MLKS Victoria Jelcz-Laskowice - GLKS Foleko Świdnica 8:2
Reklama
Wahania nastrojów przeżywają kibice i zawodnicy Victorii Jelcz-Laskowice. Po wysokiej przegranej z Bolesławcem w poprzedniej kolejce, tym razem jelczanie nie dali żadnych szans rywalom ze Świdnicy
Mobilizację w szeregach Victorii widać było od pierwszych piłek. Drogę do sukcesu rozpoczął Krzysztof Strzałkowski, pewnie pokonując Romana Kuca 3:0. Dużo trudniejszy pojedynek stoczył Robert Derkowski, który ograł Pawła Lisieckiego po zaciętej pięciosetowej walce. Jeszcze bardziej dramatyczne przebieg miało spotkanie Wincentego Marchewskiego z Tomaszem Hrynczem. Każdy set kończył się minimalnym zwycięstwem raz jednego, raz drugiego zawodnika. Ostatecznie kierownik Victorii przechylił szalę na swoją korzyść i wygrał 3:2. Dużym spokojem wykazał się Bogusław Szandała, który 3:1 pokonał uznanego rywala Grzegorza Czapkę. Tak więc przed grami deblowymi Victoria prowadziła 4:0 i widać było, że w pełni panuje nad sytuacją. Pojedynki w parach zakończyły się podziałem punktów. Strzałkowski z Szandałą poradzili sobie z rywalami bez problemów, za to Derkowski z Marchewskim wzięli udział w kolejnym horrorze. Przegrali swoją grę w piątym secie po przewagach. Mimo porażki był to jeden z ładniejszych pojedynków całego spotkania. Wiele długich wymian i poziom emocji na pewno nie zawiodły kibiców. W drugiej serii gier pojedynczych Victoria nie spuszczała z tonu. Liderzy Strzałkowski i Szandała nie zawiedli, pewnie pokonując przeciwników. Po tych wygranych wiadomo było, że jelczanie odniosą wysokie zwycięstwo. Jeden punkt dołożył jeszcze Derkowski, a Marchewski nie poradził sobie z rywalem. Ostatecznie spotkanie zakończyło się pewną wygraną Victorii, ale nie brakowało długich i dramatycznych pojedynków.
O komentarz do meczu pokusił się dobrze dysponowany tego dnia Bogusław Szandała: - Cieszy wysokie zwycięstwo nad drużyną ze Świdnicy. Są to nasi bezpośredni rywale w środku tabeli. Ostatnia porażka nie podłamała nas, a wręcz przeciwnie dodała nam mobilizacji przed dzisiejszym spotkaniem. Ewentualna przegrana mogłaby nas zepchnąć bliżej strefy spadkowej, a tak nie tracimy kontaktu z czołówką.
Tekst i fot.:
Przemysław Grocholski
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze