Jelczanie szybko pozbierali się po derbowej klęsce z Foto-Higieną, choć przed meczem z Błyskiem nie brakowało problemów. Z różnych względów nie mogli zagrać Damian Grzech, Witold Borucki, Paweł Kośmider i Marek Bartosiewicz. Najpoważniej wygląda sprawa tego ostatniego, bo uraz kolana może wyeliminować kapitana Czarnych z gry nawet do końca rundy jesiennej. Mimo wszystko jadąc do ostatniej drużyny w tabeli, goście byli faworytem…
Reklama
Czarni wygrali w Kuźniczysku pewnie i zdecydowanie, odnosząc trzecie kolejne zwycięstwo. - Cały czas mieliśmy spotkanie pod kontrolą - mówi trener Sebastian Sobczak
W pierwszej połowie działo się jednak niewiele. Przyjezdni sprawiali wrażenie chcących wygrać najmniejszym nakładem sił i długo nie mogli pokonać bramkarza rywali. Udało się to Mateuszowi Kasprzyckiemu w 38 minucie. Po dobrze rozegranym rzucie wolnym huknął zza pola karnego i piłka zatrzepotała w siatce. - W pierwszej połowie rzeczywiście nie wyglądało to najlepiej, ale z powodu problemów na drodze dotarliśmy na stadion tuż przed początkiem meczu i ciężko nam było wejść w rytm - ocenił Damian Chartuniewicz, asystent trenera Sobczaka.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Czarnych. Błysk stwarzał największe zagrożenie pod bramką jelczan po stałych fragmentach gry. W 47 minucie piłka trafiła w ręce Marcina Mazura, ale po chwili znalazła się w siatce. Ostatecznie uznano, że gola zdobył Jackowski. Strata gola podziałała na Czarnych niczym zimny prysznic. W 55 minucie Waldemar Żelasko obsłużył Kasprzyckiego precyzyjnym podaniem i goście po raz drugi mogli się cieszyć z objęcia prowadzenia. - Znam Mateusza jeszcze z gry w Trzebnicy, to zdecydowanie nie jest zawodnik na tę ligę - chwalił strzelca dwóch bramek trener Błysku.
Na 3:1 podwyższył Dawid Lipiński, kończąc dwójkową akcję z Damianem Kotlińskim. Ten drugi po raz kolejny pokazał, że coraz bliżej mu do formy sprzed kontuzji, chwilę później wykorzystał dośrodkowanie Krzysztofa Telatyńskiego. Przy stanie 4:1 gospodarze wyprowadzili kontrę, po której przegrywali tylko dwoma golami, ale szybko zostały rozwiane ich nadzieje na korzystny wynik. W 83 minucie Kotliński ponownie „oszukał” defensywę Błysku i precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik spotkania.
- Nasze zwycięstwo mogło być okazalsze, bo mieliśmy przecież dużo więcej sytuacji - ocenił trener Sebastian Sobczak. - Nie wiem, czy nie było gola po strzale Waldka Żelaski z rzutu wolnego, bo piłka odbiła się od poprzeczki i spadła za linią bramkową, ale to już nieistotne. Teraz czekają nas dwa bardzo ciężkie pojedynki - liderem i wiceliderem. Po nich zobaczymy, w jakim miejscu jesteśmy.
Komplementów nie szczędził rywalowi trener gospodarzy Marcin Mroziński. - Tak się złożyło, że na razie graliśmy z piątką najlepszych zespołów. Czarni na ich tle wyglądają bardzo dobrze. Mecz ze Strzelinem będzie bardzo ciekawy i nie jestem w stanie wytypować faworyta. Strzelinianka jest świetnie przygotowana motorycznie, ale Czarni też mają sporo atutów.
Błysk Kuźniczysko - Czarni Jelcz-Laskowice 2:5
0:1 - Mateusz Kasprzycki (w 38 min.)
1:1 - Jacek Jackowski (47)
1:2 - Mateusz Kasprzycki (55)
1:3 - Dawid Lipiński (59)
1:4 - Damian Kotliński (68)
2:4 - Zbigniew Janik (75)
2:5 - Damian Kotliński (83)
Kuźniczysko. Widzów około 200. Sędziował Paweł Wysokiński, jako główny oraz Andrzej Cichoń i Mirosław Sulikowski - asystenci liniowi.
Żółta kartka: Stanisław Zakliński.
Błysk: Balaga - Radziejowski, T.Mielnik, M. Mielnik, Jackowski (70 Nawrot) - Janik, Mroziński, Tęcza (70 Stępień), Kundera - Skowroński, Kowalewski.
Czarni: Mazur - Zakliński, Żelasko, Pisarski, Kiełbasa - Kasprzycki (68 Lis), Siwiński, Domino, Telatyński - Lipiński, Bury (46 Kotliński).
Łukasz Dudkowski
Fot.: Piotr Zalewski
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze