Powiat
Natura budzi się do życia
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy Wielkanoc jest świętem życia niech wyjdzie wieczorem na łąkę. Przyjrzy się godowym tańcom ptaków, wsłucha w ich śpiew, na naszych oczach rozgrywa się niepowtarzalny spektakl.
W leśnictwie Jelcz widziano stada szpaków, przemieszczających się w poszukiwaniu korzystnego miejsca na lęg. Nad głowami oławskich turystów, wybierających się na powitanie wiosny do Ryczyna przeleciał bocian. Podobno widziany pierwszy raz w locie po zimie - przynosi szczęście. Między Marcinkowicami a Stanowicami para żurawi wybierała się nad rozlewisko. Gęsi krążą między legowiskami a miejscami żeru. A te przeważnie znajdują się przy zbiornikach wodnych. Takich jak 80-hektarowy staw w Nowym Dworze. Tam już są kaczki krzyżówki. Parują łabędzie, kruki wysiadują jaja. Na oławskich Piaskach wieścił wiosnę dzięcioł zielony. Obok stadionu śpiewały kulczyk i pierwiosnek.
W tym świecie role są dobrze rozdzielone. Rudziki odzywają się lekko melancholijnym głosem. Barwny kopciuszek odpowiada zgrzytliwie. Kosy w tonie fletu, świergotliwie urywając trel. Największym trzpiotem jest szpak. Czego on nie wyprawia! Jakby w kowadło stukał, jakby drzewo ciął. To, co usłyszy, włącza do swojego śpiewu. Naśladuje wilgę, kosa, klekotanie bociana. Jednak mistrzem nad mistrzami jest drozd śpiewak. Któż mu dorówna w bogactwie treli! Mnoży warianty bez końca, można się zasłuchać w jego śpiew i zapomnieć o Bożym świecie.
Kiedy jego samica wysiaduje jaja, on umila jej czas głosem. Drozdy są raczej dziko usposobione. Przemykają niziutko nad ziemią i wydaje ci się, że to jakiś gryzoń poruszył się w trawie. Lecz kiedy samiec rozpocznie swój mistrzowski popis, samica uspakaja się. Wie, że jest bezpieczna, że w ich rewirze wszystko jest tak jak być powinno.
Orły bieliki taniec godowy mają już za sobą. Ich charakterystyczne szczekanie rozbrzmiewa w przestworzach pod koniec lutego. Teraz wysiadują jaja. U żyjącego w górach orła przedniego przeżywa tylko jeden. Silniejszy eliminuje niedorównującego mu brata i obejmuje rewir w niepodzielne władanie. Bieliki, które od lat żyją w leśnictwie Jelcz, nie są tak bezwzględne. Z gniazda wychodzi przeważnie dwójka rodzeństwa. Ewenementem było pojawienie się przed kilkoma laty trzech orłów z jednego lęgu. Przyciągnęły ornitologów z Wrocławia i Brzegu. Ciągłe podpatrywanie ich życia, obserwacja gniazd, fotografowanie - nie spodobało się dumnym królom przestworzy. Trzykrotnie zmieniały miejsce lęgowe. Teraz wyniosły się poza teren leśnictwa.
Kopciuszek to ptaszek okopcony, jakby go z komina wyciągnął. Ma rudy ogon i dwa białe trójkąciki na skrzydłach, które rozchyla, żeby wabić samicę. Dzioby kosów zmieniają barwę w intensywnie żółte, wokół oczu mają obwódkę tego samego koloru. To znak, że są gotowe do rozpłodu. Bażanty to niepoprawni poligamiści. Mogą mieć do 10 samic. Właśnie zakładają swoje haremy. Słabsze samce ustępują najwspanialszemu. To on przekaże geny następnemu pokoleniu.
A człowiek jak zwykle potrafi wszystko popsuć. Wiosenne wypalanie traw oznacza nie rzadko tragiczne koniec ptasiej sielanki. Bezmyślni ludzie wypalają rowy - miejsca lęgowe bażantów, słowików, skowronków. Dopiero za kilka miesięcy będą mogły ponownie założyć swe gniazda, ukryte tym razem w łanach zbóż.
Kto wybudował się z dala od hałasu cywilizacji, teraz zażywa muzycznej rozkoszy. Pani Ewa, mieszkanka Stanowic, mówi nam, że od tygodnia budzą ją ptasie trele i przywodzą na myśl muzykę Vivaldiego. Gdyby mogła, przeniosłaby się w jego czasy. Bez hałasu samochodów, telewizorów czy komórek.
Xawery Piśniak
[email protected]
Fot. Adam Polit
Napisz komentarz
Komentarze