Ta żartobliwa riposta pomocnika MKS była z pewnością celna, bo chyba niewielu oławskich kibiców wierzyło w to, że nasi piłkarze przywiozą z Wałbrzycha komplet punktów. Co więcej, że rozegrają naprawdę dobre spotkanie i że ich zwycięstwo będzie w pełni zasłużone. Zapewne pomogła też nieobecność na trybunach wałbrzyskich kibiców, którzy dotąd stawiali się na stadionie przy ulicy Ratuszowej średnio w sile ponad 3 tysięcy i gorąco dopingowali miejscowych. Tym razem w znacznie mniejszej liczbie musieli oglądać spotkanie zza płotu, z powodu burd po pojedynku z Chrobrym Głogów.
Reklama
'- Żałuję, że nie było dziś z nami naszego klubowego „filmowca”, bo zdjęcia z tego pojedynku byłyby świetnym materiałem szkoleniowym - mówił po meczu w Wałbrzychu trener oławian Andrzej Leszczyński. - Widziałem na trybunach dziennikarzy TVN z programu „Nie do wiary”... - odpowiedział Mateusz Milkowski
Początek meczu dla oławian nie był udany, bo gospodarze mogli objąć prowadzenie już po jednej z pierwszych ofensywnych akcji. Prawym skrzydłem zaatakował Jan Rytko, wygrał pojedynek biegowy z jeszcze niewystarczająco rozgrzanym Dawidem Pożaryckim i z linii końcowej podał wzdłuż bramki na przeciwległą stronę do Pawła Tobiasza. Ten nie trafił czysto w piłkę, a w powstałym zamieszaniu na dziesiątym metrze wyłuskał ją Dominik Janik i huknął z półobrotu, ale szczęśliwie dla oławian, bo nad poprzeczkę.
Dwie minuty później podręcznikową kontrę przeprowadzili goście. Łukasz Ochmański podał na lewo do Krzysztofa Gancarczyka, który najpierw ograł Rytkę, a potem minął Grzegorza Michalaka. Gdy był już w obrębie pola karnego, podał do podążającego za akcją Ochmańskiego, a rozpędzony napastnik MKS uderzył z pierwszej piłki po ziemi i Damian Jaroszewski skapitulował. Nie minęła nawet minuta, a Ochmański mógł podwyższyć, lecz nie trafił z rogu pola karnego. Po chwili Sebastian Wiraszka miał szansę na zmianę rezultatu, ale Jaroszewski tym razem ofiarnie interweniował.
Czas mijał, a gospodarze nadal nie mogli się pozbierać, więc pod ich bramką co rusz robiło się gorąco. W 20 minucie uderzył niecelnie z daleka Mateusz Milkowski, a kilka chwil później, po składnej zespołowej akcji, z ostrego kąta atomowo strzelił szalejący w ataku Ochmański, ale nad poprzeczkę.
Dopiero w 25 minucie, a więc po dłuższej przerwie, znów groźnie zaatakowali wałbrzyszanie. Marcin Murawski minął serią zwodów kilku oławskich piłkarzy i strzelił z 10 metrów pod poprzeczkę. Radosław Florczyk instynktownie odbił piłkę, która poszybowała wysoko w powietrze, a po chwili spadła na poprzeczkę i wyszła na rzut rożny.
W rewanżu indywidualną akcję przeprowadził Tomasz Kosztowniak, a powstrzymał go Marcin Smoczyk, wybijając piłkę na róg. Korner egzekwował Tomasz Grabowski, podając „na krótki słupek” do Jakuba Kalinowskiego. Obrońca MKS uderzył z woleja, ale nie trafił czysto w piłkę, która nabrała dziwnej rotacji i wpadła do bramki, obok zdezorientowanego Jaroszewskiego.
Oba zespoły przeprowadziły jeszcze po kilka ofensywnych akcji przed gwizdkiem arbitra na przerwę, ale bez efektów bramkowych.
Po zmianie stron spodziewano się frontalnego ataku gospodarzy, ale nic takiego nie nastąpiło. Zaostrzyła się natomiast gra i w ciągu paru początkowych minut arbiter ukarał żółtymi kartkami czterech piłkarzy. Jednym z nich był Tomasz Kosztowniak, który szarpał się z Grzegorzem Michalakiem. W 79 minucie, gdy zagrał wślizgiem, zapłacił za to frycowe. Arbiter zakwalifikował to jako „nierozważny atak na nogi przeciwnika” i ukarał napastnika MKS drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Tak więc ostatni kwadrans (arbiter doliczył 4 minuty!) oławianie grali w osłabieniu. Mimo to dowieźli korzystny wynik do końca. Co więcej, mieli jeszcze okazję, by podwyższyć. W 73 minucie, gdy na boisku jeszcze był Kosztowniak, odważnie zaatakował Dawid Pożarycki. Mijając kilku rywali podciągnął pod pole karne Górnika i zagrał w uliczkę do Kosztowniaka. Popularny „Solo” wyszedł na czystą pozycję, ale zamiast strzelać, próbował dryblować i stracił piłkę. W 81 minucie uderzył z woleja z 20 metrów Ochmański, ale nad poprzeczkę.
Po końcowym gwizdku oławianie zaprezentowali na murawie taniec radości i w świetnych humorach wracali do domu. - Niech pan napisze, że to zwycięstwo dedykujemy naszym kibicom, którzy nie mogli obejrzeć meczu i z tego powodu cierpią dziś podwójnie - nie kochają za bardzo Górnika, więc ich satysfakcja i radość po naszej wygranej z pewnością byłaby dziś większa niż zwykle - powiedział po meczu rozpromieniony Łukasz Ochmański.
Pomeczowe komentarze...
Robert Bubnowicz - trener Górnika Wałbrzych
- Na pewno nie było to dla nas udane spotkanie. Co prawda prowadziliśmy grę i byliśmy częściej przy piłce, ale nie przełożyło się to na najważniejszą w futbolu kwestię, czyli na bramki. Być może niektórzy moi piłkarze trochę zlekceważyli rywala, bo zajmował odległe miejsce w tabeli. Uczulałem na to, bo wiedziałem, że to wcale nie oddaje potencjału, jakim dysponuje oławska drużyna, ale jak widać - nie poskutkowało...
Przegraliśmy mecz, bo popełniliśmy dwa proste błędy w obronie, po których dość szybko padły bramki. Potem nasza gra przypominała przysłowiowe walenie głową w mur...
Andrzej Leszczyński - trener MKS SCA Oława
- Zagraliśmy dziś niemal perfekcyjnie i zasłużenie pokonaliśmy wicelidera, a w zasadzie współlidera, bo wałbrzyszanie do tego meczu byli na drugim miejscu w tabeli tylko z powodu gorszej różnicy bramek. Po porażce z Chrobrym i szczęśliwej wygranej z Celulozą wiedziałem, że są w małym dołku, dlatego zachęciłem swoich chłopaków do ofensywnej i otwartej gry. Tym zaskoczyliśmy rywali, którzy pewnie myśleli, że jako zespół z ogona tabeli położymy się na murawie całym składem w szesnaste i będziemy się rozpaczliwie bronić. Cała drużyna zasłużyła na pochwałę, ale szczególnie chciałbym wyróżnić naszą młodzieżową podporę defensywy, czyli Dominika Wejerowskiego i Dawida Pożaryckiego, którzy dziś wylali z siebie na boisko hektolitry potu...
Górnik Wałbrzych - MKS SCA Oława 0:2
0:1 - Łukasz Ochmański (w 9 min.)
0:2 - Jakub Kalinowski (29)
Kiedy, gdzie, dla kogo?
26 września 2009. Wałbrzych - Biały Kamień, stadion OSiR. Mecz bez publiczności.
Sędziowali: Arkadiusz Grab jako główny oraz Piotr Ujec i Marcin Pleśniak - asystenci liniowi (WS Legnica).
Czerwona kartka: Tomasz Kosztowniak (w 79 min.) - po drugiej żółtej, za faul.
Żółte kartki: Sebastian Wiraszka (w 47 min.), Tomasz Kosztowniak (48 i 79), Jakub Kalinowski (55), Dariusz Michalak (83) - wszyscy za faule, oraz Grzegorz Michalak (80) - za niesportowe zachowanie.
Górnik: Jaroszewski - G.Michalak, Smoczyk, Łaski, Moszyk (46 Konarski) - Rytko (55 D.Michalak), M.Wojtarowicz, Morawski, Wepa - Janik, Tobiasz (85 Starczukowski).
MKS SCA Oława: Florczyk - Wejerowski, Horwat, Kalinowski, Pożarycki - Grabowski (+90 Kulej), Milkowski, Wiraszka (50 W.Gancarczyk), K.Gancarczyk (88 Kopek) – Ochmański (84 Lew), Kosztowniak.
Tekst i fot.:
Krzysztof Andrzej Trybulski
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze