuje. Zaskoczony informacją jest burmistrz miasta i gminy Jelcz- Laskowice Kazimierz Putyra. Przyznaje, że jakiś czas temu rozmawiał z prezesem Ciechanowskim, który mówił mu o tym, że jego żona jest bezrobotna. Szef miasta zapewnia, że nic nie wiedział o rodzinnym zatrudnieniu w ZGK. - Prezes spółki komunalnej prowadzi politykę zatrudnieniową i nie konsultuje tego z właścicielem, czyli z gminą - mówi burmistrz Putyra. - O zatrudnieniu żony prezesa w ZGK dowiedziałem się w poniedziałek 22 marca i jeszcze tego samego dnia spotkałem się z nim, prosząc o wyjaśnienia. W związku z moją nieobecnością miał cztery dni na rozwiązanie zaistniałej sytuacji i zrobił to. Według mnie, to ewidentny nepotyzm. Coś takiego jest źle widziane i niedopuszczalne. Nawet do głowy mi nie przyszło, że Ciechanowski zatrudni żonę, jako swoją podwładną.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze